Rozdział 69~ Mój pierwszy straszny sen

588 55 13
                                    

,, Byłem w tym samym zamczysku. Już przechodziły mnie zimmne dreszcze. Bałem się wogóle cokolwiek zrobić.
Byłem w holu. Tam gdzie poraz pierwszy się znalazłem. Usłyszałem krzyki. Szłem za ich głosem jak zachipnotyzowany. Znalazłem się w zupełnie nieznanym mi miejscu. Widziałem mnóstwo krat. Za jedną nich stała kobieta. Miała na sobie białą suknię. Była poszarpana i cała we krwi. Była odwrócona do mnie plecami.

- Halo!?

Odwróciła się do mnie z łzami w oczach. Nie mogłem w to uwierzyć czy to pani Rose?

- Leo! - Podbiegła do mnie kobieta.

- Czy to sen?! - Byłem przerażony.

- Nie Leo! Musiałam się z tobą jakoś skontaktować! Nie mam już sił ani czasu na to.. musisz chronić Wans! Ron chcę ją dopaść! Chcę jej dziecka!

- Nie odbierze mi dziecka ani jej! Nie tak nie może być!

-musisz pilnować aby dziecko narodziło się zdrowe! A potem je ugryść! Ono nie jest w pełni wampirem!

- Nie ja już nie ogarniam! A co z panią?!

- Ja tu jestem wciąż uwięziona. Czerpie ze mnie energię.. dla mnie już nie ma ratunku ale dla was tak!

- Nie zostawię tak pani!

- Leo zawsze ci ufałam! Więc powierzam ci wszystko! Uważają proszę na nią i na maleństwo. To wasza jedyna nadzieja.

Mój sen nagle zaczął się rozpływać. W końcu się obudziłem. Byłem spocony. Moje ciało pulsowało z nerwów.
Dziewczyna lekko się przebudziła.

- Co się stało?- Zapytała.

Nie mogłem przełknąć śliny. 

- Nic kochanie

- Leo przecież widzę, że się czegoś boisz. Co się dzieje?

- Po prostu mnie przytul. Chcę wiedzieć że jesteś przy mnie- Wtuliłem się w nią bardzo mocno.

- Leo ja zawsze będę przy tobie.- Wtuliła się w moje tors.

Nie mogłem spać przez resztę nocy. Nie wiedziałem co o tym myśleć. Wans miała rację. Ona tam biedulka siedzi, żyje w męczarniach. Tyle lat tam uwięziona. Nie mogłem pozwolić na to aby ona tam została. Zwłaszcza że to pani Rose. On była prawie jak moja matka. Kocham ją jak swoją rodzinę. Nie mogę na to pozwolić. Nie pozwolę nikomu umrzeć.

~nastepnego ranka ~

Pov Wannessa

Kiedy się obudziłam Leo nie było przy mnie. Nie miałam pojęcia gdzie może teraz być. Wstałam i zaczęłam szukać go po całym domu, jednak nie mogłam go znałeść. Bardzo się martwiłam.

~~~~

Minęły kilka dni a Leo wciąż nie było. Zniknął. Każdej nocy płakałam. Może uciekł? Jeśli tak to dla czego? A może go ktoś porwał? Nie! Ja już nie wiem w co mam wierzyć!

- Nie możesz wiecznie tak płakać. To szkodzi dziecku - Przyłożył dłoń do mojego ramienia przyjaciel.

- Charlie ty nic nie rozumiesz. Tęsknię bardzo za nim - Rozpłakałam się jeszcze bardziej.

- Wans my wszyscy się martwimy. Musiało się coś wydarzyć. Leo nigdy by nie uciekł od ciebie.

- No właśnie mogło się mu coś stać?!

- Jest dorosły! Poradzi sobie!

- Ja nie mogę czekać tak bez czynnie!

- Własnie że możesz!! Jesteś wciąży! Mniej na to na uwadze!

- Nie mogę! Bez Leo wszystko jest szare i takie inne! Ja nie mogę bez niego żyć - Spojrzałam na przyjaciela.

~Dramat time ~ 😁😁
New okładka
Dobranoc

[Poprawki]Pocałunek Wampira 1&2 || Leondre DevriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz