cruel

182 15 0
                                    

,,,

Usiadłam na podłodze. Włączyłam swój telefon. Nie chciałam tego robić ,ale nie miałam wyjścia. Nie chcę już korzystać z jego laptopa lub tableta. 

- Halo? - odebrałam telefon ,który zadzwonił od razu po uruchomieniu.

- Cześć! - kobiecy głos krzyknął do słuchawki. - Kiedy wracasz? - mówiła Rosjanka.

- W sobotę. - odparłam.

- Z chłopakiem? - pokręciłam głową.

- Sama. - spojrzałam w lustro wiszące w garderobie. Zamknęłam się w niej by wszystko przemyśleć. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Wszędzie drogie ciuchy, najdroższe marki. Z jednej jego pary butów mogłabym przeżyć przez trzy miesiące.

- Rozstaliście się? - zamikłam.

- Wrócę tylko na parę dni. - przyznałam.

- Dlaczego? - zdziwiła się.

- Muszę wyjechać do rodziny.

- Mówiłaś ,że...

- Katia - przerwałam jej. - Nie musisz więcej wiedzieć.

- Znowu mnie zostawisz? - martwiła się.

- Wyjadę na trzy dni ,a potem wrócę już na stałe. - odetchnęła chyba z ulgą.

- Zamieszkasz u mnie? - przytaknelam. - To super. - ucieszyła się. - Odebrać Cię z lotniska?

- Nie trzeba. - uśmiechnęłam się. - Dzięki.

- Do zobaczenia! - rozłączyła się.

,,,

Weszłam w wiadomości. Zaczęły się namnażać. Tak samo jak połączenia nieodebrane. Większość była od Leia i matki. Jednak jeden mnie zainteresował.

" Mam dla Ciebie pewną ofertę. Spotkajmy się na Gagnam o dwunastej ,dzisiaj. Twoja kochająca siostra Ziwei "

Przewróciłam oczami, ale postanowiłam odpisać.

" Spotkanie aktualne?"

" Tak, zaraz wyślę Ci adres."

Odłożyłam telefon obok i zamknęłam oczy. Znów zostanę sama. Znów będę zdana tylko na siebie. Objęłam się ramionami. Moje życie miało się w końcu ułożyć.

,,,

- Shancai? - usłyszałam głos Hoseoka. Chyba mnie szukał. Podniosłam się z podłogi. Nie chciałam z nim teraz rozmawiać.

- Gdzie jesteś? - zapytał. - Shancai! - zawołał głośniej. Milczałam.

- Przepraszam Cię ,że Cię nie słuchałem. - wyszedł ze sypialni ,bo jego głos się oddalał. Wyślizgnęłam się z garderoby i ruszyłam w stronę ogrodu. Wyszłam przez taras i pobiegłam do furtki.

- Shancai! - chłopak zauważył mnie i wybiegł z domu. Zatrzymałam się. Przecież nie będę przed nim uciekać. Stanęłam i patrzyłam przed siebie. Kiedy podszedł bliżej mnie wsadziłam dłonie w kieszenie bluzy.

- Gdzie idziesz? - dziwił się.

- Na spotkanie. - odparłam.

- Jakie? - dociekał.

- Służbowe. - przekroczyłam próg furtki.

- Poczekaj. - złapał mnie za ramię.

- Zostaw. - wyrwałam się z uścisku.

- Mam dzisiaj wolne i myślałem ,że może spędzimy trochę czasu razem? - uśmiechnęłam się.

- Jestem już umówiona. - wzruszyłam ramionami. - Innym razem.

- Ale...

- Nie powiedziałeś mi ,że masz dzisiaj wolne. - przerwałam mu. - Nie wiedziałam, więc umówiłam się ze swoją siostrą.

- Siostrą? - skinęłam głową.

- Bierze niedługo ślub z Koreańczykiem. - mówiłam.

- Zawieźć Cię? - pokręciłam głową.

- A jutro znajdziesz chwilę? - zapytałam. Może naprawdę ma wyrzuty sumienia.

- Tylko dzisiaj. - odpowiedział.

- Oki. - skinęłam głową. Czyli się nie pożegnamy na lotnisku, pomyślałam patrząc mu prosto w oczy.

- O której wrócisz? - spojrzałam na zegarek.

- Wieczorem. - zmarszczył czoło.

- Przecież nie przepadacie za sobą.

- To prawda, ale bierze ślub. - tłumaczyłam. - Jest moją siostrą. Muszę pojawić się na ślubie własnej siostry. - skinął głową. - To do później. - uśmiechnęłam się i dałam mu buziaka w polik. Liczyłam się z tym ,że to ostatnie nasze chwilę razem.

,,,

- Słucham Cię. - usiadłam na przeciw swojej starszej siostry. Była ubrana w harówy żakiet. Bardzo drogi jak mniemam.

- Cieszę się ,że przyszłaś. - zmierzyła mnie wzrokiem. - Masz z czego żyć w ogóle? - skinęłam głową. Od kiedy to się tak o mnie martwi?

- Czego chcesz? - zapytałam ponownie.

- Czy byłabyś wstanie zająć się pewna osobą...? - podała mi kopertę. Zerknęłam na siostrę.

- Kto to? - spojrzała na mnie.

- Musi stać się bardziej potulna. - uśmiechnęła się. Wiedziałam co to znaczy. Uchyliłam kopertę. Skądś znałam tą dziewczynę.

- Kim ona jest? - nie mogłam jej rozpoznać.

- Narzeczona naszego brata. - Kim YeRi, pomyślałam od razu.

- Czemu ona?

- Chcę jej trochę utrzeć nosa. - skinęłam głową.

- Nie mam już takich znajomości jak myślisz. - oddałam jej kopertę i chciałam wyjść z restauracji.

- Poczekaj. - chwyciła mnie za rękę. - Zapłacę. - widziałam, że jej na tym bardzo zależy. Wróciłam na miejsce.

- Dasz mi pieniądze na wyjazd i wynajęcie mieszkania w Soczi. - zażądałam.

- W Rosji? - zdziwiła się. - Chcesz tam wrócić? - skinęłam głową.

- Chcę zacząć wszystko od nowa. - zapewniłam. - Już tu nie wrócę.

- Zrzekniesz się udziałów?

- Pod jednym warunkiem. - spojrzała na mnie niepewnie. - Nie będę musiała być na twoim ślubie. - uśmiechnęła się.

- Na jaką kwotę wypisać czek? - uśmiechnęłam się i ja.

- Przyślę Ci SMS-a. - skinęła głową. - To wszystko? - schowałam kopertę do kieszeni.

- Może zjesz coś? - przymrużyłam oczy. - Ostatni wspólny posiłek z siostrą. - jaka ona jest okrutna.

- Na twój koszt. - zgodziła się i zamówiłyśmy lunch.

,,,

BTS- J-HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz