double knot

126 14 1
                                    

...

Byłam na niego wściekła. Przyjechałam. Mogę zawalić przez to studia. Naciągam zaufanie ojca. Robię problemy Katarinie, a on nawet nie może raz pojechać ze mną do rodziny. Wie przecież jak ich nie cierpię. Chciałam poczuć od niego odrobinę wsparcia. Tymczasem każdego dnia wstaję i zbieram butelki ,które zostawia gdzie popadnie. Coraz bardziej się stacza. Rozmawiałam z nim nie raz na temat terapii. Psychologa, czegokolwiek. On nie chce. Wciąż się upiera. Nie wiem już co robić.

- Jestem! - usłyszałam głos z podjeżdżającego samochodu. Spojrzałam w jego stronę. To Sehun. Ucieszyłam się. Podbiegłam do niego.

- Nie sądziłam ,że tak szybko przyjedziesz. - uśmiechnęłam się i wsiadłam do auta.

- Byłem akurat obok, gdy zadzwoniłaś. - odparł. - Szybko wróciłaś z tej swojej Rosji. - zażartował. Bardzo lubiłam szwagra. Nie miałam pojęcia co on widzi w mojej siostrze i jak się dogadują, ale chyba był z nią szczęśliwy.

- Dzięki. - skinął głową. - Jak się trzymasz? - zapytałam. YeRi... Jego siostra niedawno zmarła.

- Różnie to bywa. - wzruszył ramionami i uciekł wzrokiem. Chyba nie chciał o tym rozmawiać.

- A jak Ziwei znosi ciążę? - zmieniłam temat.

- Chyba w porządku. Nadal pracuje, więc chyba dobrze. - uśmiechnął się. - Ale będzie córeczka. - cieszył się.

- Tak szybko się dowiedzieliście? - byłam zaskoczona.

- To w zasadzie już piąty miesiąc, ale nie widać tego po Ziwei. - zrobiłam wielkie oczy.

- Wy już... Wcześniej się znaliście? - nie wiedziałam jak zapytać o seks.

- Tak. - zaśmiał się. - Wiem ,że nie przepadasz za swoją siostrą, ale nie jest taka zła jak Ci się wydaję. Chyba ,że jestem wyjątkiem od reguły. - skinęłam głową.

- Bardzo prawdopodobna hipoteza. - stwierdziłam.

...

- Kochanie! Jesteśmy! - zawołał Sehun ,gdy weszliśmy do ich domu. Dużo kolorowych obrazów, zauważyłam. Przypatrzyłam się jednemu z nich. Skądś go znałam.

- To twoje dzieło. - podeszła do mnie siostra. Miała zaokrąglony brzuszek, ale nie dałabym jej piątego miesiąca ciąży.

- Moje? - zdziwiłam się.

- Malowałaś go we Władywostoku. - odparła krzyżując ramiona. - Miał przedstawiać naszą rodzinę, ale narysowałaś tylko mnie i Leia. - spoglądnęłam na malunek. Przypomniałam sobie go. Byłam wtedy okropnie zła na rodziców. Chciałam tym zamanifestować sprzeciw wobec nich.

- Faktycznie. - przyznałam jej rację. - Dobrze wyglądasz. - spróbowałam się do niej uśmiechnąć.

- Dzięki. - wskazała salon, w którym Sehun rozpakowywał zakupy.

- Myślałam ,że nie przyjedziesz. - powiedziała podchodząc do blatu aneksu kuchennego, aby powkładać produkty do lodówki. Moja siostra sama wkłada coś do lodówki?

- Ja? - zdziwiłam się.

- Tak. - odparła.

- Dlaczego?

- Myślałam ,że raczej nie chcesz mieć ze mną już nic do czynienia. - wzruszyłam ramionami.

- Po prostu myślałam ,że niezbyt za mną przepadasz. - powiedziałam. - Ale jeśli chciałabyś mieć kontakt to z chęcią postaram się także go odnowić.

- A czemu przyleciałaś do Seulu? - zmieniła temat.

- Hoseok... Jego przyjaciel zmarł i nie chciałam żeby był sam. - odparłam.

- Wspierasz go? - skinęłam głową.

- Przynajmniej się staram. - stwierdziłam. - Słabo sobie radzi. - trochę się otworzyłam przed siostrą. - Sporo pije i budzi się ciągle w nocy...

- Tak jak ty kiedyś? - to ona o tym wiedziała? Spojrzałam na nią zaskoczona.

- Wiedziałaś ,że miewałam koszmary? - zapytałam.

- Wszyscy wiedzieliśmy. - pokiwałam głową. - Powinnaś zaprowadzić go do specjalisty.

- Może przejdziecie na koreański? - podszedł do nas Sehun. - Nic nie rozumiem. - uśmiechnął się. Nawet nie zauważyłam kiedy przeszłyśmy na chiński. Zresztą ostatnio zaczynają mi się już mylić słowa. Raz chiński, raz koreański ,a raz rosyjski. Nie powiem żeby było to wygodne, bo czasem powiem zdanie składające się z 3 różnych języków.

- Przepraszamy. - powiedzialysmy równocześnie i zaśmiałyśmy się. Moja siostra naprawdę potrafi być zabawna i miła? Jakoś nie chciało mi się w to wierzyć, ale fajnie mieć mimo wszystko rodzinę.

...

- Czyli wynika z tego ,że on Cię po prostu wykorzystuje. - stwierdził Sehun, kiedy opowiedziałam im moją relacje z Hoseokiem. Włącznie z pobytem w Rosji. Zerknęłam na niego.

- Bardziej się nią bawi. - powiedziała Ziwei.

- Na jedno wychodzi. - odparł jej mąż. - Nie możesz pozwalać mu na takie traktowanie. - zwrócił się do mnie.

- Ale zależy mi na nim...

- Jak jesteś mu potrzebna to cię kocha, a gdy już cię nie potrzebuje to nie potrafi nawet zadzwonić dla pozorów. - przerwała mi od razu Ziwei.

- Wiem. - skapitulowałam. - Nie wiem co mam zrobić. Kocham go i myślałam ,że on też mnie...

- Powinniście się rozstać. - Sehun poparł Ziwei.

- Tak po prostu? - zapytałam przerażona.

- Powiedzieć ,że odchodzisz i jeśli zależy mu na Tobie to zrobi wszystko ,żeby Cię odzyskać. - skinęłam głową.

- Do kiedy zostajesz w Seulu? - spojrzała na mnie siostra.

- Trzy dni. - odparłam. - Potem lecę do Szanghaju do rodziców na dwa dni ,bo z Szanghaju mam lot bezpośredni.

- Masz pieniądze na to? - zatroszczyła się Ziwei. Czyżby Sehun tak dobrze na nią wpływał?

- Tak.

- Jeśli chcesz to do czasu wylotu możesz zatrzymać się u nas. - zaproponował Sehun.

- Myślę, że nawet powinnaś zatrzymać się u nas , a nie u niego. - uśmiechnęłam się.

- Wieczorem podjedziemy ,żebyś zabrała swoje rzeczy.

- Dziękuję. - byłam im bardzo wdzięczna. - Naprawdę nie wiem jak mam wam dziękować.

- Jesteśmy w końcu rodziną. - uśmiechnął się do mnie Sehun.

...

BTS- J-HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz