it's me

100 11 0
                                    

...

- Dobrze być w domu. - zaśmiał się Hoseok wchodząc do holu. Wprowadził nasze walizki. Stanęłam obok niego. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Dawno mnie tu nie było. Przypomniałam sobie Tingę. Ciekawe co tam u tego psiaka?

- To prawda. - uśmiechnęłam się. - Dobrze być w Seulu. - przyznałam.

- W końcu się przekonałaś do tego miasta? - spojrzał na mnie. Skinęłam głową.

- Jeśli ty jesteś obok to mogę mieszkać gdziekolwiek byś chciał. - przytulił mnie mocno.

- Cieszę się ,że już lepiej się czujesz. - pocałował mnie w czoło. Kiedyś bardzo rzadko to robił. Teraz nieustannie. Bardzo to lubię. Czuję się wtedy bezpiecznie.

- Nie wiem jak to się stało ,że wjechali mi w ten bok. - tłumaczyłam wypadek. - Facet musiał być zmęczony.

- Twój ojciec zlecił śledztwo. Na pewno nie ujdzie mu to płazem. - zapewnił.

- E tam. - machnęłam ręką. - Nic mi nie jest, a co najważniejsze dziecku nic nie zagraża. Więc nie zależy mi ,żeby go złapali.

- Ale mi zależy. - powiedział. - Mogłem Cię stracić.

- Ale wszystko jest w porządku. - odparłam. - Wniesiesz walizki na górę? Rozpakuję nas.

- Pewnie. - zgodził się od razu. - Tylko najpierw coś ci pokażę. - popatrzyłam na niego podejrzliwie.

- Nie ,nie to nie basen. - zaśmiał się widząc moje zaniepokojenie. - Ale kazałem zainstalować także jaccuzi. - zmarugałam oczami. - Ale to później.

- No dobra. - przystałam na to. Podszedł do mnie i zasłonił mi oczy. Prowadził mnie do salonu. W końcu zatrzymał się i zabrał dłonie.

- Jak Ci się podoba? - na ścianie wisiał obraz z naszymi podobiznami. W zasadzie to byliśmy po prostu my. Przedstawiał kilkanaście kadrów z naszego życia. Naszą randkę w Szanghaju, gdzie się poznaliśmy. Nasz pobyt w Soczi i zwiedzanie miasta. Weekend we Władywostoku i najpiękniejsze wspomnienie... Z lodowiska ,kiedy mi się oświadczył. Uśmiechnęłam się szeroko.

- Łał. - poczułam jak łzy nalatują do moich oczu.

- Nie płacz. - poprosił obejmując mnie ramieniem.

- Wzruszyłam się... Przepraszam. - uśmiechnął się.

- Nie poznaję Cię ostatnio Shancai. - zamrugałam oczami. - Jesteś taka wrażliwa.

- To przez ciążę. - odparłam. Nigdy w życiu nie przyznam się ,że po prostu jestem szczęśliwa. W końcu odnalazłam siebie. Pokochałam siebie i swoje życie. Otaczają mnie najlepsi ludzie pod słońcem. A co najważniejsze już nic nam nie zagraża. Hoseok wyszedł na prostą. Radzi sobie. Stanął na nogi i rozwija się. Ja tak samo. Jednak dużo dało nam to ciągłe schodzenie się i rozchodzenie. Dorośliśmy w końcu do tego by być razem i szanować się nawzajem. Nareszcie potrafimy łączyć swoje światy. Tak by były naszym wspólnym życiem.

- A już myślałem ,że przez oświadczyny. - zaśmiał się.

- Oh... To też. - stwierdziłam. - Cieszę się ,że to zrobiłeś. To krok na przód.

- Ale w dobrą stronę? - skinęłam głową.

- W najlepszą. - pocałowałam go delikatnie i wspięliśmy się po schodach do góry.

...

Tak mi przykro ,że ta historia dobiega końca...

BTS- J-HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz