,,,
- Dostałaś propozycję małżeństwa z Mezhuo? - przerwałem jej. Zamilkła. - Shancai pytam czy dostałaś propozycję wyjścia za mąż za Mezhou? - byłem zły.
- Tak. - odparła w końcu. Omal nie wybuchłem.
- Zgodziłaś się? - zapytałem. Pokręciła głową. - Odmówiłaś? - nie odpowiedziała. - Wyjdź za mnie. - powiedziałem. Sam nie wierzyłem ,że to powiedziałem. Spojrzała na mnie oniemiała.
- Hoseok... Proszę Cię. - patrzyła mi prosto w oczy.
- Nie wychodź za Mezhuo. - mówiłem. - Nie zgadzam się na to. Jeśli chcesz wziąć ślub to wyjdź za mnie. - próbowałem ją przekonać.
- Nie chcę za nikogo wychodzić! - podniosła głos. Trochę mnie to uspokoiło. - Na pewno nie teraz. - dodała. - Po prostu spotkałam mamę Mezhuo i powiedziała o mnie tyle dobrych rzeczy... To było od razu po naszym rozstaniu. - tłumaczyła.
- Czyli nie chcesz za niego wyjść? - dociekałem.
- Myślę nad tym. - przyznała. Myślałem ,że stracę grunt pod nogami.
- No to chcesz brać ślub czy nie? - wkurzałem się. Niech się zdecyduje! Milczała. - Kochasz go?
- Nie. - syknęła.
- Kochasz mnie?
- Już nie. - zamrugałem oczami. Naprawdę to powiedziała?
- Shancai... - odsunęła się ode mnie.
- Jung Hoseok... Spędziłam z Tobą piękne chwile, ale już Ci tłumaczyłam...
- Shancai! - przerwałem jej. - Mezhuo jest jeszcze bardziej odległym światem dla Ciebie niż ja. Jak możesz mnie odrzucać ,a jego rozpatrywać?
- Mogę wrócić do...
- Widzisz? On nie akceptuje Ciebie takiej jakiej jesteś. - chciałem za wszelką cenę pokazać jej ,że tylko ja jestem dla niej odpowiedni. Nie chciałem jej stracić.
- A Ty akceptujesz? - zapytała z żalem w głosie. - Skończmy już tą bezsensowną rozmowę, proszę.
- Kocham Cię. - pokręciła głową.
- Hoseok proszę daj już temu spokój.
- Kocham Cię. - powtórzyłem.
- Odpuść. - widziałem ,że łagodnieje.
- Kocham Cię.
- To nic nie zmieni. - chwyciłem ją za dłonie.
- Kocham Cię. - zajrzałem jej w oczy i uśmiechnąłem się. Uśmiechnęła się lekko.
- Hoseok...
- Kocham Cię. - powstrzymywała śmiech. - Kocham Cię. - roześmiała się. Przytuliłem ją do siebie.
- Jeszcze jedna wpadka i wyjeżdżam do Paryża. - zagroziła.
- W porządku. - zgodziłem się. Dobrze było mieć ją znów w swoich ramionach. Móc się do niej przytulić i poczuć jej dotyk.
,,,
- Ale nadal nie mogę zostać w Szanghaju. - odezwała się Shancai, gdy siedzieliśmy razem z Katią w restauracji.
- Czemu? - popatrzyłem na nią.
- Bo chcą mnie tutaj zabić.
- Kto? - przejąłem się.
- Tacy jedni. - wzruszyła ramionami. - Im szybciej wyjadę tym lepiej, bo już wiedzą ,że jestem w Szanghaju.
- Halo - zwróciła na siebie uwagę Katia. Po czym powiedziała coś po rosyjsku do Shancai. Wkurzało mnie to ,że Shancai musiała tłumaczyć wszystko dwa razy. Zresztą nie przepadałem za tą dziewczyną. Była dziwna. Nagle ich rozmowa ucichła. Katia wciąż nagabywała do czegoś Shancai ,ale dziewczyna się nie zgadzała.
,,,
- O co chodzi? - zwróciłem się do Shancai.
- Katia mówi ,że najlepiej jakbym wróciła do Rosji. - blondynka podniosła się i wskazała toaletę ,więc domyśliłem się ,że zostaniemy sami.
- Ale mówiłaś ,że to niemożliwe. - westchnęła ciężko. Czyli kłamała. Spojrzałem na nią wymownie.
- Moi rodzice... Są wstanie to załatwić. - przyznała.
- Masz z nimi jednak kontakt? - zdziwiłem się. Pokręciła głową. - Nie chcę byś wyjechała tak daleko. - powiedziałem.
- Mam tam znajomych. - zaczęła. - Znam miasto. Język, uczelnię...
- A co ze mną? - chwyciłem jej dłoń. Uciekła wzrokiem.
- Będę przyjeżdżać. - odparła.
- Jak często? - popatrzyła na mnie.
- Rzadko. - odparła. Puściłem jej rękę. - Hoseok. - powstrzymała mnie przed wstaniem od stołu.
- Trochę inaczej to sobie wyobrażałem. - powiedziałem rozczarowany.
- Nie wyprowadzę się do Seulu. - ostrzegła mnie.
- Dlaczego? - dziwiłem się. - Mamy tam dom. Znasz język. Uczelnie też nie są najgorsze...
- Ty masz. - zwróciła mi uwagę.
- Ale mogłabyś zamieszkać ze mną. - stwierdziłem.
- I znowu być na twoim? - nie podobał jej się ten plan.
- Jak wrócisz do Soczi... Nasz związek nie przetrwa. - zastygła na chwilę.
- Wyjedź więc ze mną. - wypaliła nagle. Zrobiłem duże oczy. - Jako choreograf zrobisz w Soczi duże pieniądze. - w ogóle nie podobał mi się ten pomysł.
- Nie znam języka. - na szczęście szybko wpadłem na wady tej idei. - Jak mógłbym uczyć nie znając języka? - przewróciła oczami.
- To nie wiem co zrobimy. - poddała się.
- Naprawdę tak bardzo zależy Ci na tej Rosji? - zauważyłem ,że naprawdę musi to dla niej dużo znaczyć skoro nawet chce prosić o pomoc znienawidzonych rodziców.
- Tak. Tam czuję się bezpieczna i doceniana. - wyznała. - Mogę zacząć na nowo wszystko.
- Chcesz odizolować się też i ode mnie? - zapytałem zaniepokojony jej słowami. Pokręciła głową.
- Nie, od Ciebie nie. - zapewniła. - Choć nie wiem jak damy radę być ze sobą na odległość. Nie widzę innej opcji.
- Będziemy się odwiedzać. - widziałem ,że nie ma już sensu przekonywanie jej do zmiany decyzji. Chciała wyjechać. Daleko. By odciąć się od przeszłości. Zacząć od nowa. Nie mogłem jej tego odbierać. Jeśli nie chce żyć w Korei wymyślimy jakis plan by widzieć się jak najczęściej.
- Myślisz ,że nam się uda? - zapytała z nadzieją w głosie. Skinąłem głową.
- A mamy inne wyjście? - uśmiechnęła się. W końcu uśmiechnęła się szeroko. Uśmiechnąłem się. Czy naprawdę to ona będzie miłością mojego życia?
,,,
Czasem też was łapie dół? Ja mam dzisiaj taki dzień ,więc wrzucam nowy rozdział ,żeby się lepiej poczuć xd
CZYTASZ
BTS- J-Hope
Fanfiction🎖️#8 jhope - 30.09.2021 Historia opowiadająca o artystce ,która musi przeciwstawić się rodzicom by podążać za pasją. Odcięta od finansów i zostawiona sama sobie wraca do rodzinnego miasta - Szanghaju. Próbuje powrócić do starych przyzwyczajeń ,ale...