,,,
- I jak? - Hoseok wysiadł z auta ,gdy tylko zobaczył ,że wychodzę. Podbiegłam do niego i mocno się przytuliłam.
- Zgodzili się. - powiedziałam uradowana. Wiedziałam ,że ta informacja go zaboli, ale nie mogłam inaczej.
- Cieszę się. - skłamał.
- Tylko chcą Cię poznać. - spojrzał na mnie marszcząc brwi. - Chyba powiedziałam ,że w przyszłości chcę za Ciebie wyjść.
- Za mnie? - dziwił się.
- No... Wczoraj byłeś gotów mi się oświadczać ,więc nie rób teraz... - pocałował mnie.
- Dzisiaj też jestem gotów. - zapewnił odsuwając się ode mnie. - Wsiadaj. - polecił. Skinęłam głową. Obeszlam samochód i otworzyłam drzwi. Spojrzałam jeszcze na rodziców. Patrzyli w moją stronę. Uśmiechnęłam się. Może naprawdę mogę stać się córka Huaze będąc sobą.
,,,
- O czym tak myślisz? - dosiadłam się do Hoseoka. Siedział na balkonie patrząc przed siebie. Zamieszkałam z nim na te dwie noce. Na szczęście okazało się ,że tylko wynajmuje ten apartament.
- O Tobie. - uśmiechnął się splatając nasze dłonie. - O nas. - spojrzał na mnie.
- Czy będę kiedyś wstanie odpłacić Ci się za to wszystko co dla mnie robisz? - zapytałam.
- Obiecujesz ,że będąc w Soczi będziesz myśleć o mnie o każdej porze dnia i nocy? - uśmiechnęłam się.
- Obiecuję. - pocałowałam go siadając mu na kolanach.
- Że nikogo sobie nie znajdziesz? I ,że mnie nigdy nie zostawisz? - skinęłam głową obejmując go ramionami.
- Obiecuję. - zapewniłam.
- Na ile tam zostaniesz? - zasmuciło mnie to pytanie. Najchętniej na zawsze, pomyślałam.
- Dwa lata. - powiedziałam. - Tyle zostało mi do końca studiów.
- A co potem? - wybiegał tak bardzo w przyszłość.
- Przyjadę do Seulu i wezmę ślub ze sławnym Koreańczykiem. - uśmiechnął się.
- Serio? - zaśmiałam się.
- Znając życie to ja będę musiała się oświadczyć, ale tak. - to by było miłe, pomyślałam.
- Oj żebyś się nie zdziwiła. - pstryknął mnie w czoło. - A myślałaś o dzieciach? - zaskoczyło mnie to pytanie.
- Mam założoną spiralę. - odparłam od razu. - Więc nie musisz się martwić.
- Nie o to mi chodziło. - uśmiechnął się. Zdziwiłam się. - Chcesz mieć kiedyś dzieci? Ze mną? - wzięłam głęboki wdech.
- Jeśli nadejdzie moment ,że będziesz chciał to mi powiesz. - pokręcił głową.
- Pytam czy Ty chcesz, a nie ja. - nie dawał za wygraną.
- Kiedyś na pewno. - stwierdziłam. - Ale nie teraz.
- Starzeję się. - zaśmiałam się. - No nie śmiej się. Mam już dwadzieścia siedem lat.
- Daj mi jeszcze trochę czasu. - poprosiłam. Nie myślałam ,że będzie chciał mieć ze mną dziecko. Nigdy nie myślałam o byciu mamą. Stroniłam wręcz od tego.
- Shancai nie martw się. - chwycił moje dłonie. - Poczekam ile będzie trzeba. Chciałem po prostu znać twoje zdanie.
- Wiem. - dotknęłam jego twarzy. - Nasze dzieci będą najpiękniejszymi i najzdolniejszymi tancerzami. - uśmiechnął się szeroko.
,,,
- Jak wyglądam? - weszłam do sypialni ubrana w kwiecistą sukienkę i trampki. To była moja najbardziej dziewczęca rzecz, którą miałam. Chłopak podniósł wzrok zza telefonu i zaslonil się kołdrą.
- Nie znam Cię! - krzyczał śmiejąc się. - Jeśli jesteś psychofanką wyjdź stąd zanim wezwę ochronę!
- Hoseok! - zaśmiałam się odkrywając go. Szybko złapał mnie za ramię i pociągnął do siebie pod kołdrę.
- Dopiero co ułożyłam włosy! - śmiałam się ,gdy zaczął mnie całować po szyi.
- Jesteś prześliczna. - powiedział.
- W końcu muszę jakoś wyglądać przy Tobie. - stwierdziłam.
- Przy mnie? - uśmiechał się. - Przecież mówiłaś...
- Nie rozumiem twojego gustu, ale jest bardzo modny, a po drugie jesteś na tyle przystojny ,że obojętnie co założysz i tak dobrze wygladasz. - wygmerałam się spod kołdry i zaczęłam poprawiać sukienkę.
- Skąd ją masz? - zapytał.
- Kupiłam sobie. - pokazałam mu język. - Byłam z Katią na zakupach.
- To wiele wyjaśnia. - zaśmiał się wskazując kwiaty na materiale.
- Nie podoba Ci się? - posmutniałam.
- Podoba, ale Ty nie lubisz takich wzorów. - uśmiechnęłam się ,gdy mnie przytulił.
- Szykuj się. - odkleiłam się od niego. - Nie możemy się spóźnić. - skinął głową. - Przypakowałeś? - dotknęłam jego torsu. Uśmiechnął się.
- Idź już ,bo nie mogę się skupić. - zaśmiałam się i wróciłam do łazienki.
,,,
- To tu? - zapytał Hoseok zatrzymując się przed potężną bramą. Skinęłam głową. Do okna podszedł ochroniarz.
- Huaze Shancai. - przedstawiłam się. - Jesteśmy umówieni na śniadanie z moimi rodzicami.
- Zapraszam. - otworzono nam bramę. Zamknęłam okno.
- Dziwnie się czuję. - przyznał Hoseok. Ja też, pomyślałam. Nie byłam tu od przynajmniej dwóch lat. Miałam z tym miejscem tylko przykre wspomnienia.
- No nie mów ,że przytłacza Cię przepych. - zerknął na mnie niezadowolony.
- Masz mnie za bogatego typa? - wzruszyłam ramionami odpinając pas.
- Tu zaparkuj. - wskazałam miejsce obok dwóch czarnych Mercedesów.
- Czuję się biedny. - zaśmiał się parkując tyłem.
- Jesteś niezłym kierowcą. - pochwaliłam go.
- Musisz mi pokazać jak jeździsz. - stwierdził. - Skoro jeździłaś w wyścigach to w Seulu dam Ci moje lambo. - zamrugałam oczami.
- Masz w garażu Lamborghini? - nie dowierzałam.
- Shancai - powiedział z politowaniem. - Przecież jestem bogatym typem. - puścił do mnie oko i wysiedliśmy.
,,,
CZYTASZ
BTS- J-Hope
Fanfiction🎖️#8 jhope - 30.09.2021 Historia opowiadająca o artystce ,która musi przeciwstawić się rodzicom by podążać za pasją. Odcięta od finansów i zostawiona sama sobie wraca do rodzinnego miasta - Szanghaju. Próbuje powrócić do starych przyzwyczajeń ,ale...