Try harder

297 19 3
                                    

,,,

Za godzinę kończę zajęcia z dzieciakami i przyjadę po Ciebie.

Uśmiechnęłam się widząc wiadomość od Hoseoka. Jego obecność podnosiła mnie na duchu. Dzięki niemu zaczęłam myśleć ,że może w końcu nie będę sama na tym świecie. Jednak martwiło mnie gdzie spędzę dzisiejszą noc.

- Mam wynajętą kawalerkę. - odezwała się nagle Katia. - Może chciałabyś przenocować u mnie parę nocy? - zaproponowała.

- Znamy się niecałe dwie godziny ,a Ty proponujesz mi nocleg? - zdziwiłam się. Powiedziałam jej o swojej sytuacji ,bo w zasadzie nie miałam komu tego opowiedzieć. A z nią miałam chociaż pewność ,że nikomu o tym nie powie.

- W zamian za naukę chińskiego i pomocy z zajęciami. - powiedziała. Zastanowiłam się chwilę. Dziewczyna wyciągnęła rękę w moją stronę. Trzeba jej będzie ogarnąć chińskie imię.

- W porządku. - uścisnęłam jej dłoń. - Wyprowadzę się jak tylko znajdę coś w zamian. - pokiwała głową.

- Fajnie. - uśmiechnęła się. Zadziwiał mnie jej optymizm.

- Serio? - nie rozumiałam.

- Nie będę sama. - odparła, a ja się z nią zgodziłam. Doskonale wiedziałam co oznacza być samym w totalnie obcym mieście.

,,,

- Mój chłopak zaraz podjedzie po nas. - zmarszczyła brwi.

- Masz chłopaka? - jakby się zmartwiła.

- Tak. - wzruszyłam ramionami. - Mówi słabo po chińsku. Nie mówiąc o rosyjskim. Więc przykro mi ,ale nie porozmawiacie. - pokiwała głową lekko zawiedziona. Już zauważyłam ,że uwielbia gadać.

- To skąd jest? - przysunęłam walizkę do siebie. Szczęście ,że mam układy z szatniarką,  pomyślałam. Inaczej musiałabym ciągać walizkę wszędzie ze sobą.

- Z Korei. - uśmiechnęłam się.

- Z Seulu? - skinęłam głową. - Ale super! - rozbawiła mnie swoją reakcją. - Znasz też koreański? - przytaknęłam. - Jaaaa ,ale jesteś extra! - przytuliła mnie. Uśmiechnęłam się. To było miłe z jej strony. Nie sądziłam , że taka wypindrzona laleczka może poprawić mi humor. Wtedy podjechał Hoseok i wysiadł z samochodu.

- Shancai dlaczego masz walizkę? Wyjeżdżasz? - od razu zasypał mnie mnóstwem pytań. Chwycił mnie za rękę. - Co się dzieję? Kim jest ta dziewczyna?

- To moja nowa współlokatorka. - odparłam. - Katia Nikołajewicz. Jest z Rosji. - przedstawiłam mu dziewczynę. Blondynka uśmiechnęła się szeroko.

- Katia to Jung Hoseok. - wskazałam chłopaka ,który przejął od razu ode mnie uchwyt walizki.

- BTS?! - krzyknęła na głos. Szybko zasłoniłam jej usta.

- Przestań. - nakazałam. - Wsiadaj. - otworzyłam jej drzwi na tylne siedzenie. Hoseok był zaniepokojony.

- Co się dzieję Shancai? - chwycił mnie za rękę i pociągnął do siebie. Uśmiechnęłam się wpadając na jego tors. Popatrzyłam do góry. Na jego twarz.

- Chcę zacząć wszystko od nowa. - powiedziałam. - Z Tobą. - dodałam i chłopak pocałował mnie w usta.

,,,

- Powiesz mi teraz Shancai kim jesteś? - skinęłam głową. Siedziałam na podłodzę w sali treningowej Hoseoka. Usiadł na przeciw mnie.

- Nazywam się Huaze Shancai. - odparłam. - Jestem córką prezesa Huaze dobrze prosperującej firmy...

- Tego Huaze? - zdziwiłam się, że go kojarzy.

- Skąd go znasz? - ciekawiło mnie to.

- Przecież jest jednym z ministrów. - popatrzyłam na niego niedowierzając. Nie sądziłam ,że będzie wiedział aż tyle.

- Przynajmniej nie muszę Ci choć tej kwestii tłumaczyć. - westchnęłam. - W każdym razie ojciec zmusza moje rodzeństwo do zaaranżowanych małżeństw. - Hoseok przysunął się bliżej mnie i położył rękę na moim kolanie.

- A Ciebie? - przejął się.

- Nie, bo uciekłam z domu. - przyznałam. - Poznałam Ximena... Tego, którego wczoraj widziałeś. - wyjaśniłam. - Przedstawiłam go rodzicom, ale nie przypadł im do gustu. Kazali mi z nim zerwać grożąc, że wyślą mnie do innego kraju. Nie słuchałam ich i uciekłam wraz z Ximenem. Zamieszkałam u niego. Rzuciłam szkołę baletową i poszłam na malarstwo. Wszystko układało się cudownie, dopóki nie okazało się ,że Ximen jest przywódcą Czerwonych Smoków. - odwróciłam wzrok w stronę lustra. Bałam się reakcji Hoseoka. Bałam się ,że mnie zostawi. Tak jak wszyscy.

- Mów dalej. - poprosił. - Chcę wiedzieć o Tobie wszystko.

- Wtedy zaczęłam kraść, brać udział w nielegalnych wyścigach i... Rozprowadzać narkotyki. - wzięłam głęboki wdech. - Wpadłam ,ale ojciec wyciągnął mnie z aresztu. Jak tylko wyszłam wręczyli mi bilet do Rosji wraz z wizą. Nie miałam wyjścia. Musiałam wyjechać do Soczii. Nie chciałam przecież iść do więzienia. - milczał. Cisza mnie denerwowała ,więc kontynuowałam.

- W Rosji byłam pozbawiona wszelkich środków od rodziców. Nie znałam języka. Nie miałam nic oprócz pokoju w  akademiku z dwoma Rosjankami. - ciężko mi się o tym opowiadalo. Tym bardziej ,że czytałam o Hoseoku, który osiągnął tak wiele samemu, a ja? - Musiałam iść do pracy. Zarabiać na siebie i jeszcze utrzymać się na studiach. Wbrew wszystkiemu Rosjanie odbiegali od stereotypów na ich temat.

- Szybko nauczyłaś się języka? - skinęłam głową.

- Jak już mówiłam... Nie miałam wyjścia.

- To jak w tym wszystkim udało Ci się zajść tak daleko w malarstwie? - spojrzałam na niego zdziwiona.

- Byłam obcokrajowcem bogatego pochodzenia. - odparłam. - Dużo osób ciekawiła moja postać. Przecież było wiadome ,że nie dostałam się na uniwersytet sama.

- Rodzice Ci opłacili miejsce? - skinęłam głową.

- Myśleli ,że pęknę i będę błagać by mnie stamtąd zabrali. - wzruszyłam ramionami. - A ja jak na złość zaczęłam sobie dobrze radzić ,a moje prace lądowały na wystawach galerii akademickich . Dostawałam spore stypendia, więc już nie potrzebowałam dorabiać. Mogłam skupić się na studiach i malarstwie.

- To dlaczego wróciłaś? - nie rozumiał.

- Mieszkałeś kiedyś sam? - popatrzyłam na niego. - Totalnie sam w obcym kraju parę tysięcy kilometrów od domu? - milczał. - Poza tym musiałam wybrać. Opłacić wizę i kolejny rok spędzić w Soczii lub kupić bilet do Szanghaju.

- Czemu nie poprosiłaś rodzeństwa? - jego pytania się mnożyły. - Lub Ximena?

- Ximenowi... Jak to się później dowiedziałam... się znudziłam i dlatego nie odbierał ,ani nie odpisywał. - przyznałam szczerze. - A Ziwei była główną ambasadorką wysłania mnie do Rosji. - mówiłam o siostrze.

- A nie wspominałaś ,że masz też brata? - skinęłam głową.

- Lei jest zbyt podporządkowany rodzicom.

- Przykro mi Shancai ,że tak wiele przykrości Cię spotkało. - powiedział w końcu przytulając mnie do siebie. Nie wiedział ,że to zaledwie początek mojej historii.

,,,

BTS- J-HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz