девочка моя

113 14 0
                                    

...

- Gotowy na Macestę? - zapytałam wpadając do domu. Byłam zmęczona po zajęciach, ale przez cały tydzień czekałam na naszą wspólną wycieczkę.

- Nie jesteś zmęczona? - chłopak zaszedł mnie od tyłu i przytulił.

- Tylko się przebiorę i możemy jechać. - odparłam od razu i dałam mu buziaka w polik. - A jak minął Twój dzień?

- Miałem spotkanie w sprawie zapisów na nowy turniej tańca. - weszłam do sypialni. Wygrzebałam z szafy jedną z moich czarnych sukienek.

- O i jak? - ściągnęłam ubranie i wciągnęłam na siebie sukienkę.

- Chyba w porządku. - stwierdził. - Ale mój menadżer uważa ,że powinienem jeszcze odpocząć.

- A Ty co uważasz? - wyprostowałam się.

- Nie wiem. - wzruszył ramionami. Przytuliłam go.

- Taniec to całe twoje życie. - odparłam. - Kochasz to robić ,a uczenie tych dzieciaków sprawia Ci frajdę. Uwielbiasz wygrywać z nikim festiwale. - uśmiechnęłam się.

- To prawda. - zgodził się ze mną szczerząc się szeroko.

- Chcę Ci przez to powiedzieć ,że jakąkolwiek podejmiesz decyzję będę przy Tobie. - obiecałam. - No... Może nie tak fizycznie. - zaśmiałam się. - Ale będę Cię wspierać we wszystkim.

- Już trochę za długo pomieszkuje? - pstryknęłam go w nos.

- Oszalałeś? Dla mnie możesz tu mieszkać ze mną do końca życia. - zapewniłam. - Po prostu wiem ,że trochę się tu dusisz i kochasz Seul tak jak ja to miejsce.

- Nie jestem pewien czy kocham , aż tak Seul. - spojrzałam na niego. - Chyba bardziej kocham to miejsce.

- Co? - zatkało mnie.

- Bo należysz do tego miejsca. - uśmiechnął się i złączył nasze usta.

...

- I proszę państwa wjeżdżamy do miejscowości Macesta, od której tak naprawdę rozpoczęła się historia Soczi! - dziewczyna zaczęła udawać przewodnika. Cieszyłem się ,że tym razem to ja mogę prowadzić samochód. Drażniło mnie to w ostatnich dniach, bo nie dopuszczała mnie do kierownicy.

- To tutaj bowiem odkryto źródła siarki, a grupa naukowców pod koniec XIX wieku stwierdziła , żee woda z tutejszych źródeł ma niezwykłe walory zdrowotne. - spojrzała na mnie z pełną powagą po czym głośno się roześmiała.

- Tak o to powstała Soczi. - uśmiechałem się. Była niesamowita.

- Ponownie zapytam Panią. - zacząłem. - Skąd to Pani wszystko wie?

- Z podręczników i książek. - wzruszyła ramionami. - Chyba dobrze znać historię miejsca ,w którym się żyje, co? - skinąłem głową. Była taka piękna i mądra. Nie mogłem się jej napatrzeć. Choć wiedziałem ,że niedługo przyjdzie czas bym wrócił do Korei. Tu mnie nic nie czeka, a w Seulu mogę jeszcze zdziałać wiele. Jednak przerażała mnie wizja kolejnego rozstania.

- Proszę o skręcenie w prawo i zaparkowanie. - odezwała się niskim głosem. Chciała być chyba przez to poważniejsza. Zrobiłem jak prosiła i po chwili staliśmy już pod wielkim pomnikiem.

- Przed nami znajduje się Pomnik Macesty. - odparła. Przyjrzałem się pomnikowi wykutym z kamienia jakby przez naturę.

- Rzeźba przedstawia młodą kobietę o imieniu Macesta, która poświęciła życie, aby zapewnić ludziom dostęp do źródeł leczniczej wody. - dodała po chwili spoglądając na mnie.

- W sumie bez szału ,ale podobno miejscowi tak lubią rzeźbę, że sami przychodzą oczyszczać ją z brudu i chwastów. - zaśmiała się.

- Naprawdę?

- No zobacz. - dotknęła skały. Po czym pokazała mi dłoń. - Jakby ktoś przed chwilą starł z niej kurz. - usmeichnęła się pokazując czystą rękę.

...

- To teraz gdzie moja Pani? - odpaliłem silnik.

- Do Daczy Stalina. - przymruzylem oczy. - No taki dworek Stalina. - wyjaśniła.

- Mhm... Czyli dużo zwiedzania? - skinęła głową.

- Ale jejku... Naprawdę nie zauważyłeś ,że wybieram ciągle jakieś rzeźby lub posągi?

- No... Faktycznie. - przyznałem.

- Przez to też się uczę. - odparła. - Mam niedługo egzamin z rzeźby.

- Rzeźby? - zdziwiłem się. Myślałem ,że studiuję malarstwo. - A co z tymi aktami?

- Pracuję nad nimi. - powiedziała nie bardzo zadowolona. - Ale z tego są chociaż pieniądze. - uśmiechnęła się. - No, a rzeźba się okazało ,że najgorzej mi nie idzie i mam propozycję robienia z niej dodatkowego fakultetu. - zrobiłem wielkie oczy.

- Tylko muszę zdać ten cholerny egzamin z historii sztuki Rosji. - zaśmiałem się.

- To dlatego tak krążymy po okolicznych wiochach. - wybuchła śmiechem.

- Niestety... - przyznała. - Ale chyba chociaż trochę Ci się podoba nasza wycieczka, co?

- Pewnie ,że tak. Ale mogłaś od razu powiedzieć to bym wziął podręcznik i sprawdzał co gadasz za bzdury. - szturchnęła mnie łokciem w bok.

- Ała!

- Nie gadam żadnych bzdur! - obruszyla się. - Do tego nie umiesz czytać cyrylicy. - pokazała mi język. I tu miała rację. Gdyby nie ona zginąłbym w tym mieście.

...

BTS- J-HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz