Magic

150 11 0
                                    

,,,

- Dzień dobry. - mężczyzna w czarnym garniturze stanął na schodach zanim zdążyliśmy po nich wejść do willi. Rozpoznałam w nim ochroniarza ojca.

- Zapraszam do salonu. - otworzył nam drzwi. Hoseok zerknął na mnie zaskoczony.

- Trochę sztywno ,co? - szepnęłam do niego. Uśmiechnął się.

- Nie znam na tyle chińskiego... - przyłożyłam palec do ust nim weszliśmy do salonu.

- Chcesz udawać ,że nie znasz chińskiego? - zapytałam z pretensjami.

- Nie, ale nie chcę Ci wstydu zrobić. - chwyciłam go za rękę.

- Po prostu bądź bogatym typem. - poklepałam go po ramieniu i weszliśmy do środka pokoju.

,,,

Rodzice siedzieli przy stole. Matka piła kawę, a ojciec palił papierosa. Spojrzeli w naszą stronę. Kobieta od razu podniosła się i podeszła do nas.

- Dzien dobry. - uśmiechnęła się chwytając Hoseoka za rękę. Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony.

- Mamo... - puściła od razu.

- Przepraszam. - odparła. - Po prostu bardzo się cieszę ,że przyszliście. - nie mieliśmy wyjścia, pomyślałam.

- Jak się nazywasz? - odezwał się mój ojciec.

- To Jung Hoseok. - przedstawiłam chłopaka. -  Hoseok to moi rodzice.

- Nie umie mówić za siebie? - mężczyzna podniósł się od stołu.

- Umiem. - spojrzałam na Hoseoka. Bałam się jak sobie poradzi. O co będą pytać rodzice. Czy będzie wszystko rozumiał.

- Nazywam się Jung Hoseok. - powiedział. - Spotykam się z Państwa córką.

- Słyszałem ,że moja córka chce za Ciebie wyjść. - skinął głową. - Jesteś Koreańczykiem?

- Tak.

- Wyjedziesz z Shancai do Rosji? - zaczęło się przesłuchanie. Chłopak ścisnął mocniej moją dłoń.

- Nie.

- To kiedy macie zamiar się pobrać?

- Jak...

- Nie z Tobą rozmawiam. - przerwał mi ojciec. Spuściłam wzrok na posadzkę.

- Proszę się tak nie zwracać do Shancai. - od razu spojrzałam na Hoseoka ,a potem na reakcję ojca. Jesteśmy udupieni po całości. Jak mógł powiedzieć coś takiego? Mój ojciec go zaraz zlinczuje za to.

- Usiądźmy. - mężczyzna wskazał stół. - Nie będziemy przecież stać. - zdziwiłam się zachowaniem ojca. Nie zaatakował Hoseoka. Matka była już na skraju zdenerwowania. Zajęliśmy miejsce koło siebie, ale już nie trzymaliśmy się za rękę. Czułam się mniej bezpiecznie.

,,,

- Czym się zajmujesz? - jej ojciec zaczął mnie wypytywać.

- Aktualnie jestem choreografem. - odparłem.

- Myślałeś o jakiejś firmie? - pokręciłem głową.

- Jestem współwłaścicielem studia. - mężczyzna skinal głową.

- Wyglądasz na porządnego. - spojrzałem na Shancai. Uśmiechnęła się do mnie. Chyba była ze mnie dumna.

- Jak się poznaliscie? - zapytała mama dziewczyny.

- Przypadkiem na siebie wpadliśmy i tak jakoś. - wzruszyłem ramionami. - Od razu wiedziałem ,że będziemy razem. - przyznałem z uśmiechem. Dokładnie tak było. Gdy tylko ją zobaczyłem wiedziałem ,że będzie moja.

- Ciekawe. - zastanowił się mężczyzna. - Wyjedziesz z Shancai do Rosji? - pokręciłem głową. Zapadła cisza.

- To jak chcecie być razem? - zdziwiła się kobieta.

- Na odległość. - odezwała się Shancai. - Teraz też jesteśmy razem ,choć Hoseok mieszka w Seulu ,a ja w Szanghaju.

- Macie moją zgodę. - odparł mężczyzna. Jaką zgodę? - Zajmę się twoim wyjazdem. - zerknął na córkę. - Ale pamiętaj ,że jeśli mnie zawiedziesz to przestaniesz być Huaze. - zamurowało mnie. Jej ojciec jest tyranem, stwierdziłem. Jeśli miałbym dzieci nigdy w życiu bym im tak nie powiedział. Choćby nie wiem co się działo były by zawsze moimi dziećmi. Nic by tego nie zmieniło. Tym bardziej ,że Shancai nigdy nie dopuściła się okrutnych przewinień. Była złodziejka, należała do gangu, ale nikogo nie pobiła. Nie zabiła. Nie rozumiem jej ojca. Shancai weszła na złą ścieżkę ,ale należy jej pomóc ,a nie winić. Robiła to by przetrwać. By móc być sobą.

- Wiem. - powiedziała smutno. - Nie zawiodę Cię.  - mężczyzna skinal głową.

- Możecie już iść. - wskazał ochroniarza. Shancai się podniosła ,a ja wstałem po niej. - Odprowadź ich. - polecił podwładnemu.

- Miło było was zobaczyć. - odezwała się matka i podeszła do mnie. - Dziękuję Ci ,że zaopiekowałeś się Shancai. - uśmiechnąłem się. - Uważajcie na siebie. - poprosiła i wyszliśmy z salonu.

,,,

- Jak się czujesz? - zapytałem ,gdy zmierzaliśmy ku wyjściu.

- Średnio. - przyznała. Widocznie ją coś przygnebilo. - Przejdzie mi. - stwierdziła i otworzyła drzwi.

- Huaze Shancai? - przed nami pojawił się mężczyzna. Dziewczyna cofnęła się gwałtownie do środka. Przyjrzałem się facetowi. Był z policji.

- Jesteś aresztowana w sprawie zabójstwa Xiao Ximena. - zamurowało mnie. Dziewczyna spojrzała na mnie spanikowana. Nie wiedziałem co robić.

- Proszę nie stawiać oporu. - mężczyzna wyciągnął w niej stronę kajdanki.

- Ojcze! - krzyknęła do mężczyzny ,który stał za nami. - Nic nie zrobiłam! - z jej oczu zaczęły lecieć łzy. Policjant chwycił ją za ramiona i kazał stanąć pod ścianą. Przylgnęła do niej i wciąż powtarzała.

- Jestem niewinna. Niewinna! - krzyczała. Stałem osłupiały. Nie wiedziałem co robić. Patrzyłem na jej ojca i matkę. Stali i przyglądali się temu. : Nie mam z nikim kontaktu odkąd wróciłam z Seulu! Przysięgam!

- Zapraszam za mną. - policjant szarpnął nia w stronę radiowozu. Odwróciła się w moją stronę i spojrzała mi w oczy.

- Hoseok... - powiedziała zapłakana. Podszedłem bliżej. - To nie ja. - strasznie płakała.

,,,

BTS- J-HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz