ashes

105 12 0
                                    

...

- Cześć. - usłyszałam za sobą. Byłam wykończona. Udało mi się w końcu uspokoić Hoseoka i zasnął. Trzymałam go cały czas za rękę. Zerknęłam jednak przez ramię ,żeby zobaczyć kto wszedł. Zobaczyłam HaRam w towarzystwie Taehyunga.

- Zasnął niedawno. - powiedziałam cicho. - Dziękuję wam za pomoc. - uśmiechnęłam się. - W kieszeni mam telefon do menadżera Hoseoka... - chciałam podać im namiary.

- Nie trzeba. - przerwał mi V. - Skontaktowałem się już z Dengiem. - zdziwiłam się. - Przyjedzie tutaj z samego rana. - ucieszyłam się ,że nam pomógł. Byłam mu strasznie wdzięczna.

- Dziękuję. - powtórzyłam się.

- Będzie wszystko w porządku. - dziewczyna podeszła bliżej mnie i się uśmiechnęła. - Zajmą się tutaj nim i mu pomogą. Cieszę się ,że przyjechałaś i jednak go nie zostawiłaś.

- Gdybyście kiedykolwiek czegoś potrzebowali... W znalezieniu kogoś lub... No wiecie. - podniosłam się puszczając dłoń Hoseoka. - To jestem do waszej dyspozycji. - nie wiedziałam co innego mogę zrobić. To było jedyne co przyszło mi do głowy.

- Chcemy tylko spokoju. - odparł Tae. - Ale dziękujemy. Gdyby coś się działo daj nam znać. Pomożemy.

- Dziękuję. - powiedziałam kolejny raz i wyszli z sali. Czułam się dość dziwnie.

...

- Obudziłeś się? - zapytał mnie damski głos. Nie wiedziałem gdzie jestem. Rozejrzałem się dookoła. Byłem w jakiejś sali. Koło mnie siedziała Shancai. Zdziwiłem się. Myślałem ,że...

- Co tu robisz? - ucieszyłem się na jej widok.

- Przyjechałam do Ciebie. - odparła. - Nic nie pamiętasz? - wtedy zaczęły wracać do mnie wspomnienia wczorajszego dnia, a może dzisiejszego? Nie potrafiłem zlokalizować naszej rozmowy na cmentarzu. Kiedy się odbyła? Ile już tu leżę?

- Od kiedy jestem w szpitalu? - uśmiechnęła się.

- Dopiero drugi dzień. - przyjrzałem się jej twarzy. Była zmęczona i blada. Nieumalowana. Związała swoje czarne włosy w małego koczka. Jej czarny lakier na paznokciach był zdrapany. Podniosłem się na łokcie by usiąść.

- Ostrożnie. - poprosiła wskazując wężyk wychodzący z mojej ręki.

- Ile będę musiał tu być? - zapytałem.

- HaRam mówiła ,że jeszcze dwa dni, a potem zaczniesz chodzić na terapię. - odparła. - Razem z twoim menadżerem zdecydowaliśmy ,że lepiej żebyś był w domu i psycholog będzie przychodził do Ciebie, a nie na odwrót. - skinąłem głową.

- Zostaniesz ze mną? - zapytałem bojąc się odpowiedzi.

- Trochę tak. - ścisnęła moją dłoń. - Później będę musiała wrócić i skończyć studia, ale poradzimy sobie. - uśmiechnąłem się.

- Dobrze...

- A jak się czujesz? - zerknęła na mnie.

- Lepiej gdy jesteś. - uśmiechnęła się.

- Musisz dużo wypoczywać i wracać do zdrowia szybko. - przymrużyłem oczy.

- Dlaczego szybko? - zdziwiłem się.

- Bo będziesz musiał się kimś zająć. - przestraszyłem się.

- Jesteś chora? - zaśmiała się.

- Nie. - nie miałem pojęcia o co chodzi.

- To o co chodzi? - uśmiechnęła się

- Po prostu chcę żebyś szybko wyzdrowiał. Tylko tyle.

- A kim mam się zająć? - westchnęła.

- Nie powinnam Ci mówić ,ale... Spodziewamy się dziecka. - uśmiechnęła się.

- Z kim? - zmroziło mnie. Roześmiała się. - Z kim spodziewasz się dziecka? Z Jorge?

- Jezu... - pokręciła głową. - Z Tobą. - odparła ,a ja zaniemówiłem.

- Jak ze mną? - zamrugała oczami.

- A z kim? - nie rozumiała. Zaczęła się irytować.

- Przepraszam... Po prostu jestem w szoku. - wstała i odeszła od łóżka.

- Myślałam ,że chociaż trochę się ucieszysz. - powiedziała patrząc w okno

- Shancai... Cieszę się. - odparłem od razu. - Bardzo się cieszę. Będę tatą. - zerknęła na mnie przez ramię.

- Serio?

- Serio. - uśmiechnąłem się. - Stworzymy rodzinę tak jak chciałaś.

- Naprawdę? - widziałem ,że bardzo ją to cieszy.

- Tak. - podeszła do mnie i chwyciła za rękę.

- Damy radę? - zapytała. Skinąłem głową.

- Mam Ciebie i dziecko. Mam po co żyć i się starać. - zapewniłem. - Chcę tego i zrobię wszystko by naprawić to co zepsułem.

- Kocham Cię. - wyznała. - Przepraszam Cię za wszystko.

- Kocham Cię. - usiadła na krawędzi łóżka. - Nie masz za co mnie przepraszać. Tylko ja mogę Cię prosić o wybaczenie. - uśmiechnęła się i mocno mnie przytuliła. Czułem się o wiele lepiej z myślą ,że mam dla kogo walczyć.

...

BTS- J-HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz