talk to me

102 11 0
                                    

...

- Ubieraj się. - powiedział do mnie Hoseok, wchodząc do naszej sypialni. Spojrzałam na niego zdziwiona. Był w bluzie. Jeszcze bardziej mnie to zastanowiło.

- Czemu? - zmarszczyłam brwi. Było już dosyć późno.

- Proszeeę. - wyciągnął mnie z łóżka. - To ważne. - przymrużyłam oczy.

- Mam się jakoś specjalnie ubrać? - zapytałam.

- Nie. - pokręcił głową. - Tylko ciepło. - skinęłam głową i wyszłam spod kocyka.

- A gdzie idziemy? - popatrzyłam za okno. Listopad w Europie nie jest za ciepły ,a do tego robi się szybko ciemno.

- Zobaczysz. - uśmiechnął się. Pokiwałam głową nie dociekając już bardziej. Wiedziałam ,że już na pewno nie chodzi o oświadczyny. Na pewno odwalił by się w garniak ,a nie w zwyczajną bluzę. Założyłam na siebie ciepły sweter.

- Weź też rękawiczki i czapkę. - polecił.

- Idziemy na Alaskę czy co? - zaśmiałam się.

- Nie ,ale jest tam zimno. - skinęłam głową nie dopytując już bardziej. Wiedziałam ,że i tak mi nie powie.

...

- Dobra. - zatrzymaliśmy się przed wielkim gmachem. Zerknęłam na niego.

- Lodowisko? - uśmiechnęłam się. Przytuliłam go mocno.

- Nienawidzę lodowiska, ale wiem ,że je kochasz. - zaśmiałam się.

- Pomogę Ci jak zawsze. - zapewniłam uradowana jego pomysłem. Przypomniało mi się jak byliśmy razem we Władywostoku. Razem jeździliśmy i się śmialiśmy. Nasz pierwszy wspólny wyjazd. Uśmiechnęłam się na samą myśl miłych wspomnień.

- Dobrze ,że mam taką świetną łyżwiarkę przy sobie. - pocałował mnie w czoło. - Pójdę powiedzieć ,żeby nam otworzyli. - zamrugałam oczami. - Poczekaj chwilkę.

- Oki. - pokiwałam głową. Będziemy sami na lodowisku? Fajnie, pomyślałam. W końcu spędzimy czas sami. Bo gdziekolwiek idziemy zawsze dookoła są ludzie, którzy podchodzą albo do Hoseoka ,albo rzadziej do mnie. A tutaj w końcu będziemy mogli być swobodni.

...

- Jestem. - chwycił mnie za rękę chłopak. - Idziemy? - skinęłam głową. Nie mogłam się już doczekać. - Wejdziemy bocznym wejściem.

- Jasne. - zgodziłam się od razu byle już dostać łyżwy na nogi. Wiedziałam ,że będę musiała uważać, bo dzidzi mogą się nie spodobać piruety. Do tego jednak już trochę ciążył mi brzuszek. Trochę się zmartwiłam czy to na pewno bezpieczne dla dziecka. Ale postanowiłam po prostu uważać. Weszliśmy przez boczne drzwi i portier poprowadził nas korytarzem do szatni, w której czekały na nas łyżwy. Nowe łyżwy. To już wydało mi się podejrzane. Oczywiście w naszych rozmiarach i na pewno wybrane przez Hoseoka. Były to białe figurówki wysadzone diamencikami. Bo jakże by inaczej. Przewróciłam tylko oczami, gdy Hoseok zaśmiał się z mojej reakcji. Jego były identyczne do moich. Rozebraliśmy się z kurtek i założyliśmy łyżwy.

- Gotowa? - podał mi rękę. Skinęłam głową i dźwignęłam się na nogi. Znowu przyszedł portier i zaczął nas prowadzić na lodowisko. Zaczęłam zastanawiać się o co tu może chodzić. Hoseok wynajął lodowisko?

- Tylko ostrożnie ,bo dzidzia... - skinął głową.

- Spokojnie. - uśmiechnął się. - Będziemy ostrożni.

- Dzięki. - w końcu zrozumiał jak ważne jest dla mnie dziecko.

...

- Chodź. - poprosił przyciągając mnie do siebie. Było ciemno dookoła. Trochę się wystraszyłam ,gdy zasłonił mi oczy.

- Gotowa? - pokręciłam głową.

- Hoseok co się dzieje? - zaczęłam się stresować.

- Zaufaj mi. - poprosił. Westchnęłam ciężko. - Nie otwieraj oczu. - obiecałam. Odszedł ode mnie. Zostawił mnie samą. Byłam zła, ale obiecałam się nie ruszać i nie otwierać oczu. Zaczęłam już podejrzewać ,że chce mi się tutaj oświadczyć.

- Możesz otworzyć oczy. - usłyszałam za sobą głos chłopaka. Odsłoniłam oczy i rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Nadal było ciemno. Zdziwiłam się. Chłopak stanął przede mną.

- Musimy wejść na lodowisko. - powiedział.

- Nic nie widzę.

- Pomogę Ci. - zapewnił.

- Jestem w ciąży! - huknęłam. - Jak nie zapalisz światła to nie wejdę na lodowisko! - krzyknęłam.

- Spokojnie. - poprosił. - Zrobimy tak ,żebyś czuła się komfortowo. - skinęłam głową trochę się uspokajając. Pstryknął w palce i automatycznie zapaliły się lampki po bokach. Było to bardzo romantyczne. Uśmiechnęłam się. Po chwili zaczęła rozbrzmiewać melodia piosenki "After Our Down", której słowa idealnie odwzorowywały naszą historię z Hoseokiem. Chłopak podał mi rękę i pomógł wejść na lodowisko.

- Dasz radę? - zapytałam martwiąc się o niego.

- Brałem kilka lekcji. - uśmiechnął się. Zaśmiałam się. Czyli wcale nie chodził na zakupy, pomyślałam. Spojrzałam na środek lodowiska. Znajdował się tam stolik i dwa krzesła. Zastawione jedzeniem. Tylko Hoseok mógł wymyśleć takie połączenie. Spojrzałam na niego śmiejąc się. Podjechaliśmy do stolika i usiedliśmy przy nim. Ale Hoseok szybko się podniósł. Już wiedziałam ,że zaraz uklęknie.

- Długo wyczekiwałaś tego momentu ,co? - wyciągnął z kieszeni pudełeczko. Skinęłam głową czując jak łzy nalatują mi do oczu.

- Hiaze Shancai czy zostaniesz moją żoną? - uśmiechnęłam się i zbliżyłam się do niego. Pocałowałam go.

- Tak. - wciąż się uśmiechałam. - Tak! - krzyknęłam na całe lodowisko.

- Kocham Cię Huaze Shancai! - również krzyknął. Uśmiechnęłam się.

- Kocham Cię Jung Hoseok! - śmialiśmy się w głos.

- Nie ma takiej drugiej jak Ty Shancai. - objęłam jego szyję.

- Ani takiego drugiego jak Ty. - odparłam.

...

Buziaki Kochani ❤️🦋

BTS- J-HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz