bee

118 13 0
                                    

...

- Hoseok...Tęskniłam za Tobą. - przytuliłam go mocno, gdy otworzył mi drzwi. Nie chciałam go zostawiać. Serce mnie bolało. Czułam jakby ktoś mnie rozrywał. Sehun stał przed domem Hoseoka. Namawiał mnie razem z siostrą do zerwania z Hoseokiem. W głębi wiedziałam,że mają rację, ale moje serce na to nie przyzwalalo. Nie po tym wszystkim co razem przeszliśmy. Jak był przy mnie. Jedyna osoba ,która chciała w stu procentach mojego szczęścia. Byłam wstanie wybaczyć mu wszystko. Byle tylko był przy mnie znów. Tak jak kiedyś. Chciałam, żeby chłopak powiedział ,że mnie kocha. Zmieni się. Znów będzie o mnie zabiegał. Będzie przy mnie. Byłam wstanie dla niego nawet tutaj zostać. Zamieszkać z nim. Zrezygnować z Rosji. Tylko ,żeby powiedział ,że przeprasza i mnie kocha. Nic jednak nie powiedział. Odsunął się ode mnie i wskazał środek. Weszłam do domu. Do salonu. Stała tam moja walizka. Spakowana. Odwróciłam się do niego. Popatrzyłam mu w oczy.

- Co to? - zapytałam. Nic nie mówiąc ruszył w stronę basenu. Szklanym korytarzem. Poszłam za nim. Wciąż przyspieszał jakby przede mną uciekał. W końcu stanęłam.

- Hoseok! - zawołałam za nim. - Nie będę Cię gonić! Zatrzymaj się i powiedz mi o co chodzi! Co to ma znaczyć? - stanęłam przerażona. Zostawia mnie?

- Nie wiem. - odwrócił się. - Nie mogę dać Ci tego czego potrzebujesz. - powiedział patrząc mi prosto w oczy.

- Proszę Cię... - nie mogłam tak dłużej. Takiego obrotu spraw się w ogóle nie spodziewałam. Naprawdę się rozstajemy?

- To co robisz rani nas obojga. - czułam jak mój głos drży. Czemu tak bardzo go kocham? Pomimo tego wszystkiego co powiedział mi Sehun z Ziwei. Nie chciałam się rozstawać. Kocham go i wciąż wierzę ,że będziemy wieść wspólne życie. Mieć dzieci, jak będzie chciał. Dom i nawet jakiegoś psa może? Kto wie? Pomimo wszystkiego co się wydarzyło i tak wiedziałam ,że jest tym jedynym.

- Nie chcę Cię więcej krzywdzić. - podszedł do mnie. Przejechał koniuszkami palców po mojej twarzy. Skrzywił się nagle i zabrał dłoń. - To koniec. Przykro mi. Nie jestem dla Ciebie odpowiedni. - nie mogłam uwierzyć w to co słyszę.

- Co? O czym Ty mówisz? Nie jesteś odpowiedni? - chciałam chwycić go za rękę, ale cofnął się. - Nic już do mnie nie czujesz? - byłam zrozpaczona. Co ja mam zrobić?

- Nic. - odparł chłodno. Łzy popłynęły mi wartkim strumieniem. Czułam się jak nic. Naprawdę będzie tak jak Ziwei mówiła? Zabawka się znudziła i do widzenia?

- To...koniec? - zapytałam przerażona. Po tym wszystkim co przeszliśmy?

- Przykro mi. - patrzyłam na jego twarz. Kamienną twarz. Dlaczego? Przecież mówił, że mnie kocha. Był wstanie tak wiele dla mnie zrobić.

- Hoseok... proszę. - pokręcił głową.

- Weź swoje rzeczy. - wskazał salon. - Tak trzeba, Shancai. - nic nie odpowiedziałam. Patrzyłam tylko jak wymija mnie w szklanym korytarzu. Mija hol i wchodzi po schodach. Słysząc jego kroki na górę poczułam jak bardzo go kocham. Ból był niewyobrażalny. Zasłoniłam usta dłonią i wpatrywałam się w swoją walizkę. Rozpłakałam się i ukucnęłam na posadzce. Dlaczego? Przecież się kochamy. Nie chcę go zostawiać. Nie chcę tego. Zadzwonił mój telefon. Dzwonił Sehun.

- Co z Tobą? - zapytał. Otarłam twarz w rękaw bluzy i podniosłam się.

- Już idę. - odparłam. Muszę stąd wyjść. To koniec, stwierdziłam. Teraz już nikomu na mnie nie zależy. Zostałam sama. Zdjęłam kolczyki ,które dał mi w dniu swojego wylotu. Położyłam je na komodzie w holu. Chwyciłam walizkę i ruszyłam do drzwi. Ostatni raz obróciłam się by spojrzeć na jego dom. Były to ściany pełne dobrych i złych chwil. Nie wiedziałam ,które wspomnienia dominowały. Pragnęłam znowu zobaczyć nas razem. Jak wtedy nad basenem. Śmiać się i całować. Spędzać całe dnie razem... Jednak gdy tak wspominałam dobre chwile coraz więcej pojawiało się przykrych wspomnień. Dni ,które spędzałam całkowicie sama. Kiedy wymyślał wymówki. Pracę, spotkania... A ja zostawałam sama.

- To cześć. - powiedziałam i wyszłam.

...

BTS- J-HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz