Chinese

115 12 0
                                    

...

Obudziłam się czując zapach parzonej kawy. Podniosłam się z łóżka. Sprawdziłam godzinę. Była dziewiąta rano. Na dwunastą mam ostatnie zajęcia z projektu aktów. Odetchnęłam z ulgą. Nieświadomie poszukałam wzrokiem Hoseoka. Dopiero po chwili doszło do mnie ,że kazałam mu spać na kanapie, bo się pokłóciliśmy. Poszłam do salonu. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Hoseok smażył naleśniki. Stół był zastawiony ,a kawa w moim ulubionym kubku stygła. Zamrugałam oczami. Chłopak podszedł do mnie i pocałował w polik.

- Przepraszam za wczoraj. - powiedział i się uśmiechnął. - Przygotowałem nam śniadanie. Bo twoja koleżanka jeszcze nie wróciła. - skinęłam głową. Jeszcze nigdy w życiu nie uszykował nam śniadania.

- Nie chciałem ,żebyś przeze mnie płakała. - przytuliłam go.

- Nie chcę się kłócić. - przyznałam. - Po prostu martwię się o Ciebie. - popłynęły mi łzy.

- To się nie martw. - przejął się widząc ,że znów płaczę. Chwycił moje dłonie w swoje.

- Nigdy nie płacz z mojego powodu. - poprosił. - Nie masz się czym martwić. - uśmiechnął się. Przymrużyłam oczy i puściłam jego ręce.

- Chodzi mi o Ciebie... - wyszeptałam cicho. Jednym krokiem znalazł się tuż przy mnie. Odgarnął moje włosy z twarzy. Ujął dłońmi moje poliki.

- Nic mi nie będzie dopóki będziesz przy mnie. - uśmiechnęłam się i złączył nasze usta. Pocałunek był długi i namiętny. Czułam w ustach smak papierosów. Musiał palić. Powinnam już na niego nawrzeszczeć, że obiecuje mi ,a potem pali. Jednak wcale mi to nie przeszkadzało. Chwycił mnie w biodrach i podniósł do góry...

- A to co kurwa?! - Katia wleciała do mieszkania jak huragan. Od razu zeszłam z Hoseoka i schowałam się za jego plecami. Po chwili dopiero doszło do mnie ,że to mój dom i mam prawo robić w nim co chcę.

...

- Mogę jej kurwa w końcu powiedzieć co o niej myślę? - spojrzał na mnie wściekły Hoseok. Przerwała nam tak miłą chwilę.

- Żartowałam! - zaśmiała się. Omal nie pękła mi żyłka na czole.

- Kiedy się wynosisz? - spojrzałam na Hoseoka, który zadał to pytanie po rosyjsku. Tylko tyle się nauczył przez ten cały czas? Ale i tak byłam w szoku ,że w końcu ktoś zadał jej to pytanie.

- Nagle znasz rosyjski, Koreańcu? - warknęła w jego stronę. Oczywiście ni chuja zrozumiał.

- Nie nazywaj go tak. - stanęłam w obronie chłopaka.

- Pozwalasz ,żeby tak do mnie mówił? - zamrugalam oczami oszołomiona.

- Ja też chcę żebyś się w końcu stąd wyniosła! - krzyknęłam. - Do jasnej cholery!

- Słucham? - założyła ramiona na piersiach.  - A w czym Ci ja niby przeszkadzam?

- Po jakiemu ona zrozumie w końcu ,że nikt jej tutaj nie chce?! - wściekał się Hoseok.

- Katia... - ochłonęłam trochę. - Mieszkam z chłopakiem. Nie mamy przez Ciebie ani chwili prywatności... O to chodzi. - spróbowałam jej wyjaśnić.

- Przecież nie było mnie przez cały wieczór, noc i poranek! - westchnęłam ciężko.

- A może twój ukochany znów zachlał i straciliście tą "szansę" na prywatność? - no myślałam ,że zaraz coś mnie strzeli.

- Przesadziłaś. - warknęłam.

- A nie było tak? - przymrużyła oczy. - Czuję wódę. Nawet nie otworzyliście okien. - nie wiedziałam już co powiedzieć. Miała rację.

- No? Słucham, jak tym razem go wytłumaczysz? - była bezczelna, ale wiedziała ,że ma rację.

- Co powiedziała? - zwrócił się do mnie Hoseok. Moja złość na niego wróciła. Miałam ochotę wyrzucić ich obydwu z mojego mieszkania.

- Że jesteś pijakiem i nieudacznikiem. - odpowiedziałam. Chłopak popatrzył na mnie zaskoczony. - I ma rację. - dodałam. Zerknęłam na dziewczynę.

- Za dwa tygodnie Hoseok wraca do Korei ,a ja jadę do Szanghaju. Do tego czasu masz się stąd wynieść. - powiedziałam i poszłam do sypialni. Szybko się przebrałam i zgarnęłam potrzebne rzeczy do torby. Wzięłam moją ogromną teczkę i wyszłam na korytarz. Ubrałam buty i spojrzałam na tą dwójkę ćwoków.

- Do później. - rzuciłam i wyszłam z mieszkania. Miałam dość. Serdecznie dość. Zapaliłam papierosa przed blokiem. Zaciągnęłam się porządnie dymem i wpuściłam go powoli.

...

- Ciężki poranek? - zapytała sąsiadka. Skinęłam głową.

- Problemy sercowe? - podeszła do mnie i również zapaliła. Zaśmiałam się. To aż tak widać?

- Chłopak też jest Chińczykiem? - pokręciłam głową.

- Koreańczykiem. - przyznałam.

- A ta dziewczyna ,która się u was zatrzymała? - skąd ona to wszystko wie?

- Rosjanka.

- On też zna rosyjski? - męczyło mnie to przesłuchanie.

- Wszyscy mówimy po chińsku. - skłamałam. Nie chciało mi się tego tłumaczyć. - Ale za dwa tygodnie się stąd wynoszą. - dodałam i rzuciłam papierosa na chodnik. Przydepnęłam go butem i popatrzyłam na kobietę.

- Nie tęsknisz za swoim krajem? - wzruszyłam ramionami.

- A Pani za swoim? - pamiętałam ,że mówiła mi ,że nie jest stąd.

- Ale ja nie jestem skośna. - powiedziała, a mnie zamurowało. - Nie pasujecie tutaj. - stwierdziła i zgasiła również swojego papierosa. - Wyróżniacie się. Ludzie to widzą i gadają.

- Co?

- To nie moje słowa. Po prostu Cię ostrzegam, bo wiem ,że ludzie potrafią być okrutni. - skinęłam głową. - Miłego dnia.

- Miłego. - odpowiedziałam i założyłam słuchawki. Co za dziwna baba, pomyślałam. Mało mam problemów ,żebym jeszcze takimi głupotami się przejmowała?

...

BTS- J-HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz