,,,
- Podaj mi rękę. - podjechałam do Hoseoka, gdy po raz dziesiąty próbował wejść na lód. Pokręcił przecząco głową. - Hoseok! Pomogę Ci. - złapałam go za dłonie i pociągnęłam w swoją stronę. Spojrzał na mnie wściekle. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Shancai nie! - krzyczał kiedy przyśpieszyłam. Jechałam tyłem trzymając go za ręce. Dzięki temu mogliśmy patrzeć sobie w oczy.
- Radzisz sobie. – powiedziałam.
- Tylko mnie nie puszczaj. – poprosił. Zwolniłam i zatrzymałam nas. Nie potrafił zahamować ,więc wpadł na mnie. Zaśmiałam się.
- Mówiłem Ci już, że jesteś piękna? – uśmiechnęłam się.
- Chyba dzisiaj to pominęliśmy. – stwierdziłam i zbliżyliśmy się do siebie.
- Shancai! – wjechał pomiędzy nas Mezhuo. Myślałam, że go zabiję, gdy porwał mnie na środek jeziora. Na szczęście Lei zatroszczył się o Hoseoka i nie zostawił go samego.
- Jak za starych dobrych czasów. – zaproponował mi przyjaciel. Mezhuo zawsze był moim ulubionym przyjacielem Leia. Zabawny, mądry i co najważniejsze szczery. - Co ty na to? – skinęłam głową. Pociągnął mnie do siebie i chwyciliśmy się za ręce. Zaczęliśmy jeździć w kółko by nabrać prędkości. Mezhuo za dzieciaka chodził na akrobatykę. Więc obydwoje znaliśmy kilka figur i byliśmy dobrze rozciągnięci. Musieliśmy więc pochwalić się naszymi umiejętnościami i daliśmy niezłe przedstawienie. Pełne piruetów, skoków. Nie wiedziałam, że jeszcze tyle potrafię.
- Chyba nieźle nam poszło ,co? – zaśmiał się zdyszany Mezhuo. Strasznie wydoroślał. Pamiętam go ,gdy miał szesnaście lat. Teraz ma o dziesięć więcej i szczerze mogę powiedzieć ,że na dobre mu to wyszło. Wyprzystojniał i stał się fajnym facetem. Uśmiechnęłam się, gdy podjeżdżaliśmy już do reszty. Hoseok stał z boku niezadowolony. Od razu to dostrzegłam. Czyżby był zazdrosny?
- Hope. – zwróciłam się do chłopaka. – Jak mi poszło? – zerknął na mnie.
- Całkiem. – odparł. Wtedy byłam już pewna ,że jest zazdrosny. Podjechałam do niego i dałam buziaka w polik.
- Dzięki. – uśmiechnęłam się. Spojrzał na mnie zaskoczony, ale od razu poprawił mu się humor.
,,,
Szliśmy ścieżką w środku lasu. Padał śnieg. Wszystko to wyglądało jak z bajki. Zamarznięte jezioro, pokryte grubym lodem i warstwą śniegu. Naprawdę nie wyobrażałem sobie jak może być pięknie zimą. Mimo wszystko było zimno. Jak ja nienawidzę chłodu. Shancai cała drżała , ale cieszyła się jak małe dziecko. Odkąd tu przyjechaliśmy cały czas jest uśmiechnięta. Zupełnie jak nie ona. Dużo rozmyślałem o tym wszystkim o czym mi powiedziała. Boję się. Boję się o nią. Martwię się, że nadejdzie dzień ,że coś się jej stanie. Skrzywdzona tak przez los wciąż ma pod górkę.
- Hoseok! – zawołała mnie do siebie. Kucała przy jakimś krzaczku pokrytym śniegiem.
- Co? – nachyliłem się by zobaczyć to co ona. Wtedy dmuchnęła mi prosto w twarz białym puchem. Zamknąłem oczy nie mogąc uwierzyć, że to zrobiła. Straciłem równowagę i runąłem na śnieg.
- Ale spoważniałeś. – zaśmiała się stając nade mną. Wyciągnęła rękę w moim kierunku. Chwyciłem ją i pociągnąłem do siebie. Wpadła wprost na mój tors. Uśmiechnąłem się dumny.
- Kto spoważniał? – rzuciła mi zabójcze spojrzenie. Zaśmiałem się i ją pocałowałem.
- A co jak do siebie przymarzniemy? – zażartowała.
- Nie sądzę, żeby mi to szczególnie przeszkadzało. – poklepała mnie po czole. – Zawsze możemy się rozebrać. – spojrzała na mnie niedowierzając. – To przecież jedna z zasad suvivalu. Nie wiesz? – pokręciła głową.
- Uważaj co mówisz. – spoważniała i podniosła się od razu. Zdziwiłem się. Powiedziałem coś nie tak? Ruszyła w stronę pałacu. Od razu stanąłem na nogi.
- Shancai! – zawołałem za nią. Objęła się ramionami i szła dalej. Nie wiem czy nawet nie przyspieszyła. To było dziwne. Podbiegłem do niej. – Co zrobiłem nie tak? – stanąłem jej na drodze. Popatrzyła na mnie czarnymi oczami. Była zła, ale za co?
- Masz mnie za tak łatwą? – roześmiałem się. Ale już po chwili dowiedziałem się, że to nie był wcale żart.
- Shancai… Przecież już to robiliśmy. – szedłem wciąż za nią. Skinęła głową. – Okej. Nie powinienem tak mówić. – skapitulowałem. Naprawdę aż tak ją to uraziło? Dziwiłem się. – Nie jesteś łatwa.
- Nie? – odwróciła się niespodziewanie i zmierzyła mnie wzrokiem.
- Oczywiście ,że nie. – zapewniłem.
- To dobrze. – wzruszyła ramionami i wznowiła chód. Oniemiałem. Tyle? Tylko tyle ma do powiedzenia?
- Nie jesteś już zła? – dogoniłem ją.
- Nie. – odparła tak jakby nadal była wściekła. Nie znosiłem takiego dziecinnego zachowania, ale co mogłem zrobić. Zależy mi na niej.
- Przepraszam. – zerknęła na mnie i zatrzymała się.
- Za co? – też bym chciał wiedzieć, pomyślałem.
- Za to co powiedziałem. – stwierdziłem, że to będzie najlepsza odpowiedź.
- W porządku. – uśmiechnęła się i pocałowała mnie w polik. Odetchnąłem z ulgą i pochwyciłem jej rękę w swoją. Muszę naprawdę uważać na to co mówię.
,,,
Oh każda z nas dziewczyna ma czasem ochotę na foszka, co?
CZYTASZ
BTS- J-Hope
Fanfiction🎖️#8 jhope - 30.09.2021 Historia opowiadająca o artystce ,która musi przeciwstawić się rodzicom by podążać za pasją. Odcięta od finansów i zostawiona sama sobie wraca do rodzinnego miasta - Szanghaju. Próbuje powrócić do starych przyzwyczajeń ,ale...