,,,
- Shancai! - podbiegłem do niej. Stała w otoczeniu policjantów. Płakała strasznie płakała. Nie wiedziałem co się dzieje. Wczoraj oddała się w ręce tego psychola i już jej nie widziałem. Znalazła mnie policja. Aresztowali wsyztskich oprócz Ximena. Byłem wściekły.
- Shancai... - objąłem jej twarz dłońmi i spojrzałem jej w oczy. Martwiłem się.
- Hoseok... - szepnęła przytulając mnie.
- Nic Ci nie jest? - przeraziłem się widząc jej zakrwawioną twarz.
- Proszę się odsunąć! - krzyknął do mnie jakiś mężczyzna. Odsunął mnie od dziewczyny. - Proszę odejść! - powtórzył. Dziewczyna nic nie powiedziała. Skuliła się na podłodze i okrążyli ją znów ochroniarze.
- Shancai! - próbowałem przedostać się do niej ,ale mi nie pozwolono.
- Panie Jung. - podszedł do mnie ojciec dziewczyny.
- Co się stało? - zapytałem. - Co z Shancai? Co jej się stało?
- Ma za sobą trudne chwile. - odparł mężczyzna. Słabo rozumiałem co mówił. Byłem zbyt zdenerwowany. - Potrzebuje spokoju.
- Co się stało? Muszę z nią porozmawiać! - podniosłem głos. - Kto nas porwał? Co tu się dzieje do cholery?!
- Porozmawiacie później. - powiedział i odszedł ode mnie.
- Kurwa!
,,,
Siedziałem pod salą Shancai. Obserwowałem jak wciąż wchodzi do niej policja. Potem adwokaci. Ochrona wciąż pilnowała drzwi. Ojciec czuwał przy niej razem z jej matką.
- Jung Hoseok? - zapytano mnie po koreańsku. Podniosłem głowę. Spojrzałem na znaną twarz.
- Huaze Lei? - zdziwiłem się.
- Wiadomo co z moją siostrą? - pokręciłem głową.
- Ciągle ktoś wchodzi i wychodzi. Nie wiem co się dzieje. - poskarżyłem się. - Nikt nie chce ze mną rozmawiać.
- A policja z Tobą rozmawiała?
- Tak. - przytaknąłem. - Pytano co widziałem. Wszystko im opowiedziałem.
- Rozumiem. - westchnął. - Shancai była świadkiem śmierci Shanga. - odparł.
- Kogo? - zdziwiłem się.
- Jej przyjaciela... Byli dość blisko. - nie słyszałem o nim. - To on zabił Ximena i ją uratował.
- To jak zginął?
- Obaj strzelali do siebie. - wyjaśnił. - To poufne informacje ,więc zachowaj to dla siebie. - poprosił. Skinąłem głową.
- Nie wiedziałem ,że wciąż ma problemy z... No wiesz.
- Bo nie miała, ale ktoś dowiedział się ,że jest w Szanghaju. - mówił. - Zemścili się na niej za to ,że współpracowała z policją.
- Nie mówiła mi. - przyznałem. Zacząłem zastanawiać się dlaczego? Znów się oddaliliśmy? Bałem się. Przecież zawsze... Nie pytałem jej. Stwierdziłem. Nie słuchałem. Znowu to moja wina. Kuźwa...
- Pewnie nie chciała Cię martwić. - uśmiechnął się do mnie. Skinąłem głową i podeszli do nas rodzice Shancai. Zwrócili się do syna po chińsku i odeszli ode mnie.
,,,
Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Nie mogłam złapać ani jednej sensownej myśli. Wciąż przychodzili policjanci ,by mnie przesłuchać. Odpowiadałam na każde pytanie. To co pamiętałam. Adwokaci taty wciąż mi towarzyszyli ,dbając o moje prawa. Miałam już kilka rozmów z psychologami. Martwiłam się. Shang zginął. Ximen zginął. Jasper i Fang Fang są aresztowani.
- Shancai? - do sali weszła moja matka. Otarłam poliki od płaczu. - Jak się czujesz Dziecko? - przysunęłam sobie krzesło bliżej mnie. Zostawili mnie na obserwacji ze względu na wstrząs mózgu.
- Kiedy będę mogła stąd wyjść? - zapytałam.
- Musisz wypoczywać. - stwierdziła.
- A co z moim wyjazdem? - wolałam zmienić temat. - Tata coś załatwił?
- Tak. - skinęła głową. - Ale nie mówmy teraz o tym. Musisz odpoczywać...
- Chcę wiedzieć. - przerwałam jej.
- Jeśli dobrze się poczujesz to już w poniedziałek będziesz mogła wyjechać do Soczi. - odetchnęłam z ulgą.
- To za tydzień. - stwierdziłam. Skinęła głową. - Dziękuję.
- Naprawdę chcesz tam wyjechać? - przejęła się. - Poradzisz sobie? Nie wolisz zostać z nami? Mogłabyś z nami zamieszkać. - zaproponowała. - Skończyła byś studia ze spokojem...
- Nie. - zaprotestowałam. - Nie chcę. - spojrzałam w oczy matce. - Cieszę się ,że mi pomagacie. Jestem wam wdzięczna ,bo nie poradziłabym sobie sama. Wiem ,że nie jestem upragnioną córką ,ale jeszcze Wam udowodnię ,że dużo potrafię i zasługuję na bycie Huaze.
- Córciu... - zmartwiła się. - Nie mów tak. Proszę Cię...
- Mamo to prawda. - przerwałam jej. - Chcę wyjechać. Zacząć wszystko na nowo. Odciąć się od Szanghaju i koszmarów przeszłości.
- Rozumiem, dlatego razem z ojcem chcemy Ci pomóc. - uśmiechnęłam się. - A myślałaś gdzieś tam o Hoseoku? Jak wasza relacja... Jak to wpłynie na waszą relacje?
- Mamo! - krzyknęłam. - Straciłam dzisiaj przyjaciela! Widziałam śmierć dwóch niegdyś bliskich mi osób ,a Ty...
- Przepraszam. - zmieszała się. - Nie chciałam ,żebyś tak to odebrała.
- W porządku. - skapitulowałam.
- Powiem coś co powinnam powiedzieć już dawno temu... - spojrzałam na nią zdziwiona. Nie wiedziałam o co jej może chodzić.
- Jestem z Ciebie dumna. - powiedziała, a mnie zatkało. - Osiągnęłaś tak dużo bez naszej pomocy. Cokolwiek zdecydujesz to twoje życie i będę Cię wspierać.
- A Tata? - byłam zszokowana jej słowami.
- Tata powoli uczy się to wyrażać. - broniła go jak zwykle. - Kocha Cię tak samo jak ja ,ale jemu trudniej zaakceptować wszystkie twoje decyzje.
- Wiem.
- Daj mu czas. - poprosiła. - Stara się.
- Widzę. - uśmiechnęłam się. - Cieszę się ,że mi to powiedziałaś. Nawet nie wiesz jak wiele to dla mnie znaczy.
- Chcę mieć znów córkę. - ścisnęła moją dłoń. Uśmiechnęłam się.
,,,
CZYTASZ
BTS- J-Hope
Fanfiction🎖️#8 jhope - 30.09.2021 Historia opowiadająca o artystce ,która musi przeciwstawić się rodzicom by podążać za pasją. Odcięta od finansów i zostawiona sama sobie wraca do rodzinnego miasta - Szanghaju. Próbuje powrócić do starych przyzwyczajeń ,ale...