matryoshka

129 12 0
                                    

,,,

Spojrzałam przez szybę samolotu. Panowała noc. Nie było żadnych chmur. Żadnych gwiazd. Tylko przepełniająca całe niebo ciemność. Dotknęłam kolczyków, które podarował mi Hoseok. Czarne serduszka. Wydawały się takie drobne i prawie nic nie znaczące. Pasowały idealnie do mnie.

- Idź. Przywitaj rodzeństwo. - polecił mi ojciec ,gdy zeszłam do holu ubrana w najmniej ozdobną z sukien. Była czarna z koronką. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Na podjazd podjechały dwa czarne samochody. Wyglądały jak małe limuzyny. Z pierwszego wyszła Ziwei z zaokrąglonym nieco brzuszkiem. Przejęłam się. Jest w ciąży? Tak szybko? Jednak nic nie powiedziałam. Podeszłam do niej.

- Cześć. - powiedziałam oschle. Spojrzała na mnie.

- Cześć. - odparła równie chłodno. Z samochodu zaraz wyłonił się najprawdopodobniej jej mąż. Sehun. Rozpoznałam w nim brata YeRi, że też ożenił się z moją siostrą. Współczułam mu od samego początku. Trafić na taką to naprawdę sztuka.

- Miło Cię widzieć Sehun. - uśmiechnęłam się do niego. Ucieszył się chyba ,że mówię po koreańsku.

- Shancai? - zdziwił się. - To naprawdę Ty? - uśmiechnęłam się.

- Tak jakoś wyszło. - przyznałam i przytuliłam szwagra na powitanie.

- Co u Twojej siostry? - zapytałam. Ostatnio dobrze się miała.

- Różnie to bywa. - odparł. - Twój brat jest mało przekonujący dla niej. - zaśmiał się.

- Sztywny Lei. - uśmiechnęłam się.

- To prawda. - zgodził się. - O! O wilku mowa. - wskazał mojego brata zmierzającego ku nam.

- Cześć. - odezwał się Lei i podszedł do nas bliżej.

- Jak sprawy z YeRi się mają? - zagadnęłam wiedząc ,że go to zdenerwuje.

- Możemy o tym nie rozmawiać? - poprosił po chińsku. Wzruszyłam ramionami.

- Zapraszam. - ruszyliśmy do środka.

,,,

- Jak się czujesz Ziwei? - zapytała mama.

- Dobrze. - odparła uśmiechając się.

- Jesteś w ciąży? - wypaliłam nagle. Wszyscy spojrzeli na mnie od razu. - Znaczy...

- Tak. - powiedziała. - Miło ,że się zainteresowałaś. - zerknęła na mnie.

- W końcu zostanę ciocią. - uśmiechnęłam się. Wszystkich zatkało ,a Ziwei wręcz zrobiła się purpurowa.

- Ale niestety nie będę odwiedzać zbyt często siostrzeńca lub siostrzenicy. - zapewniłam ze sztucznym uśmiechem jaki uwielbia moja rodzina. - Wyjeżdżam w poniedziałek do Rosji. Na stałe. - zapewniłam.

- Do Rosji? - zaciekawił się Sehun, który najprawdopodobniej zrozumiał tylko to z mojej wypowiedzi.

- Tak. - przytaknęłam.

- A nie spotykasz się z tym... J-Hopem? - skinęłam głową.

- Wyjeżdża z Tobą? - odezwał się mój brat.

- Nie. - rodzice mierzyli mnie już lodowatym spojrzeniem.

- Będziemy się odwiedzać. - przyznałam. - Chwilowa rozłąka dobrze nam zrobi.

- Czyli zostawił Cię. - wywnioskowała moja siostrą z uśmiechem.

- Nie. - zaprzeczyłam. - Oświadczył mi się. - wzrok każdego spoczął na mojej osobie. Bardzo chciałam zatriumfować.

- To gdzie pierścionek? - dociekała podejrzliwa Ziwei. Rodzice byli we mnie wpatrzeni. Tak samo Lei. Tylko Sehun nie do końca wiedział o co chodzi.

- Pierścionki wyszły już z mody. - zaśmiałam się.

- Czyli nawet nie masz pierścionka? - zakpiła ze mnie siostra.

- Mam kolczyki. - odsłoniłam uszy. Ich oczom ukazały się czarne serduszka.

- Czy to jest... - Sehun zasłonił usta wściekłej Ziwei.

- Mówił ,że jakaś najnowsza kolekcja Chanel. - wzruszyłam ramionami. - Nie znam się, ale są całkiem ładne.

- Całkiem? - oburzyła się moją zazdrosna siostra.

- No... Są okej. - nie wiedziałam jakiej marki ,ani skąd są te kolczyki ,ale skoro Ziwei je rozpoznała to znaczy ,że muszą być drogie i być marki Coco Chanel. Ona ją po prostu ubóstwia.

- Przyjęłaś oświadczyny? - zwrócił się do mnie ojciec.

- Oh... Oczywiście ,że przyjęła! - uśmiechnęła się matka. - Przecież ma kolczyki. - ojciec pokiwał zgodnie głową.

- Moje gratulacje. - skinęłam głową.

- Dziękuję. - odparłam dumna. Wiedziałam ,że i tak nikt nie dowie się jaka jest prawda skoro wyjeżdżam. A Hoseok podróżuje po świecie. Dopóki tu nie wrócimy jestem bezpieczna ,a moja rodzina zadowolona. No oprócz zazdrosnej Ziwei. Z tego ,że w końcu się ustatkowałam.

- Z tego wszystkiego zapomniałam Ci pogratulować również Ziwei. - zwróciłam się do siostry. - Przepraszam. Wam pogratulować. - poprawiłam się po koreańsku.

- Dziękujemy. - uśmiechnął się do mnie miło Sehun. Ziwei już nic nie powiedziała.

,,,

Czarne niebo zaczęło się rozjaśniać od pomarańczowych promieni wschodu słońca. Puszyste obłoki stały się intensywnie białe. Uśmiechnęłam się.

- Pierwszy raz pokazałam wtedy Ziwei ,że jestem lepsza. - szepnęłam do siebie wspominając ostatni wieczór ,gdy widziałam rodzinę w pełnym składzie. Już nigdy tam nie wrócę. Nie zobaczę bachora siostry ,a tym bardziej nie pojawię się na ślubie Leia. Jest tak samo zepsuty jak oni wszyscy. Kiedyś myślałam ,że jest inny ,ale płaszcząc się przed siostrą Sehuna udowodnił ,że jest nie wart mnie. Jak można niszczyć komuś związek? Przecież Sehun mówił ,że YeRi i Suga się kochają. Ten Koreańczyk się nawet jej oświadczył. A on wchodzi im w paradę. I to nie z miłości czy z uczuć do YeRi. Tylko dlatego ,że ojciec mu każe. Nie mogłam i nie mogę tego zrozumieć. Nie potrafiła bym przez całe życie być marionetką w rękach ojca. Mam prawo żyć. Żyć na swoich zasadach i z osobami ,które mnie akceptują i kochają taką jaką jestem.
Zawsze myślałam ,że to ze mną jest coś nie tak. Teraz wiem ,że nie ja jestem problemem ,a oni.

,,,

BTS- J-HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz