it's you

96 12 0
                                    

...

Weszłam do mieszkania w Soczi. Ostatni raz w tym roku tu jestem, pomyślałam. Moje mieszkanko. Uśmiechnęłam się. Przeszłam się przez salon do drzwi prowadzących na balkon. Wyszłam zaczerpnąć świeżego powietrza. Rozejrzałam się dookoła. Wysokie budynki i Soczi. Moje miasto. Moja oaza na Ziemi.

- Tyle się tutaj nauczyłam. - mówiłam do siebie. - Tyle się tutaj zadziało. Hoseok... Moje pierwsze wystawy. Ciężkie studia... Wszystko zaczęło się od moich rodziców ,którzy mnie tu wysłali. Nigdy nie sądziłam ,że nadejdzie kiedyś dzień ,gdy będę miała rodzinę. Gdy sama założę też swoją. - zamknęłam na chwilę oczy.

- Jestem teraz szczęśliwa i wiem ,że nie jest to uzależnione od miejsca ,w którym się znajduję.

- Shancai? - usłyszałam głos siostry. Odwróciłam się. Stała w progu.

- Przeziębisz się. - stwierdziła.

- Już wchodzę do środka. - odparłam.

- Naprawdę piękna jest Rosja. - powiedziała. - Nie dziwię się dlaczego wybrałaś akurat ten kraj. - zaśmiała się.

- To prawda. - zgodziłam się z nią. - Ale wiesz? - popatrzyłam na nią. - Kiedy mam teraz was i Hoseoka nieważne gdzie jestem ,jestem szczęśliwa. - siostra przytuliła mnie mocno do siebie.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę ,że w końcu możemy być dla siebie siostrami. - szepnęła. - Kocham Cię siostrzyczko. - uśmiechnęłam się.

- Też Cie kocham Ziwei. - przyznałam.

...

- Spakowałaś już wszystko? - skinęłam głową zapinając walizkę. - Taksówka już podjechała.

- Już idę. - rzuciłam z sypialni. Rozglądnęłam się jeszcze raz po pomieszczeniu. Tyle moich prac. Tyle projektów powstało w tym miejscu. Nigdy tego nie zapomnę. Choćby to były złe i dobre wspomnienia... Chcę to pamiętać. To wszystko mnie ukształtowało. Nauczyło życia. Przestałam być złośliwą i złą osobą. Nauczyłam się kochać. Polegać na innych i prosić o pomoc.

- Ciężko się rozstać z miejscem ,które kochasz co? - zaśmiała się Ziwei podchodząc do mnie.

- Ciężko. - westchnęłam próbując powstrzymać łzy.

- Cieszę się ,że poznałaś Hoseoka. - zdziwiłam się. - Na nowo odkrył w Tobie miłość.

- Tak myślisz? - skinęła głową.

- Jestem z Ciebie taka dumna. - uśmiechnęła się płacząc. - Nie miałaś mojego wsparcia. Nikogo wsparcia... A potrafiłaś ułożyć sobie życie i osiągnąć taki sukces. - przytuliłam ją. Było mi smutno ,że płacze przeze mnie i że straciłyśmy tyle czasu na kłótnie i nienawiść.

- Ja z Ciebie też jestem dumna. - powiedziałam. - Jesteś świetną matką. Masz cudownego męża i również osiągnęłaś ogromny sukces.

- W końcu jestem Huaze. - zaśmiała się. Skinęłam głową przyznając jej rację.

- Miłość potrafi ranić. - stwierdziłam. - Potrafi nieźle skopać nam tyłek, ale... Bez niej nie bylibyśmy szczęśliwi.

- Nie wiem co zrobiłabym bez Sehuna. - usiadła na łóżku. - Potrafi mnie wspierać... Utemperować kiedy powiem coś niemiłego. Sprawia ,że jestem lepsza.

- Jesteś dobra Ziwei... Tylko też życie Cię skrzywdziło. Zawsze musiałaś ciężko się uczyć i sprostać wymaganiom naszych rodziców... To nie łatwe.

- Ale byłam zbyt słaba ,żeby się im przeciwstawić. - uciekła wzrokiem. - Nawet Sehun... Nie był moim wyborem tylko ich. Nigdy nie potrafię postawić na swoim ,czego zazdroszczę tobie. Podziwiam Cię za twoją odwagę.

- Nie mów tak. - szturchnęłam ją w ramię. - Bo się jeszcze bardziej rozkleję.

- A płacz sobie ile chcesz.

- Fajnie ,że mogę z Tobą sobie tutaj siedzieć i płakać. - popatrzyła na mnie.

- Teraz już zawsze tak będzie. - zapewniła i podniosłyśmy się z łóżka.

- To co? Wracamy do Szanghaju? - zaśmiała się.

- Zawsze tam wracamy.

...

- Hej! - zobaczyłam w kamerce Hoseoka. - Jak tam się mają moje dwie ulubione osoby na świecie? - uśmiechnęłam się.

- To chłopiec! - krzyknęłam uradowana. - Ginekolog potwierdził już płeć.

- Mam wrażenie ,że nawet jakby był dziewczynką dałabyś mu na imię Shang-chi. - wtrąciła moja mama, która odebrała mnie z ojcem od lekarza.

- Strasznie się cieszę Shancai. - powiedział Hoseok. - Będę miał syna! - krzyknął na całą salę i pokazał mi w kamerze jego tancerzy, którzy zaczęli wiwatować. Zaśmiałam się.

- Wiedziałam ,że będzie to chłopiec. - odezwała się znów moja mama. Uśmiechnęłam się.

- Dzień dobry Pani mamo. - zwrócił się do kobiety Hoseok.

- Dzień dobry! - pomachała mu do kamery. - Nie możemy się już doczekać twojego powrotu.

- Za dziesięć dni już będę z wami. - zapewnił.

- Uważaj na siebie i szybko do nas wracaj. - poprosiłam. Widziałam ,że jest zajęty.

- To Ty na siebie uważaj Kochanie. - posłał mi buziaka. - Kocham Cię bardzo.

- Też Cię kocham. - rozłączyłam połączenie i przytuliłam się do mamy.

- Strasznie się cieszę Shancai. - szepnęła mi na ucho mama.

- Gratuluję córeczko. - spojrzał na mnie tata i również mnie objął. Byłam mile zaskoczona tym gestem. Byłam szczęśliwa jak nigdy w życiu.

...

BTS- J-HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz