...
Siedziałam przy laptopie czekając na wideo rozmowę z Katariną, która wyjechała niedawno do Moskwy. Prosiła o rozmowę by ustalić kolejny projekt ,w którym weźmiemy udział. Tym razem ,tak jak mówiła, miałyśmy zająć się aktami. Stresowałam się tym. Nigdy nie rysowałam nikogo w nagości. Ekscytowało mnie to ,ale jednocześnie przerażało.
- Cześć... - usłyszałam za sobą ochrypnięty głos. Zmroziło mnie od razu. Myślałam ,że dłużej pośpi. Odwróciłam się powoli w jego stronę. Stał w drzwiach z rozczochranymi włosami.
- Przepraszam. - powiedział od razu widząc mój wyraz twarzy.
- Tak nie może być. - podniosłam się z krzesła. - Albo z tym kończysz ,albo bierzesz walizki i wracasz do Korei. - postawiłam ultimatum.
- To... To była chwila słabości. - mówił skacowany. - Już się nie powtórzy.
- Ja myślę. - skrzyżowałam ramiona na piersiach. - Nie toleruję czegoś takiego w moim domu. Ostatni raz widziałam Cię sięgającego po alkohol.
- Obiecuję. - zapewnił od razu. Przymrużyłam oczy.
- Inne używki też. - dodałam. - Żadnych narkotyków.
- Nie biorę. - bronił się od razu. - Jestem czysty od ponad miesiąca.
- Mam gdzieś od ilu. - warknęłam. - Jak możesz przyjeżdżać do mnie. Prosić byśmy do siebie wrócili. Zamieszkać u mnie i wychlać mój prezent?! - nie wytrzymałam. Wyglądało na to ,że nie ma żadnych wyrzutów sumienia.
- Nie wiedziałem. - uciekł wzrokiem.
- Nie wiedziałeś? - przypatrzyłam mu się. - Co się z Tobą stało? Kim Ty w ogóle jesteś? - zapytałam patrząc na niego. Podeszłam blisko. Jego cera była szara. Dużo też schudł.
- Shancai... - chciał podejść i się przytulić.
- Nie jesteś osobą ,w której się zakochałam. - powiedziałam to w końcu. - Nie takiego Cię pokochałam. - spojrzał mi w oczy. Wyglądał jakby miał zaraz się rozpłakać.
- Zmienię się... Staram się. - wydukał.
- Nie widać. - otarłam swoją twarz. Nie wiem dlaczego popłynęły mi łzy.
- Shancai ja naprawdę Cię kocham. - wyznał. Wiedziałam ,że szczerze. - Zmienię się.
- Ciągle to mówisz. - stwierdziłam. - Zamień to w czyny. - poradziłam.
- Co mam zrobić? - popatrzył na mnie prosząc o pomoc.
- Nie wiem. - przyznałam szczerze. - Terapia? Psycholog? Nie wiem co się robi w takich sytuacjach. - rozpłakał się i poszedł do sypialni. Westchnęłam cicho. Zamknęłam oczy i wzięłam się w garść.
...
- Hoseok... - usiadłam koło niego na łóżku. Objęłam go mocno. - Kocham Cię. - pocałowałam go w głowę. - Chcę Ci pomóc. Nie chcę byś stał się... Nie zasługujesz na to.
- Nie mogę sobie z tym poradzić. - wydukał.
- Wiem. - przytuliłam go do siebie. - Masz moje całkowite wsparcie. Jestem z Tobą i pomogę Ci z tego wyjść ,ale musisz coś zmienić. Pójść na terapię... Nie wiem. Cokolwiek. Tak nie może być.
- Wiem Shancai... - szepnął. - Ale to nie pomaga.
- A co pomaga? - zapytałam. Może ma jakiś pomysł.
- Twoja obecność... - chwycił moją rękę i przysunął do swojej twarzy.
- Myślisz ,że to wystarczy? - zdziwiłam się.
- Rozmawiałem z psychologiem. - przyznał i spojrzał mi w oczy. - To on poradził mi przyjazd tutaj. Kiedy jesteś chcę się zmienić... Nie chcę tego robić. Ale gdy znikasz...
- Mam zajęcia Hoseok. - przerwałam mu. - Nie mogę przez dwadzieścia cztery godziny być z Tobą na okrągło.
- Wiem... Przepraszam, że Cię tak obarczam. - uśmiechnęłam się.
- Nie obarczasz mnie. - pogładziłam go po twarzy. - Przecież się kochamy. Od tego jesteśmy. By się wspierać nawzajem. - z pokoju obok wydobył się dźwięk dzwonienia.
- Muszę iść. - powiedziałam. - Mam ważną rozmowę.
- W porządku. - przystał na to.
- Jak skończę to zjemy jakieś śniadanie i ustalimy jakiś grafik na kolejne dni. - popatrzył na mnie zdziwiony.
- Żebyś jak najwięcej czasu spędzał ze mną. - wyjaśniłam. - Żeby zająć jakoś twoje myśli.
- Naprawdę? - uśmiechnęłam się.
- A co to za problem? - wzruszyłam ramionami. - Skoro przyleciałeś tyle kilometrów do mnie to muszę się Tobą zająć.
- Nie wiem co bym bez Ciebie zrobił. - podszedł i przytulił mnie.
- Proszę Cie tylko byś był ze mną szczery i nigdy mnie nie okłamywał. - skinął głową. - Gdy coś się dzieje złego to mi mówisz i jakoś próbujemy to rozwiązać. - popatrzył mi w oczy. Z nadzieją i miłością. Taką ,którą miał w sobie ,gdy go poznałam.
- Razem. - dodałam. Uśmiechnął się.
- Jeszcze raz Cię przepraszam... To co zrobiłem...
- To przeszłość. - nie dałam mu dokończyć. - Żyjemy tu i teraz. Liczy się tylko przyszłość.
- Dobrze. - zgodził się. - Strasznie Cię kocham. - uśmiechnęłam się i puściłam jego dłonie.
- Pospieszę się. - rzuciłam przez ramię i odebrałam połączenie od Katariny. Znów miałam nadzieję. Hoseok znów był moją nadzieją.
...
CZYTASZ
BTS- J-Hope
Fanfiction🎖️#8 jhope - 30.09.2021 Historia opowiadająca o artystce ,która musi przeciwstawić się rodzicom by podążać za pasją. Odcięta od finansów i zostawiona sama sobie wraca do rodzinnego miasta - Szanghaju. Próbuje powrócić do starych przyzwyczajeń ,ale...