,,,
Wyszłam z lotniska i od razu podeszla do mnie kobieta w wysokich szpilkach. Zdjęła okulary przeciwsłoneczne i spojrzała na mnie.
- Huaze Shancai? - zapytała i rozpoznałam w niej nauczycielkę historii sztuki. Bardzo mnie lubiła, gdy mieszkałam tutaj. Opiekowała się mną. Ciekawe czy wciąż współpracuje z moim ojcem? Jednak sądząc po tym, że przyjechała po mnie na lotnisko to tak.
- да. - przytaknęłam.
- Wsiadaj. - poleciła wskazując habrowe audi. Zawsze była bogata, pomyślałam i włożyłam walizkę do bagażnika. Następnie zajęłam miejsce pasażerskie.
- Tak się cieszę ,że Cię widzę! - przytuliła mnie niespodziewanie. - Dlaczego mnie zostawiłaś na całe pół roku?! - miała pretensje. Zaśmiałam się.
- Myślałam ,że tam będzie mi lepiej. - przyznałam szczerze.
- Mam nadzieję ,że wiesz ,że twój dom jest tutaj. - uśmiechnęła się. - Moja najlepsza uczennica w końcu wróciła. - cieszyła się jak małe dziecko. Bawiła mnie jej reakcja, ale byłam szczęśliwa czując ,że ktoś na mnie tu czekał.
- Słyszałam ,że masz swoje własne mieszkanie. - skinęłam głową.
- Rozmawiała Pani z moim ojcem?
- Wszystko ustaliliśmy. - pokiwałam głową. - Będziesz mieszkać u siebie ,ale w środy będziesz przyjeżdżać do mnie na obiad. Żebym miała Cię pod kontrolą i zadbała o twoje osiągnięcia.
- Oczywiście. - odparłam.
- Jak minęła Ci podróż? - wzruszyłam ramionami.
- Trochę spałam, trochę myślałam. - przyznałam.
- Dzisiaj odpoczniesz sobie i się rozpakujesz. - zerknęła na moją walizeczkę. - Przynajmniej długo Ci to nie zajmie. - zaśmiała się. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę ,że brakowało mi jej wesołości. Katarina Jerofiejewa, pomyślałam przypominając sobie jej imię i nazwisko.
- To prawda. - uśmiechnęłam się.
- A od jutra wyślę Ci parę projektów ,w których nasz uniwersytet chce wziąć udział. - skinęłam głową. - Jest kilka obrazów ,ale też są do narysowania akty. - zainteresowała mnie tym.
- Mam już modelki i modeli. - puściła do mnie okno. - Coś sobie wybierzesz. - uśmiechnęłam się szeroko.
,,,
- Cześć. - uśmiechnęłam się do kamery, gdy zobaczyłam w niej Hoseoka.
- I jak? - zapytał.
- Super. - przyznałam. - Mieszkanie jest ładne. Jak przyjedziesz to na pewno zmieścimy się razem na łóżku. - pokazałam mu mój pokój z aneksem kuchennym.
- Wygląda całkiem nieźle. - stwierdził.
- Pewnie będziesz wolał zatrzymać się w hotelu. - zaśmiałam się.
- Nie, no co Ty. - zaprotestował. - Przestań mnie traktować jak jakiegoś z wygórowanymi wymaganiami. - skinęłam głową.
- A tak troszkę nie jest?
- Shancai. - spojrzał w ekran. - Z tobą mogę spać nawet w namiocie. - roześmiałam się.
- Tęsknię już za Tobą. - uciekłam wzrokiem.
- Ja za Tobą też. - powiedział.
- A jak w Tokio? - zmieniłam temat.
- Wygraliśmy. - wskazał statuetkę.
- Gratuluję. - uśmiechnęłam się.
- Dzięki. - wyglądał jakby nie mógł rozmawiać.
- Pewnie przeszkadzam. - stwierdziłam.
- Nie, nie. - zapewnił. - Tylko muszę skoczyć coś tam im pomóc. Oddzwonię za chwilkę, dobrze? - skinęłam głową i rozłączył się.
,,,
Usiadłam na łóżku. Całkiem zgrabne mieszkanko wybraliśmy. Podeszłam do dużego okna z widokiem na panoramę miasta.
- Wróciłam. - powiedzialam do budynków. Spojrzałam na zegar w telefonie. Minęła już ponad godzina, a Hoseok nie oddzwonił. Wzruszyłam ramionami i zostawiłam telefon podłączony do ładowarki. Ubrałam się i wyszłam z mieszkania. Spacer dobrze mi zrobi, pomyślałam.
- Здравствуйте! - przywitała się ze mną kobieta wychodząca również ze swojego mieszkania.
- Здравствуй... - odwróciłam się do niej przodem. Zrobiła zaskoczoną minę.
- Skąd jesteś? - zapytała słabym angielskim. Uśmiechnęłam się.
- Mówię po rosyjsku. - odetchnęła z ulgą i się zaśmiałam była kobietą koło pięćdziesiątki. Miała na sobie futro choć na dworze nie było ,aż tak chłodno.
- Ah Ty musisz być tą Chinką z wymiany. - skojarzyła.
- Huaze Shancai. - podałam jej rękę.
- Irina Romanow. - uścisnęła moją dłoń. - Razem z mężem niedawno się przeprowadziliśmy. - wskazała windę. - Jeszcze wszystko w folii. - nacisnęła guzik parteru.
- Nowy budynek. - przyznałam próbując przypomnieć sobie więcej słów. - Przepraszam ,ale muszę sobie na nowo przypomnieć rosyjski... - machnęła ręką.
- Nie przejmuj się mną. Sama nie jestem Rosjanką. - zdziwiłam się. - No... Zgaduj. - poleciła.
- Ma Pani na imię Irina. - stwierdziłam. Wydawało mi się to aż nadto rosyjskie.
- Jestem z Chorwacji. - odparła. - Mamy podobne imiona. - zaśmiała się. - Ale od dwudziestu pięciu lat mieszkam w Rosji.
- Rozumiem.
- A Ty? Skąd umiesz rosyjski?
- Studiowałam tutaj przez półtora roku. - powiedziałam. - Do tego na wakacje często rodzice zabierali mnie do Władywostoku. - skinęła głową.
- To daleko.
- Z Szanghaju było bliżej niż do Soczi. - zaśmiałyśmy się.
- To prawda. - wysiadłyśmy z windy. - No nic. Miłego wieczoru i do zobaczenia.
- Do widzenia. - ruszyłam chodnikiem wzdłuż ulicy. To lubiłam w Rosjanach. Otwarci na nowe znajomości i życzliwi. Nie to co Chińczycy.
,,,
CZYTASZ
BTS- J-Hope
Fanfiction🎖️#8 jhope - 30.09.2021 Historia opowiadająca o artystce ,która musi przeciwstawić się rodzicom by podążać za pasją. Odcięta od finansów i zostawiona sama sobie wraca do rodzinnego miasta - Szanghaju. Próbuje powrócić do starych przyzwyczajeń ,ale...