i need to be free

204 14 0
                                    

,,,

Obudziłam się znów zapłakana w środku nocy. Spojrzałam na telefon. Dochodziła trzecia godzina. Przeczesałam włosy dłonią i położyłam się na poduszkę. Zamknęłam oczy. Moje sny wciąż przypominają mi najgorsze sceny. Coraz gorzej ostatnio sypiam, stwierdziłam. Obrazy ze snu zaczęły powracać ,więc szybko otworzyłam oczy. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam postać siedzącą w fotelu. Zapaliłam lampę, by upewnić się czy to nie zjawa. Moja podświadomość płata mi ostatnio figle. Chłopak nie zniknął. Usiadłam na łóżku po turecku.

- Co tu robisz Mezhou? - zapytałam. Wtedy podszedł bliżej. Dużo czasu minęło od kiedy byliśmy przyjaciółmi i wiedzieliśmy o sobie wszystko. Mezhou był dla mnie prawie jak brat. Przyjaźnił się od dzieciństwa z Leiem. Często przyjeżdżał tutaj z nami. Jego rodzice przyjaźnią się z moimi. Więc spędzaliśmy mnóstwo czasu razem.

- Patrzę jak śpisz. - odpowiedział spokojnym i troskliwym głosem. Przypomniałam sobie jak pomagał mi w lekcjach. Gdy miałam sprawdziany przyjeżdżał do nas i uczył mnie. Liczyliśmy razem zadania. Jako jedyny nie uważał mnie za głupią. Mówił, że po prostu potrzebuję więcej czasu.

- Co? - odgarnęłam włosy z twarzy. Były jeszcze wilgotne.

- Lubię patrzeć jak śpisz. - wyjaśnił. W dzieciństwie też miewałam koszmary. Mezhou często przychodził i uspokajał mnie bym mogła znów zasnąć.

- Znowu zły sen? - zdziwiłam się, że pamięta. Skinęłam głową. – Nadal miewasz koszmary? – przysiadł się koło mnie.

- Niestety. – przyznałam.

- Dziwnie widzieć Cię bez makijażu. – uśmiechnął się. Zaśmiałam się.

- A Ciebie tak dorosłego. – stwierdziłam. Przyjrzał się mi. Dziwnie się czułam siedząc naprzeciw niego w samej piżamie po tak długim czasie. Szczerze mówiąc to nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek go zobaczę. Kiedy wyjeżdżałam do Rosji widziałam go w telewizji. Mówiono, że syn premiera Yen wraca ze Stanów w celu pogłębiania wiedzy w dziedzinie genetyki molekularnej i bioinżynierii na Pekińskim Uniwersytecie Tsinghua. Cieszyłam się, że mu się powodzi. Zawsze chciał być naukowcem. Interesował się genetyką. Dziedziczeniem cech. Pamiętam nawet jak robił nam krzyżówki genetyczne, które wskazywały prawdopodobieństwo grup krwi naszych dzieci. Niesamowite ,że minęło tyle czasu.

- Też się zmieniłaś. – powiedział w końcu.

- To prawda. – zgodziłam się. – Ale niekoniecznie na dobre. – uśmiechnął się szeroko.

- Czemu nie odezwałaś się już potem do mnie? – bałam się ,że o to zapyta.

- Nie wiem o czym mówisz. – skłamałam. Spoważniał.

- Po twoich trzynastych urodzinach. – wrócił do wspomnień. – Musiałem wyjechać do szkoły w Stanach. – mówił. – Dałem Ci mój adres, a nawet numer telefonu. Obiecałaś wysyłać mi kartki i dzwonić. – uciekłam wzrokiem. – Ale nigdy nie przysłałaś mi nawet kartki na urodziny.

- Przepraszam. – szepnęłam.

- Tylko tyle masz mi do powiedzenia? – miał pretensje. Wiedziałam, że źle zrobiłam, ale wtedy uważałam to za najlepszą z możliwych opcji.

- Nie miałam czasu. – patrzyłam przed siebie ,ale nie na niego.

- Rozumiem. – skinął głową i ruszył w stronę drzwi.

- Mezhou… - chwyciłam go za rękę wstając. – Wiem, że czułeś wtedy coś do mnie. – przymrużył oczy. – Ja też to czułam. – wyznałam. Jego wyraz twarzy złagodniał. – Ale musiałam skupić się na sobie. Zacząć radzić sobie samej z koszmarami, lekcjami… Zostałam wtedy sama i miałam Ci za złe, że tak po prostu sobie wyjechałeś.

- Przecież nie wyjechałem z własnej woli. – zmarszczył brwi.

- Wiem. – obiema rękoma trzymałam jego dłoń. - Teraz to wiem, ale wtedy miałam zaledwie trzynaście lat i do tego straciłam jedynego przyjaciela. Byłam na Ciebie wściekła i obwiniałam Cię za wszystkie swoje porażki.

- Kiedy wróciłem ze Stanów chciałem się z Tobą spotkać. – zaskoczył mnie. – Pojechałem nawet do twojego domu, ale Twój ojciec powiedział, że wyjechałaś do Rosji. – dotknął dłonią mojej twarzy. – Lei później wspomniał mi tylko ,że miałaś chłopaka, z którym uciekłaś z domu. A teraz… - nabrał powietrza i powoli je wypuścił. – Przyjechałaś tu z kolejnym. – zmarszczyłam czoło. Czy on nadal do mnie coś czuje?

- Mezhou… - uśmiechnął się.

- Kładź się do łóżka. – poradził nie pozwalając mu dokończyć. – Pójdę już. – puścił moje dłonie. – Dobranoc Śpiąca Królewno. – mówił tak zawsze, gdy nie mogłam zasnąć przez złe sny. Uśmiechnęłam się.

- Dobranoc Mezhou.

,,,

Jak mijają Wam święta?

BTS- J-HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz