scars

186 13 0
                                    

,,,

- Jaaa... - weszłam do środka domu Hoseoka. Był ulokowany w jednej z najdroższych dzielnic Seulu, Iteawon. Sufit był strasznie wysoko. Co jeszcze dodawało i tak już sporemu metrażowi przestrzeni. Po moim jednym pokoiku na strychu obskurnej kamienicy ten salon mógłby mi służyć za kuchnię, jadalnię, salon, sypialnię i łazienkę razem.

- Może być? - dołączył do mnie Hoseok.

- Żartujesz! - odwróciłam się do niego. - Mogę tu spać nawet na podłodze! - roześmiał się.

- Nie ma takiej potrzeby. - uśmiechnął się. - Łóżek mamy wystarczająco dużo. - otworzył jedne z drzwi. - Zapraszam do naszej sypialni. - weszłam do środka trochę niepewnie.

- Czy to jest pływające łóżko? - spojrzałam na niego niedowierzając. Skinął głową.

- Sama zobacz. - polecił. Zrobiłam parę kroków do przodu. Rozejrzałam się. Wszystko było na kolorowo, ale tak luksusowo ,że nawet oczojebny żółty by mi nie przeszkadzał.

- Łał... Ja Ci się w życiu nie wypłacę za czynsz i... - pocałował mnie.

- Jesteś moim gościem. - odparł. - A do tego niedługo wprowadzi się do nas Tinga, więc będziesz opiekunką na etacie.

,,,

Usiedliśmy na białej kanapie w salonie. W kącie dostrzegłam rosłe zielsko zasłaniające fragment drzwi prowadzących na zadbany ogród. Na dworze się już ściemniało, ale wciąż mogłam dojrzeć białą ławeczkę znajdującą się pomiędzy dwoma tujami.

- Mieszkanie nie byłoby wygodniejsze dla Ciebie? - zapytałam, a on spojrzał na mnie jakby nie rozumiał co do niego mówię.

- Może i tak. - usiadł obok mnie. - Zjesz coś? - pokręciłam głową. - A chociaż pomożesz mi coś przyrządzić? - poprosił.

- Umiesz gotować?- zaśmiał się i udaliśmy się do aneksu kuchennego. - Na co masz ochotę?

- Coś słodkiego. - zaśmiał się.

- Co powiesz o serniku? - sprawdziłam czy ma wszystkie potrzebne składniki. Na moje szczęście miał. To było jedyne ciasto, które potrafiłam nie spalić.

- Pewnie. - uśmiechnął się i wzięliśmy się do roboty. Zrobienie ciasta zajęło nam trochę czasu, ale przy dobrej muzyce i przerwach na taniec nie dłużyło się. Bawiliśmy się przy tym świetnie. Sypaliśmy się mąką. Brudziliśmy się ciastem. Wygłupialiśmy się w najlepsze. Dzięki temu zapomniałam o okropnej rzeczywistości. Sprzątając blat nie zauważyłam leżącego tam noża i rozcięłam sobie dłoń. Syknęłam. Chłopak zbliżył się i dotknął mojej ręki. Podciągnął rękaw swetra. Wtedy cofnęłam się gwałtownie. Mimo wszystko jego twarz zdradzała co zobaczył. Szczerze mówiąc dziwiłam się ,że nigdy o to nie pytał.

- Co to jest? - powiedział zdenerwowanym głosem i wskazał mój nadgarstek. Odwróciłam wzrok. Chciał coś jeszcze dodać, ale zadzwonił jego telefon. Wyszedł wkurzony na taras. Zapalił papierosa i wydzierał się na kogoś. Opatrzyłam skaleczenie i osunęłam się na ziemię. Oparłam głowę o kolana. Nie sądziłam ,że Hoseok pali. Westchnęłam ciężko. W końcu musiał zapytać o moje blizny.

,,,

- Po co to zrobiłaś? - powrócił po dłuższej chwili. Dźwignęłam się na nogi. Czułam w jego głosie rozczarowanie i wściekłość. Milczałam. - Shancai dlaczego to zrobiłaś?

- Sernik się spali. - powiedziałam jakbym nie słyszała jego słów. Chwycił mnie za dłoń i zaprowadził do sypialni. Wielkie i czarne łóżko znajdowało się na środku pokoju.

- Usiądź. - poradził wskazując pufę. Uczyniłam to. Zniknął za lustrem. Domyśliłam się ,że tam mieści się jego garderoba. Po chwili zjawił się z parą dresów  i czarnym T-shirtem. Położył je obok mnie.

- Przebierz się, bo twoja bluzka jest od krwi. - skinęłam głową.

,,,

- To stare blizny. - odezwałam się w końcu. Siedział od dobrych dwudziestu minut koło mnie i słowem się nie odezwał.

- Jak stare?

- Gdy jeszcze mieszkałam z rodzicami. - odparłam.

- Po co to robiłaś? - co za idiotyczne pytanie.

- Dopiero teraz je zauważyłeś? - spojrzałam na niego zirytowana.

- Nie. - powiedział.

- Więc po co teraz to drążysz? - przymrużyłam oczy.

- Nie wściekaj się. - poprosił. - Chcę tylko porozmawiać.

- Ale ja nie chcę o tym rozmawiać! - podniosłam się. - Było. Minęło. Koniec. Kropka.

- Shancai chcę wiedzieć o Tobie wszystko. - podszedł do mnie. - Nawet to najgorsze.

- Jeśli pytasz przez to czy chciałam się zabić. - spojrzał na mnie spanikowany. - To nie. - warknęłam. - Nie jestem tchórzem ,żeby zostawić wszystkie swoje brudy na głowie innych. - ruszyłam w stronę wyjścia.

- Nie to miałem na myśli. - zatrzymał mnie.

- Wiem. - odpuściłam czując jego ciepłe dłonie na swoich. - Po prostu strasznie drażni mnie ten temat. - skinął głową.

- W porządku. - uśmiechnął się. - Porozmawiamy o tym jak będziesz gotowa.

- Dzięki.

,,,

BTS- J-HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz