Rozdział 4

87 5 2
                                    


– Shade stój! – Finley depcze mi po piętach. Jest ode mnie znacznie niższa i by dorównać mojemu marszu musi dużo szybciej przebierać nogami. Słyszę jej nierówny oddech. Najwidoczniej biegnie, żeby mnie dogonić. – Hej, nie przejmuj się. Pear od zawsze jest jędzą.

Zaciskam dłonie w pięści. Jędzą? W tym momencie do mojej głowy przychodzą mi znacznie gorsze określenia. Jędza to co najwyżej ich łagodna kuzynka. Finley się nie poddaje. Łapie mnie za ramię i zmusza, bym trochę zwolniła.

– Przestań się wściekać. To nie moja wina, że niektórzy są społecznie upośledzeni i nie widzą tego, jak wiele dobrego dla nas robicie. Prawda jest taka, że odkąd wadliwi, przepraszam, to znaczy... od kiedy współpracujecie z Instytutem, szpitale nie są przeludnione, wskaźnik samobójstw jest niemal równy zeru, a strażnicy działają o wiele wydajniej. Nie wspominając już...

– Finley – przerywam jej. – Wiem. Wiem, że nie wszyscy są jak przeklęta Pear i system wprowadzony przez Instytut zazwyczaj działa poprawie, jednak są takie dni, gdy po prostu mam tego wszystkiego dość. Tej kontroli, potępiających spojrzeń i osądu.

– Rozumiem, że to frustrujące, ale dobrze wiesz, że bez kontroli zapanowałby chaos. Wystarczy spojrzeć na to, co stało się dzisiaj na stołówce.

– Hunterowi się należało – prycham oburzona i zatrzymuję się w pół kroku.

Robię to tak raptownie, że Finley na mnie wpada. Odsuwa się i masuje czoło, którym zderzyła się z moim ramieniem.

– Tak, mój kuzyn to dupek. Tak, być może mu się należało. Nie, nikt z Stolika Frajera nie powinien używać na nim swojej mocy. Chociaż może tak jest lepiej, przynajmniej złapali hybrydę, co nie?

Przygryzam język. Finley od zawsze akceptuje wadliwych, co więcej, często narzeka, że sama nie posiada wpływu. Jednak nawet ona nie kryje niechęci do hybryd. Albert Blake jest hybrydą. Tak Instytut określa tych wadliwych, których moce podlegają absolutnemu zakazowi użytkowania. Nie bez powodu. Hybrydy mogą nie tylko leczyć za pomocą dotyku, ale też sprawiać ból i wywoływać obrażenia. Nie tylko odczytywać myśli i emocje, ale też je kontrolować. To właśnie Albert zrobił z Hunterem. Włamał się do jego umysłu i rozkazał mu wylać na siebie sok. I dlatego wszyscy nosimy na dłoniach czytniki. Dzięki alarmowi wiemy, gdy ktokolwiek próbuje nas omamić.

– Hej! Już drugi raz mnie nie słuchasz. – Finley pstryka mnie w ramię.

Wzdrygam się i spoglądam w jej stronę. Stoimy pośrodku korytarza, który powoli zaczyna pustoszeć. Zaraz zaczynamy historię zakazanych wynalazków.

– Idziesz na to ognisko? – powtarza pytanie i jednocześnie kieruje nas w stronę właściwej sali.

Nie przepadam za takimi imprezami. Z drugiej strony potrzebuję czegoś, co odwróci moją uwagę od dzisiejszych wydarzeń.

– Tak, ale dopiero po dziewiętnastej. Obiecałam mamie, że pomogę jej jutro przy obsłudze baru.

Finley to wystarcza. Uśmiecha się szeroko i niemal w podskokach pokonuje ostatnie kilka metrów dzielących ją od drzwi. Po dwóch godzinach historii zaczynam żałować, że tak wcześnie się zgodziłam. Finley w każdej wolnej chwili do końca zajęć upewnia się, że mamy się w co ubrać i że zgodzę się, byśmy założyły te same akcesoria. Notatki, które zawsze skrupulatnie sporządzam, po raz pierwszy są w tak opłakanym stanie.

Oddycham z ulgą, gdy wreszcie wysiadam z autobusu i kieruję się do domu, chociaż właściwie trudno tak nazywać wielką, trzypiętrową posiadłość, która stoi na pograniczu zadbanych jak na standardy Ścieku osiedli i zielonych pasów łąk. Dla większości przejezdnych to po prostu pensjonat, w którym spędzają maksymalnie tydzień. Ja mieszkam tu całe życie i odkąd skończyłam trzynaście lat i ukończyłam szkołę zasadniczą, przejmuję część obowiązków Loren, młodej dziewczyny, która najczęściej stoi za barem lub pomaga w kuchni. W zamian rodzice zwiększają mi kieszonkowe. Finley kiedyś zapytała, czy nie przeszkadza mi to, że ciągle kręcą się tu jakieś nowe osoby, a moi rodzice praktycznie zawsze są w pracy. Nie bardzo. Niczego innego przecież nie znam.

Me & the devilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz