– Co ty... – mój głos nieco piskliwy i całkowicie łamie się w połowie zdania.
Odkładam lampkę na szafkę nocną, jednak moje czujne spojrzenie uważnie śledzi Huntera, który wycofuje się w stronę drzwi.
– Usłyszałem twój krzyk – mówi zwykłym, niepodsyconym jadem tonem. To nowość, dawno nie słyszałam tak naturalnego brzmienia jego głosu. Nie dane jest mi wsłuchać się bardziej, bo zadziera podbródek i drwi. – Brzmiało to tak, jakby ktoś cię mordował. Nie mogłem przegapić darmowego przedstawienia.
Rzucam mu mordercze spojrzenie. Moja pierś nadal szybko faluje, jednak strach powoli przeradza się w gniew.
– Wnoś się. I nigdy więcej nie wchodź do mojego pokoju.
Hunter rozgląda się, jakby czegoś szukał. Na tym nie kończy. Uchyla drzwi do łazienki i wychyla się do środka. Przecieram twarz dłońmi, by zmyć z siebie wspomnienia koszmaru. Nie powstrzymuję go, gdy przeciska się obok i wygląda przez otwarte okno. Odwlekam moment wykopania go z mojego pokoju. Sama nie wiem czemu. Chyba po prostu nie chcę siedzieć sama. Nie to, żeby Hunter w jakikolwiek sposób mnie uspokajał. Jestem pewna, że gdyby nagle pojawił się tu Morrigan, chłopak bez problemu pchnąłby mnie w jego stronę, aby zyskać czas na ucieczkę. Gdy opiera dłoń na drzwiach mojej szafy, stwierdzam że tolerancja na jego dziwaczne zachowanie właśnie się skończyła. Wstaję z łóżka.
– Mogę wiedzieć co wyprawiasz? – Opieram się o szafę, a ten w ostatniej chwili zabiera dłoń, którą prawie przycisnęłam wcześniej uchylonymi przez niego drzwiami. Cóż, mógł ich tam nie pchać.
– Nie patrz na mnie tak, jakby to była moja wina. Czuję się zawiedziony i chcę upewnić, czy na pewno nie ma tu kogoś, kto chciałby cię zamordować. Liczyłem na świetne widowisko, a jedyna walka, której doświadczyłem to to, jak próbowałaś uwolnić się z kołdry. Nie chcę być niemiły, ale to kołdra miała przewagę przez większość rund.
Zrezygnowana odchylam głowę do tyłu, aż zderza się z drzwiami. Powoli nabieram i wypuszczam powietrze, mentalnie przygotowując do potyczki, którą zapewni mi, gdy spróbuję wyrzucić go na korytarz.
– Po prostu sobie idź – cicho proszę.
Nie mam siły na konfrontację. Nie teraz, gdy w głowie ciągle majaczą mi obrazy z koszmaru. Nagle donośny świst przecina powietrze. Prostuję się gwałtownie, ale nie daję rady zarejestrować co się dzieje, bo w tej samej sekundzie Hunter zaciska dłoń na moim ramieniu i odpycha mnie na bok. Potykam się tenisówki, które zawsze odkładam obok szafy i upadam na podłogę. Przeklinam i zbieram się, by wstać i nawrzucać Hunterowi, który w dziwnej, pochylonej pozie zbliża się do otwartego okna.
– Nie wstawaj – rozkazuje, a napięcie w jego głosie sprawia, że wyjątkowo postanawiam go posłuchać.
Rozglądam się po pokoju i wytrzeszczam oczy, gdy zauważam strzałę wbitą w drzwi od szafy. Znajduje się tam, gdzie jeszcze kilka sekund była moja głowa.
– Co się...
– Przesuń się po podłodze do ściany i zgaś światło. Szybko. – rozkazuje.
Przyległ plecami do ściany w wąskiej szczelinie, między moimi łóżkiem, a otwartym na oścież oknem. Ruszam się dopiero, gdy rzuca mi naglące spojrzenie. Sięgam wyciągniętą dłonią do włącznika i nieruchomieję. W pokoju zapada całkowita ciemność i przez chwilę trudno mi się do niej przystosować. Słyszę dźwięk zamykanego okna, łomot drzwi od szafy i dziwny trzask. Piszczę, gdy coś muska moje ramię.
– To tylko ja.
I to ma mnie niby uspokoić? Dłoń Huntera błądzi w ciemności, a przynajmniej takie wyjaśnienie znajduję dla tego, że najpierw czują ją na swoich włosach, policzku, szyi, aż w końcu trafia na moje ramię. Uderzam go, odsuwam się i sama podnoszę z podłogi.
CZYTASZ
Me & the devil
FantasyW ściśle kontrolowanym przez władze mieście: Ona posiada zakazane moce i by uniknąć zniewolenia musi zdobyć miejsce w elitarnym kręgu władzy. On pochodzi z szlachetnego rodu, który gardzi tym, co magiczne. Aby nie okryć hańbą nazwiska musi wzmocnić...