Rozdział 28

11 1 0
                                    


Witajcie w pierwszym zadaniu rekrutacyjnym. To od jego wyników zależy punktacja, z którą rozpoczniecie Inicjację. Punkty kolekcjonowane przez was w trakcie pierwszego etapu treningu zaważą o tym, kto z was dostanie się do trzydziestki wybranych, kto zasłuży na mundur strażników, a kto zesłany do Strefy Skażonej. Instytut oferuje również pięć miejsc na uczelni dla tych z najwyższymi wynikami.

Czas trwania zadania inicjacyjnego: Od teraz do momentu pierwszego oficjalnego treningu.

Cel: znaleźć ukryty w fabryce artefakt i utrzymać go przy sobie jak najdłużej, przez cały czas trwania zadania. Inni uczestnicy grupy mogą próbować go przechwycić. Artefakt automatycznie łączy się z waszymi nadajnikami. Za każdą minutę posiadania dostajecie punkty. Wygra ten, kto utrzyma go przy sobie jak najdłużej. W chwili pierwszego znalezienia artefaktu, wasze nadajniki będą pokazywać jego przybliżoną do pięciuset metrów lokalizację. Zadanie rozpoczyna się teraz.

– Co? Artefakt? Ale że jak to niby wygląda? – Chłopak z drużyny sportowej unosi opaskę na wysokość ust, jakby liczył, że ta mu odpowie. – Halo?

Nie marnuję czasu. Powoli wycofuję się w głąb pomieszczenia i przemykam na schody. Postanawiam najpierw przeszukać wyższe piętra fabryki. Jeśli odnajdę artefakt już teraz, moje zadanie będzie dużo prostsze. Pozostanie mi jedynie dobrze go ukryć i pilnować, by nikt nie przechwycił. Wbiegam na ostatnie piętro i od razu kurczowo przytrzymuję się barierki. Nie ma tu żadnego podłoża, tylko betonowe stropy, z których wystają metalowe pręty. Dzięki prześwitom widzę zarys sylwetki chłopaka, który właśnie przeszukuje piętro niżej. Postanawiam go wykorzystać. Jednocześnie powoli posuwam się naprzód, stawiając krok, za krokiem na wąskim stropie i uważnie obserwuję poczynania osoby z dołu. Trochę tak, jakby przeszukiwała dwa pomieszczenia na raz. Mój rywal okazuje się być bardzo dokładny. Biorę z niego przykład i sama zaczynam zaglądać w każdy zakamarek, do którego mam dostęp. Gdybym chciała gdzieś tutaj ukraść moje pigułki, to gdzie bym to zrobiła? Piętro, na którym jestem nie wydaje się być idealnym miejscem. Jest bardzo przestrzenne, stworzone z kolumn i stropów. Zero starych maszyn, urządzeń, czy jakichkolwiek mebli, które idealnie nadawałyby się na kryjówkę. W drugim końcu pomieszczenia znajduje się drabinka przymocowana do ściany. To do niej zmierzam. Domyślam się, że prowadzi na dach. Powoli przemierzam dzielącą mnie od niej odległość. Z ulgą przysuwam się do ściany i zaciskam dłonie na metalowych rurach, z których jest zrobiona. Zanim dostanę się po niej na górę, ostatni raz wychylam się znad stropu, by zbadać postępy osoby, która przeszukuje niższe piętro. Mrużę oczy i uważnie skanuję halę, ale nikogo nie widzę. Może zrezygnował? Zerkam na lokalizator. Nie wskazuje położenia artefaktu. Dobrze. To oznacza, że ten nie został jeszcze odnaleziony. Wspinam się po szczeblach. Jedną dłonią natrafiam na ostrą krawędź blachy, którą pokryty jest dach fabryki. Dołączam drugą, odpycham się nogami od ostatniego szczebla i podciągam na dach.

Biorę dwa dłuższe wdechy, by zdusić przejaw paniki w zalążku. Przed chwilą ryzykowałam upadkiem z wąskiego stropu. Jakoś poradzę sobie z niestabilną powierzchnią. To prawie tak, jakbym wspinała się na dach pensjonatu, prawda? Powoli podnoszę się i ostrożnie robię krok naprzód. Głucho odbija się na blasze, jednak ta, wbrew moim oczekiwaniom nie odrywa się i nie pociąga mnie za sobą w dół. Rozglądam się po dachu. Nic nadzwyczajnego. Mnóstwo blach, załatanych ciemną papą dziur i komin, w którym jarzy się coś niebieskiego. Mrużę oczy. To światło wydaje się dość nienaturalne. I gdzieś je już widziałam. W podobnym odcieniu rozjaśniły się lokalizatory, gdy mechaniczny głos objaśniał nam zasady zadania.

– Mam cię – mówię pod nosem.

Chcę zrobić kolejny krok, gdy nagle coś zaciska się na mojej kostce i ciągnie mnie w dół. Przewracam się na blachę z hukiem, który roznosi się po całej fabryce.

Me & the devilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz