Rozdział 70

5 1 0
                                    

– Zamierzasz coś powiedzieć? – cedzi i wskazuje na mnie dłonią.

Nathaniel Parker otrząsa się z zamyślenia i po raz pierwszy od dłuższego czasu nasze spojrzenia ponownie się przecinają. Kieruje je na nóż, który na wszelki wypadek trzymam w wolnej od tostu dłoni.

– Przesiądź się.

Twarz zwiadowczyni rozświetla się w uśmiechu satysfakcji. Odwraca się mnie niemal całym ciałem. Bez trudu mogę odczytać plakietkę przy jej mundurze. K. Royson. Zapamiętuję to nazwisko, na wypadek, gdyby zechciała zamordować mnie we śnie.

– Nie wiem jakie zwyczaje panują u was, obelga, ale w oddziałach zwiadowców słuchamy rozkazów dowódców patrolowych, jeśli w danej chwili poleceń nie wydaje ktoś starszy rangą. Nasz dowódca właśnie kazał ci się przesiąść. Może mam...

– Kira – upomina ją Parker.

To dziwne, słyszeć, jak przemawia takim tonem. Zdecydowanym i spokojnym. W tej chwili przypomina swojego ojca. On też nie potrzebował się wydzierać, nawet, gdy przemawiał do wzburzonego tłumu.

– Co? – syczy niezadowolona.

– Mówiłem do ciebie. Zamienisz się miejscami z strażniczką Walker.

Royson wytrzeszcza oczy, jednak zaskoczenie szybko zamienia się w furię.

– Chyba sobie żar... – urywa, a jej bojowy nastrój znika, gdy dostrzega chłodne, ostrzegawcze spojrzenie, które posyła jej dowódca. Waha się, lecz ostatecznie jako pierwsza spuszcza wzrok. – Tak jest.

W jej głosie wybrzmiewa wyraźna niechęć, ale nie próbuje się dłużej spierać. Przesuwa swój talerz po blacie tak, by wylądował przede mną. Ja też się podnoszę, a gdy się mijamy, klepię ją po ramieniu.

– Dziękuję, to naprawdę miłe z twojej...

Uchylam się, w ostatniej sekundzie unikając wymierzonej we mnie pięści. Blokuję kolejny cios, ale sama pozostaję bierna. Jeśli ich zasady nie różnią się od tych, które znam z Inicjacji do strażników, to walki między sobą poza salą treningową tu również mogą być surowo zakazane. A nie zamierzam wylądować na dywaniku nadzorczyni zaledwie godzinę po naszej uprzedniej rozmowie. Odskakuję w bok, by uniknąć kolejnej serii ciosów i z czymś się zderzam. A raczej kimś. Parker czeka, aż złapię równowagę, puszcza mnie i wysuwa się na przód z dłońmi zaplecionymi za plecami. Kira w szale wymierza kolejny cios i przez chwilę obawiam się, że go trafi, bo Parker nie robi nic, by temu zapobiec. To potrzebuję dwóch krzeseł chłopak odciąga ją i przytrzymuje przy sobie.

– Zaprowadź ją na dwór, niech ochłonie – prosi Parker i rozgląda się po członkach drużyny, którzy zgromadzili się wokół nas. – Ktoś jeszcze potrzebuje świeżego powietrza?

Prostuję się. Większość z nich przebiega wzrokiem między mną, a Parkerem i ostatecznie, wszyscy wracają na swoje miejsca. Co ciekawe, zamieszanie, które wywołaliśmy wydaje się poruszać jedynie nas. Nie dobiegają starsi rangą zwiadowcy, nadzorczyni, czy choćby gapie z innych drużyn. Czy to codzienność, że przestali już reagować? Przyglądam się zwiadowcom, przy najbliższych stolikach, lecz ci wydają się pogrążeni w rozmowie, wygłupach lub, jak w przypadku drugiej drużyny, walce o ostatni kawałek ciasta.

– Usiądźmy – Parker odsuwa dla mnie krzesło Kiry.

W jego tonie nie wyczuwam tej poważnej, stalowej nuty. To propozycja, nie rozkaz, a on nie czeka na moją decyzję i rozsiada się na miejscu obok. Gdy kilka minut temu nasze spojrzenia skrzyżowały się po raz pierwszy, spodziewałam się wszystkiego, tylko nie tego. Nathaniel Parker dowódcą patrolu. I zdobył ten tytuł w ile? Dwa tygodnie? W trakcie szkolenia wyróżniał się jedynie swoim obojętnym nastawieniem, brakiem ducha rywalizacji i niezdarnością. Kim więc jest ten człowiek, który właśnie na moich oczach przywołał całą drużynę do porządku? Czy ja w ogóle go znam? A może po prostu go nie doceniłam? Zamiast szukać odpowiedzi na krążące mi po głowie pytania, siadam obok i uśmiecham się delikatnie, a on przedstawia mnie reszcie drużyny. Nie witają mnie z entuzjazmem, ale przynajmniej nikt więcej nie próbuje testować twardości mojego nosa. Staram się skupić i zapamiętać wszystkie imiona, ale te rozpływają się przy trzeciej osobie, więc chłonę tylko najważniejsze informacje. Cztery drużyny - północna, południowa, wschodnia i zachodnia, każda ma swojego dowódcę patrolowego, a wyżej rangą jest już tylko nadzorczyni terenowa. Za codzienną służbę zdobywają punkty do tabeli, która co dwa tygodnie wyłania dwie, najlepsze drużyny, bezpieczne w trakcie zbiorów. To pozostała dwójka dowódców musi dojść między sobą do porozumienia w sprawie tego, z której drużyny pięć osób uda się do Strefy Skażonej po sadzonki. Parker chyba widzi, że pobladłam, bo puszcza do mnie oko i podsuwa mi kubek parującej herbaty.

Me & the devilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz