Jak na osobę, która po raz pierwszy zabiła tylko po to, by użyć riposty, życie zbyt często podtyka mi pod ostrze bardziej racjonalne motywy. Działo się tak już wcześniej, jeszcze wtedy, gdy miałam nieskazitelnie czyste dłonie, a szkarłatna, lepka maź stanowiła jedynie wymysł mojej wyobraźni.
Pieprzony Hunter Shelby. Lustruję go uważnym spojrzeniem, a moje wargi wykrzywiają się w grymasie. Dziwię się, że tak wielkie pokłady nienawiści mieszczą się w moim metrze siedemdziesiąt. Pewnego dnia zapewne eksploduję. Wyobrażam sobie przerażone piski zgromadzonych na sali jadalnej uczniów, w których bryzga szkarłatna krew. O ironio, dużo bardziej przejęliby się tym, że mogą zarazić się mutacją, niż faktem, że kawałek moich wnętrzności wylądował w ich sałatce. Rzucam krótkie spojrzenie na elektryczny zegar, umieszczony nad wejściem do stołówki. Po jego błyszczącej tarczy spływają gęste smugi czerwonej mazi, którą usnułam w wyobraźni. W rzeczywistości jest aż przerażająco czysty. Sterylny, jak wszystko w ponurym gmachu uczelni. Powoli odlicza ostatnie dziesięć minut, które pozostało do rozpoczęcia zajęć. Dziesięć minut spokoju. Tylko o tyle proszę, gapiąc się na przesadnie wyprostowaną sylwetkę Huntera. Nic nie rób, przestrzegam go, jednak równie dobrze mogłabym powiedzieć to do plasterka sera zwisającego z mojej bułki. Dla Huntera Shelby'ego nękanie innych to idealny zamiennik porannej kawy. Dociera do mnie jego gardłowy śmiech, przez co mocniej zaciskam palce wokół papierowego kubka. Nie dbam o to, że mnie parzy. Tak jest nawet lepiej. Koncentruję się na bólu dłoni, zamiast przeskoczyć przez stolik i oblać Huntera gorącą, ziołową herbatą. Ciekawe, co powiedziałby na taki sposób pobudzenia?
– To jak? Wybierasz się? – Natarczywe pytanie Finley wyrywa mnie z zamyślenia.
Szkoda, że się wtrąca. Akurat, gdy wpadam na kolejny, błyskotliwy sposób, by odpłacić się jej kuzynowi. Stawiam zakład o miesięczną rację żywieniową, że jego bezczelny uśmiech nie prezentowałby się tak okazale, gdybym wbiła mu widelec w policzek.
Z trudem odrywam wzrok od niego i piegowatego chłopca, który zaciska szczękę tak mocno, że jego twarz czerwienieje. Robi wszystko, byle nie odpowiedzieć na zaczepki. Przenoszę spojrzenie na Finley. Skoro rudzielec jest mądry na tyle, by nie wszczynać awantury, to jakoś sobie poradzi.
– Wybieram się gdzie?
wzdycha z irytacją i odsuwa od siebie budyń czekoladowy, w którym jeszcze przed chwilą grzebała łyżeczką.
– Czy ty w ogóle mnie słuchasz?
Nie. Wybacz, ale jestem zajęta obserwowaniem jak twój kuzyn terroryzuje chłopaka, którego jedynym przewinieniem prawdopodobnie jest to, że popatrzył na niego o kilka sekund za długo. Rozluźniam, nadal zaciśnięte na kubku, palce. W chwilach takich jak ta trudno mi udawać, że Finley i reszta uczniów w tej beznadziejnej szkole mnie nie irytują. Tak bardzo przywykli do okrutnych zaczepek Huntera, że przestali zwracać na nie uwagę. No, może poza tymi, którzy jego poczynania obserwują z podziwem. Oni brzydzą mnie jeszcze bardziej. Przygryzam dolną wargę. Straszna ze mnie hipokrytka. Sama też nic z tym przecież nie robię. Nie mogę mu się sprzeciwić i ryzykować utraty kontroli. Nie mogę obrzucić go równie kąśliwymi wyzwiskami, które tak często padają z jego bezczelnych ust. Łatwo ukarałby mnie za taką próbę, tylko dlatego, że w oczach władz jest bardziej wiarygodny. W jego zatrutych jadem żyłach nie płynie trucizna, którą jest wpływ. Uświadamiam sobie, że Finley mierzy mnie natrętnym spojrzeniem. Między jej idealnie wyregulowanymi brwiami pojawiają się drobne zmarszczki. No tak. Nadal nie odpowiedziałam na pytanie.
– Nie bardzo – przyznaję.
Skupiam całą uwagę na dziewczynie i tym jak zabawnie wypycha dolną wargę. Znam ten wyraz twarzy bardzo dobrze. Wychodzi na to, że obie próbujemy czegoś uniknąć. Ona zapewne powstrzymuje się przed rzuceniem jakiegoś złośliwego komentarza, a ja z całej siły staram się ignorować fakt, że po drugiej stronie stołówki wzmaga się harmider.
CZYTASZ
Me & the devil
FantasyW ściśle kontrolowanym przez władze mieście: Ona posiada zakazane moce i by uniknąć zniewolenia musi zdobyć miejsce w elitarnym kręgu władzy. On pochodzi z szlachetnego rodu, który gardzi tym, co magiczne. Aby nie okryć hańbą nazwiska musi wzmocnić...