Hunter zaciska w pięść poranioną przez roślinę dłoń. Żyła niebezpiecznie pulsuje na jego szyi, a spojrzenie wysyła jasny komunikat: lepiej poddaj się teraz, póki jesteś na siłach, by to zrobić. Cofam się o krok, gdy ten rzuca się do przodu. Na ramieniu czuję ucisk. Ktoś pociąga mnie do tyłu.
– Zaraz będziesz miała okazję, by się tam znaleźć. – Parker kiwa głową na platformę.
Hunter właśnie wprowadza serię ciosów. Jego przeciwnik stara się je kontrować, ale wszelkie wysiłki idą na darmo. Chwilę później oboje znajdują się na ziemi. Trevor ceni swoją gładką twarz na tyle, że poddaje się, gdy tylko Hunter unosi pięść, by wprowadzić cios.
– Wygrał – mówię, jednak w moim głosie brakuje zaskoczenia.
– Nie sądziłem, że mu się uda. No wiesz, gdy wszedł na platformę wyglądał tak, jakby już odbył kilka walk.
Wzruszam ramionami. Wcześniej Parker na głos zastanawiał się, gdzie Hunter nabawił się licznych zadrapań, które zdobiły jego szyję i lewą rękę. Milczałam. Ufam Parkerowi, ale wolałam nie dawać pożywki dla wszystkich ciekawskich uszu, które nas otaczają. Moi rodzice mieli wystarczająco problemów. Plotki o morderczych roślinach, które duszą naszych gości hotelowych raczej nie sprzyjałyby prowadzeniu biznesu. Na szczęście o nic ich nie oskarżono. Strażnicy Strachu prowadzą dochodzenie. Przesłuchiwali ich. Matka powiedziała, że może zechcą porozmawiać również ze mną. Na samą myśl o przesłuchaniu i tym, że musiałabym skłamać, śniadanie przewraca mi się w żołądku.
– Hej, głowa do góry. My raczej nie będziemy z nim walczyć. – Parker niezdarnie klepie mnie po plecach.
Uśmiecham się blado. No tak. Zaraz moja kolej. Spoglądam na platformę. Clarke mierzy się z dużo wyższą od siebie dziewczyną. Kojarzę ją z treningów. Gdy mistrzyni dobrała nas w parę, dziewczyna powaliła mnie w przeciągu kilku sekund.
– Biedna Clarke. – Parker podskakuje w miejscu, gdy dziewczyna z hukiem upada na platformę.
Mistrz Rea ogłasza wygraną i długopisem zapisuje coś na podkładce, którą trzyma w dłoni. Oceniane są nie tylko wygrane, ale styl walki. Jednak to zwycięstwo obiecuje najwięcej punktów. Gdy wyczytuje moje imię, stoję nieruchomo, dopóki Parker nie wypycha mnie z tłumu obserwujących. Wchodzę na platformę. Parker dogania mnie i gdy przechodzi obok nachyla się i szepcze:
– Musisz wygrać, mi nie zależy.
Marszczę brwi i już mam podziękować za te dziwne słowa wsparcia, gdy ten oddala się i staje po drugiej stronie platformy. Miejsca, które przeznaczone jest dla mojego rywala. Kręcę głową. Nie chcę z nim walczyć. Ani tym bardziej przyjąć jego ofiary. Powietrze przecina donośny brzdęk gongu. Walka oficjalnie jest rozpoczęta. Rekruci podchodzą bliżej platformy, zaciekawieni przedstawieniem, jakie zapewnią im dwie, najsłabsze osoby z grupy. Stoję nieruchomo, gdy Parker powoli zmierza w moją stronę.
– Patrzcie! Walker opracowała nowy sposób na wygraną! Zanudzi przeciwnika na śmierć! – Z tłumu dobiega głośne wołanie.
To Trevor. Odwracam się w jego stronę i widzę jak szczerzy zęby. Ignoruję śmiechy i docinki, które co jakiś czas padają w moją stronę. Parker zatrzymuje się jakiś metr ode mnie. Widzę jego sugestywne spojrzenie. Chce, bym zaczęła walczyć. Gdy nie reaguję, sam wprowadza cios. Dosyć marny i niezbyt celny. Nawet nie muszę się uchylać. Ze strony trybun dobiega śmiech.
– Nie mogę – szepczę do niego.
– Nie masz wyjścia – odpowiada i rzuca się w moją stronę.
Zbyt zaskoczona tym nagłym zrywem pozwalam mu powalić się na ziemię. Chłopak upada na mnie.
– No dalej, odepchnij mnie i mi przywal – szepcze.
CZYTASZ
Me & the devil
FantasíaW ściśle kontrolowanym przez władze mieście: Ona posiada zakazane moce i by uniknąć zniewolenia musi zdobyć miejsce w elitarnym kręgu władzy. On pochodzi z szlachetnego rodu, który gardzi tym, co magiczne. Aby nie okryć hańbą nazwiska musi wzmocnić...