Rozdział 71

5 1 0
                                    

Jest to, w istocie zasada, którą kieruję się niemal cały dzień. Snuję się za Parkerem jak cień i przystaję tylko wtedy, gdy nie jestem upoważniona do wejścia w jakieś miejsce – jak w przypadku pokoju wspólnego dowództwa, gdzie zaniósł plan mapy – propozycję od swojej drużyny na część terenu, którą jutro mają zbadać nieszczęśni zwiadowcy. Parker nie kłamał. Wschodnia drużyna z dużą przewagą punktową zajmuje szczyt tablicy i losowanie podczas ogniska jest im niegroźne. To nie oznacza, że całkowicie odcinają się od obowiązków. Mimo lekkiej rywalizacji, tak naprawdę wszystkie drużyny dążą do jednego. Wybrać jak najbardziej żyzny i jednocześnie bezpieczny teren, z którego przez kolejne wyprawy będą mogli czerpać sadzonki. Ich stare źródło wyczerpało się wraz z poprzednią wyprawą, dlatego teraz, tak uparcie starają się znaleźć zamiennik.

Następnym miejscem, przed którym pozostawia mnie samą sobie, okazuje się znajomy gabinet nadzorczyni. Zanosi jej pocztę i obiad, co tylko potwierdza słowa Corman. Kobieta nie jada z nimi posiłków. Właściwie, w ciągu całego ranka, podczas którego zwiedziłam większość posterunku, nie spotkam jej ani razu. Podejmuję ten temat, gdy po południu Parker zwalnia Omana z obowiązków strażnika sali i rezerwuje nam miejsce na macie.

– To Papierzyca mianowała się dowódcą patrolowym?

Usta Parkera unoszą się w półuśmiechu, gdy wymawiam jej ksywkę. Stoimy naprzeciw siebie na macie w centralnej części sali treningowej. Mogliśmy wybrać miejsce, bo na sali nie ma nikogo oprócz nas – to jeden z przywilejów dowódców. Codziennie przysługuje im jedna godzina na prywatny trening, co jak wytłumaczył mi Parker po drodze, działa na nich jak rodzaj oczyszczającego prysznica. Zostają sami, ze swoimi myślami i przez tą niewielką część dnia nie muszą podejmować decyzji, ani nikomu rozkazywać.

– Ona jedynie przypieczętowała wybór drużyny – odpiera Parker i zrzuca obok maty broń, którą ma przy sobie.

Gdy kończy pojawia się tam niewielka kupa żelaza, w niczym nie przypominająca pokaźnego stosu Morrigana, lecz i tak mam wrażenie, że to więcej, niż standardowe wyposażenie strażników. Być może przez dodatek haczyków, chwytów i friendów wspinaczkowych. Wskazuje na mnie dłonią, dając znak, bym zrobiła to samo. Wyjmuję nóż i dorzucam go stosu.

– Zdaje się, że to wszystko co robi. Przybija pieczątki, składa podpisy i układa dokumenty w równe pliki. Prawdziwa liderka – Nie staram się ukryć sarkazmu, podsumowując to, czego w większej mierze dowiedziałam się rano od Corman.

Zaczynamy krążyć wokół siebie na macie. Gdyby przede mną stał ten sam Parker, którego pamiętam z inicjacji, nie obawiałabym się naszej różnicy wzrostu, która daje mu naturalną przewagę. Chcę najpierw go przetestować. Zobaczyć, jak zadaje ciosy, odnaleźć jakiś błąd i to wykorzystać. Zamierzam wygrać ten pojedynek.

– Papierzyca się nie angażuje, ale potrafi też pokazać, że lepiej z nią nie zadzierać – mówi, doskakuje do mnie w ułamku sekundy i wymierza cios.

– Co masz na myśli? – uchylam się pod jego ramieniem i odskakuję na drugą stronę maty.

Cholera. Jest szybki, w dodatku ma większy zasięg ciosu. Przynajmniej nie celował w twarz, być może świadomy, że brak uzębienia nie przysporzy mi fanów podczas czekającej mnie w Instytucie Prezentacji.

– Niedawno mieliśmy pewne roszady drużynowe – tłumaczy i przesuwa się na środek maty. Czeka, aż to ja do niego podejdę. – Zmienił się dowódca północnej i teraz jest nią urocza Corman, którą z pewnością rozpoznasz na ognisku.

To, w jaki sposób wypowiada słowo urocza, zaczyna uświadamiać mnie, że słusznie obawiałam się dziewczyny. Nie przyznaje się, że tak właściwie, to zdążyłyśmy się zapoznać. Wolę, żeby kontynuował opowieść. Potrzebuję każdej sekundy dekoncentracji, którą mogę tym ugrać. Gdy ponownie otwiera usta, dobiegam do niego i wymierzam cios. Ten bez trudu go blokuje i zarzuca serią ataków. Serce łomocze mi w piersi i z każdym, kolejnym unikiem coraz trudniej przewidzieć mi, którą stronę powinnam osłaniać. Odskakuję do krawędzi maty, by przerwać wymianę, nim całkowicie mnie wykończy.

Me & the devilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz