Czekam, aż trzask drzwi upewni mnie, że strażnicy i Hunter weszli do pokoju, a kroki moich rodziców nikną na schodach. Wychylam się z kryjówki i na palcach przemierzam korytarz. Krzywię się przy tym, bo wnęka za kanapą okazała się niezbyt odpowiednim miejscem dla moich obolałych mięśni. Łóżko. I sen. Tego desperacko pragnę, ale nerwowe drgania pod skórą mówią mi, że coś jest nie tak. Mierzenie się z nieznanym nie jest moją specjalnością. Muszę się czegoś dowiedzieć. Żeby móc odpowiednio reagować. Żeby zachować kontrolę. Delikatnie nachylam się do drzwi. Pilnuję, by się o nie oprzeć. Nie wiem jak bardzo wyszkoleni są strażnicy. Czy zauważyli by tak delikatne drganie?
I chociaż na korytarzu panuje zatrważająca cisza, to nie wyłapuję sensu słów, które padają za drzwiami. Odsuwam się. Wolałabym nie wpaść na wychodzącego ze środka strażnika.Biorę głęboki wdech, odliczam sześć sekund i powoli wypuszczam powietrze. Potrzebny mi plan. Krok pierwszy. Dowiedzieć się co się stało. Co zostało zniszczone? Zaczynam niespokojnie przemierzać korytarz. Głównie kręcę się w koło i próbuję uciszyć rozbiegane myśli, które napawają mnie złym przeczuciem. Opadam na kanapę i zaciskam drżące dłonie w pięści. Potrzebuję świeżego powietrza. Otwieram umieszczone na skosie okno i nagle do głowy wpada mi rozwiązanie. Nie zastanawiam się zbyt długo. Chwytam ramy okna i pociągam się, nogami odpychając się od najwyższego punktu oparcia sofy. Ledwo mieszczę się w szczelinie. Gdy byłam dzieckiem zakradanie się na dach przychodziło mi dużo łatwiej. Na czworakach wspinam się po ukosie i przechodzę na drugą stronę. Ostrożnie ześlizguję tuż nad balkon nowego pokoju Huntera. Odtwarzam w pamięci rozkład pokoju, oszklone drzwi i okno balkonowe znajdują się bliżej lewej strony. Muszę zeskoczyć na prawą, by ukryć się za ścianą. Spoglądam w dół i z trudem przełykam ślinę. Czy na pewno chcę to robić? Nie bardzo. Jednak ciekawość i bierze górę. Mocno czepiam się krawędzi i powoli opuszczam nogi. Teraz nawet gdybym chciała, nie mogę się wycofać. Napięte mięśnie rąk błagają, bym się puściła. Nie sądzę, że udałoby mi się podciągnąć z powrotem na górę. Puszczam się i z plaskiem ląduję na balkonowych płytkach. Serce zamiera mi w piersi. Słyszeli mnie? Okno balkonowe jest uchylone. Kulę się w rogu, jakby to mogło sprawić, że zniknę. Mijają minuty. Nie mam pojęcia, jak się z tego wytłumaczę. Jednak nikt nie zagląda na balkon. Udaje mi się wyrównać oddech, podnoszę się i zbliżam do drzwi. Zerkam tylko na chwilę i z powrotem przylegam do chłodnej ściany budynku. Sylwetki trzech mężczyzn migają mi w drzwiach. Ryzykuję raz jeszcze i tym razem powstrzymuję paniczną chęć powrotu za ścianę.
Strażnicy stoją na korytarzu. Hunter rozmawia z nimi w progu, przytrzymując na w pół otwarte drzwi. Nagle więcej sensu nabiera nuta troski w głosie matki. Wygląda okropnie. Zwichrzone włosy pokrywa warstwa szarego pyłu. Czysty t–shirt wręcz kontrastuje z jego upapraną na czarno skórą, rozdartymi, brudnymi jeansami i tenisówkami, które wyglądają tak, jakby przez rok biegał w nich po opuszczonym składzie węgla. Nagle chłopak zatrzaskuje drzwi i cofa się w głąb pokoju. W ostatniej chwili przylegam do ściany i modlę się, by nie usłyszeć jego zbliżających się kroków. Zamiast nich, drgam na dźwięk tłuczonego szkła. Następnie coś z hukiem przewala się na podłogę. Powietrze przeszywa trzask i stłumiony skowyt, który równie dobrze mogłoby wydać jakieś poranione zwierzę. Powtarzające się w nierównym tempie dudnienie pozwala mi sądzić, że Hunter niespecjalnie podziwia w tym momencie widoki zza okna. Wychylam się i jeszcze raz zaglądam do środka.
Hunter raz za razem uderza pięściami w podłogę. Obok niego leży przewrócona komoda i odłamki szklanych, ozdabiających ją wcześniej figurek. Nagle przestaje. Jego ramiona unoszą się nierównomiernie w rytm nadawany przez klatkę piersiową. Zakrywa twarz dłońmi, które po chwili przenosi wyżej i zaciska zaczerwienione pięści na włosach. Robię niepewny krok do tyłu, aż wpadam na barierkę. Ja też nie potrafię oddychać poprawnie. Nigdy nie sądziłam, że tak pomyślę, ale w tej chwili jest mi żal Huntera Shelby'ego. Po raz pierwszy widzę go w tak żałosnej pozie. Skulony, sam, pośród bałaganu wywołanego jego frustracją. Po raz pierwszy w moich oczach wygląda jak człowiek. Ciszę, która nagle zapadła w pokoju, przerywa ciche pukanie. Hunter unosi głowę w momencie, gdy w drzwiach staje moja matka.
CZYTASZ
Me & the devil
FantasíaW ściśle kontrolowanym przez władze mieście: Ona posiada zakazane moce i by uniknąć zniewolenia musi zdobyć miejsce w elitarnym kręgu władzy. On pochodzi z szlachetnego rodu, który gardzi tym, co magiczne. Aby nie okryć hańbą nazwiska musi wzmocnić...