Bezwładne, owinięte bandażami ciało Vincenta Shelby'ego spoczywa na wielkim łożu. Spuszczam wzrok po zaledwie kilku sekundach. Podbródek mi drży. Tylko jego twarz jest odkryta. Między starymi, wyblakłymi bliznami wybija się na niej pokryta jakąś obślizgłą maścią szrama. To moja wina. Doprowadziłam do tego głupim zachowaniem. Dałam się ponieść emocjom. Matka może mieć rację. Obudziłam w sobie wpływ, bo przestałam stosować się do jej poleceń.
Obserwuję, jak krople powoli opadają w zawieszonym na metalowym stojaku woreczku, by przez cienką rurkę wtoczyć się do ciała mężczyzny. Wzdrygam się, gdy ten porusza się nieznacznie. Ponoć co jakiś czas odzyskuje przytomność i godzi się na rozmowy z przedstawicielami Kręgu i Rady Sprawiedliwości. Poprawiam doniczkę z kwiatkiem, która przesunęła się do krawędzi szafki nocnej i szybkim krokiem przechodzę do łazienki. Zamykam za sobą drzwi. Trochę lepiej mi się tu oddycha. Może dlatego, że piersi nie przygniata mi ciężar widoku szkód, które wyrządziłam.
Zabieram się do pracy. Zgodnie z zapowiedzią matki, nie ma tu zbyt wiele do roboty. I tak powierzchownie przecieram kurze, wymieniam ręczniki i obmywam kabinę prysznicową. Nagle słyszę pukanie do drzwi. Tych głównych, nie łazienkowych. Chcę się wychylić, by poinformować gościa, że pan Shelby odpoczywa, jednak osoba za drzwiami nie czeka na pozwolenie. W pokoju rozlega się głuchy trzask drzwi i kroki. Waham się i nim wychodzę z łazienki, po cichu uchylam drzwi i zerkam przez szczelinę. Przed łóżkiem pana Shelby'ego stoi jego syn. Hunter nie wydaje się zbyt poruszony. No tak. Zapewne tu przychodzi. I tak się krzywię. On oswoił się z widokiem, który nasunie się na koszmary męczące mnie w nocy.
– Ojcze – Podnosi głos i zaplata dłonie z tyłu. – Wzywałeś mnie.
Słyszę szelest pościeli i zgrzyt łóżka. Nie jestem pewna, czy pan Shelby się obudził. Przez szczelinę widzę jedynie sztywno wyprostowaną sylwetkę Huntera.
– Spóźniłeś się. – Jego głos nie jest taki, jakiego się spodziewałam. Chrapliwy, jednak nie pozbawiony mocy i wyrazu. Te dwa słowa wypowiada z wyrzutem.
– Przeglądałem wszystkie zapiski, które ocalały z poża... – urywa.
Widzę, jak niepewnie przystępuje z nogi na nogę. Po raz pierwszy Hunter wydaje się pozbawiony swojej wrodzonej pewności siebie i arogancji. Spuszcza głowę.
– Przepraszam. To się więcej nie powtórzy. Dlaczego chciałeś mnie widzieć?
Wstrzymuję powietrze. Powinnam wyjść i ujawnić swoją obecność, zanim zorientują się, że tu jestem. Nie chcę zostać oskarżona o podsłuchiwanie prywatnej rozmowy. To dobry czas, by odejść, przekonuję samą siebie. Łapię za klamkę, ale nie naciskam jej. Powstrzymują mnie słowa padające z ust pana Shelby'ego.
– Słyszałem, że pierwszy etap Inicjacji nie poszedł ci zbyt dobrze. Zadziwiające, mimo twojej naturalnej przewagi i wiedzy, którą przekazuję ci od dzieciństwa, ty wciąż na nowo zaskakujesz mnie tym, z jaką łatwością potrafisz zepsuć nawet najprostsze zadanie.
Nawet ja czuję ciężkość powietrza, na którym osadzają się naganne, podsycone szyderczym tonem słowa pana Shelby'ego. Marszczę brwi. Wyobrażam sobie, że Hunter robi to samo. Gdy przemawia, w jego głosie wybrzmiewa zaskoczenie.
– Zdobyłem eliksir. Jest ukryty w bezpiecznym miejscu. Żaden z rywali nie zdobył choćby punktu i nie sądzę, by mieli ku temu...
– Pozwoliłeś, by jakaś dziewczyna zdobyła go pierwsza. Jeśli to, że później naprawiłeś swój błąd napawa cię takim samozadowoleniem, to chyba naprawdę pomyliłem się w moich oczekiwaniach co do ciebie.
Gdyby nie fakt, że ostry ton głosu pana Shelby'ego przeraża nawet mnie, zapewne ucieszyłabym się z tego, że ojciec ustawia jego ego do pionu. Tymczasem czuję jedynie dyskomfort. Najchętniej po prostu bym stąd wyszła. Nie chcę dłużej tego słuchać. Nie chcę zacząć współczuć osobie, którą nienawidzę.
CZYTASZ
Me & the devil
ФэнтезиW ściśle kontrolowanym przez władze mieście: Ona posiada zakazane moce i by uniknąć zniewolenia musi zdobyć miejsce w elitarnym kręgu władzy. On pochodzi z szlachetnego rodu, który gardzi tym, co magiczne. Aby nie okryć hańbą nazwiska musi wzmocnić...