Rozdział 16

60 7 0
                                    

Rzucam mu zirytowane spojrzenie.

– Poczekaj, to nie koniec – mówi na wpół szeptem.

Rozglądam się zdezorientowana. Kilka osób, tak jak ja, pospieszyło się i teraz wracają na swoje miejsca. Aplauz zupełnie cichnie, a arenę spowija cisza. Nic dziwnego, że tłum milknie tak szybko. Na środku podestu stoi Naczelnik Strażników Strachu. Ojciec Parkera, jeszcze nigdy nie zaszczycił nas słowem podczas Święta Odrodzenia. Skupiam na nim uważne spojrzenie. Barczysty mężczyzna w czarnym mundurze z błyszczącymi dodatkami czerwieni mierzy tłum posępnym, lecz czujnym spojrzeniem. Instynktownie kurczę się na swoim miejscu, gdy natrafia na rząd, w którym siedzimy.

– Mieszkańcy Dustarku – nie podnosi głosu, bo ten jest wystarczająco doniosły.

Jeśli do tej pory ktoś odważył się szeptać, teraz z pewnością już ucichł. Zerkam na Huntera. Jego ojciec jest w Radzie. Czy chłopak może mieć pojęcie o tym, co tu się wyprawia? Chyba nie. Z lekko pochyloną do przodu głową wpatruje się w środek areny. Między jego ściągniętymi brwiami ukazuje się kilka pojedynczych zmarszczek.

– Okoliczności takie jak te zazwyczaj są radosne. Święto Odrodzenia powinniście celebrować bez większych zmartwień. Jednakże, w obowiązku moim i mojej straży jest zapewnienie wam najwyższej jakości bezpieczeństwa. Kilka dni temu, z niezwykłym aktem okrucieństwa, w biały dzień jedna z hybryd zabiła dwóch naszych strażników.

Wiercę się niespokojnie na krześle. Rząd za mną jakiś mężczyzna z oburzeniem komentuje słowa Naczelnika. Przez arenę przebiegają szepty, westchnienia, wszystkie podsycone niespokojną nutą.

Altmis Parker unosi dłoń. Tyle wystarczy, by uciszyć tłum.

– Dzięki Wielkiej Czystce, koniecznej dla zachowania równowagi na naszej odrodzonej ziemi, pokazaliśmy hybrydom, że tylko współpraca może doprowadzić nas do wspólnego życia w społeczeństwie.

Krzywię się. Współpraca? Jeśli ma na myśli to, że Instytut po wymordowaniu większości gatunku uwięził tych, którzy ze strachu oddali się w ręce straży, to nasza definicja współpracy jest nieco odmienna.

– Dajemy hybrydom szansę, na nowe, normalne życie. W Instytucie uczą się, jak kontrolować swoje moce, które pozostawione bez nadzoru mogą stać się przyczyną wydarzeń takich jak to, w którym straciliśmy dwoje, wspaniałych i oddanych strażników. Historia zatoczyła koło. Piętnaście lat temu oddani Instytutowi mistrzowie, twórcy ognia, który możecie tu dzisiaj podziwiać, zbuntowali się przeciwko Najwyższemu. Pogardzili dostępem do nieograniczonych zasobów, w celu pogłębiania wiedzy o wpływie. Morriganowie podburzyli resztę hybryd do obalenia władzy. Wtedy rozpoczęto Wielką Czystkę. Dzisiaj ich syn, Ashton jest żywym dowodem na to, że nie każdy zasługuje na odkupienie. Odkupienie i zaufanie, którym obdarzyliśmy go, mimo grzechu jego rodziców. Hybryda, która podstępem wydostała się z Instytutu nadal jest pośród nas. Niech nie zmyli was jej młody wiek i wygląd życzliwego młodzieńca. Jest wynaturzeniem, kimś kto z chęcią wykorzysta wszystkie wasze słabości i zabije was dla zabawy. Chrońcie siebie, wasze rodziny i naszą społeczność. Tylko razem możemy przeciwstawić się brutalności, z którą on traktuje naszych braci. Jeśli ktokolwiek w ostatnich dniach widział hybrydę, której wizerunek rozwiesiliśmy już na plakatach, ma obowiązek niezwłocznie po ceremonii zgłosić się do najbliższego strażnika.

Urywa. Spuszczam wzrok. Mam wrażenie, że jeśli mężczyzna nawet na chwilę zerknąłby w moją stronę, od razu by się dowiedział. Widziałam go. Rozmawiałam z nim. Uleczyłam go. Hybrydę, której lęka się całe miasto. To czyni mnie współwinną. A gdyby jeszcze wykryli, że sama jestem... wbijam paznokcie w wnętrze dłoni. Nie mogę o tym myśleć. Nie teraz i nie tutaj. Powoli unoszę głowę. Próbuję skupić się na przemowie Naczelnika.

Me & the devilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz