To dopiero druga lekcja, a ja już błagam Boga o przeniesienie w czasie do ostatniej. Nigdy nie lubiłam szkoły. Znaczy lubiłam, ale od kiedy... ona... jej... nie ważne. Nie lubiłam nigdy.
- To może odpowie nam panna Tooker... - Znów ta jędza się nade mną znęca.
- Ale na co? – Zapytałam, a po klasie przeszedł cichot, jak ja was nienawidzę. Durne papadensy.
- Na moje pytanie – kontynuowała nauczycielka – słucham.
To sobie słuchaj, ale nie mnie. Wywróciłam na nią oczami. Zawsze tak robi. Zawsze chce uprzykrzyć mi życie. Jest pustą, tanią blondynką, która myśli sobie niewiadomo co. Nienawidzi mnie od czasu, gdy przyłapałam ją w kantorku z Derekiem w dość dwuznacznej sytuacji. Tak dla ścisłości Derek to uczeń, a raczej były uczeń i także mój ex chłopak. Nienawidzę debila.
- Doczekam się jeszcze dzisiaj Twojej...
- Przepraszam... - do klasy wszedł młody mężczyzna w garniturze, w skrócie, mój adwokat, tylko co on tu robi?!
- Coś się stało? – Moja kretyńska nauczycielka chemii zamrugała kilkakrotnie wymalowanymi jak płótno Picassa oczami.
- Tak, właściwie to nie, ale prosiłbym o zwolnienie Brooklyn Tooker – jej mina zrzedła, 1:0 dla mnie, dziwko.
- A kim pan jest?
- Mam tu potrzebne papiery, które pozwalają mi zabrać pannę Tooker ze szkoły bez większego tłumaczenia. – Zdzi... nauczycielka spoglądając na kartki niechętnie skinęła do mnie głową pozwalając mi opuścić klasę, a ja ciesząc się, że nie będę musiała już na nią patrzeć wzięłam torbę i wyszłam z klasy, czując za sobą obecność Harry'ego. Odwróciłam się do niego przodem, a on nic nie mówiąc wpił się w moje wargi. Chyba przebywanie z nim będzie gorsze niż konfrontacja z panią Neffrey...
***
Koooolejny <3
Podoba Wam się to wgl? XD
with love, Roksanka
CZYTASZ
Lawyer || h.s ✔
Fanfiction- Jeśli mam Cię bronić to musisz powiedzieć mi prawdę, Brooklyn. - Mówię prawdę. - Nie jestem tak ślepy jak pozostali, by wierzyć w tę bajeczkę i nie widzieć, że coś ukrywasz... Treści zawierają wulgaryzmy jak i sceny przeznaczone dl...