-Miło Cię widzieć, Harry - wysoka szatynka uśmiechnęła się do zdziwionego bruneta, który stał w progu drzwi. - Nie wpuścisz mnie?
- Co ty tutaj robisz, Isabelle? - Harry wciąż oszołomiony nie posunął się nawet na krok, by ustąpić drogę do wejścia byłej narzeczonej. Nie rozumiał czego dziewczyna chciała od niego po tak długim czasie. Mężczyzna pamiętał jak długo po ich zerwaniu go nachodziła i nękała telefonami co zakończyło się po zmianie numeru oraz miejsca zamieszkania.
- Potrzebuję Twojej pomocy - mina kobiety zrzedła, gdy odpowiadała na pytanie Stylesa. Wyglądała na zmartwioną co wywołało u bruneta współczucie, zapominając jak dobrze Isabelle Stradlin potrafiła grać.
- Wejdź - chłopak odsunął się wpuszczając kobietę do środka, której twarz w tym momencie przyozdobiła się w zwycięski uśmiech, jednak Harry go nie zauważył.
Isabelle rozejrzała się po wnętrzu mieszkania czując się swobodnie w nowym domu byłego narzeczonego. Miała nadzieję na odzyskanie mężczyzny, którego nadal bezgranicznie kochała.
-Ładnie się urządziłeś. Zawsze miałeś styl.
-Is, przejdź do rzeczy. Co Cię tu sprowadza, lub może powiedz jak mnie znalazłaś? - Śmiech kobiety rozniósł się po mieszkaniu wprawiając Harrego w zakłopotanie.
-Przecież wiesz, że mam swoje znajomości. - To prawda. Isabelle miała wysoko postawionych rodziców, jej ojciec był gubernatorem stanu, a matka urzędniczką państwową przez co Is była dobrze ustawiona.
- Dlaczego potrzebujesz mojej pomocy? - Pytanie bruneta zawisło w powietrzu a za chwilę ciszę zagłuszył opadający na ziemię płaszcz. Skanując wzrokiem ciało kobiety odziane jedynie w czarną koronkową bieliznę oraz pończochy Harry czuł jak zasycha mu w ustach. Isabelle doskonale wiedziała co podoba się Harremu, gdyż pamiętała jak dogodzić mu w łóżku. Chciała mieć go w garści, jakby wyczuwając, że chłopak ma właśnie gorszy czas.
- Is... ubierz się... - Szatynka widziała z jak wielkim trudem brunet wypowiada te słowa, co jeszcze bardziej ją nakręcało.
- Hazz... - dziewczyna zrobiła kilka kroków w stronę chłopaka. Widziała jak przymyka oczy i walczy ze sobą. - Wiem, że Cię pociągam - mrucząc mu do ucha złapała jego dłoń kładąc ją na swoim pośladku.
- Is... - słysząc jego westchnienie zaczęła całować jego szyję i szczypać lekko zębami. Cichy jęk dotarł do jej ucha, a już po chwili Harry podniósł ją za pośladki, a ona oplotła jego biodra nogami.
Patrząc na Isabelle Harry wciąż myślał o Brooklyn i o tym jak wściekły i rozżalony był z jej powodu. Wpijając się w usta byłej narzeczonej czuł jak choć połowa żalu odchodzi w niepamięć, jednak mimo tego, iż wiedział, że jutro będzie żałował to nie przerwał swoich czynów kierując się do sypialni.
***
*idzie do bunkra, który przygotowała przed publikacją* Tam tam taaaam :|
Co myślicie? Piszcie, robaczki <3
CZYTASZ
Lawyer || h.s ✔
Fanfiction- Jeśli mam Cię bronić to musisz powiedzieć mi prawdę, Brooklyn. - Mówię prawdę. - Nie jestem tak ślepy jak pozostali, by wierzyć w tę bajeczkę i nie widzieć, że coś ukrywasz... Treści zawierają wulgaryzmy jak i sceny przeznaczone dl...