dwa miesiące później
Harry od dwóch miesięcy przebywa w areszcie. Kilkukrotnie wraz z jego prawnikiem próbowaliśmy wydostać go za kaucją, jednak za każdym razem wniosek był odrzucany.
Adler próbował mnie pocieszać, że się uda, jednak z każdym kolejnym razem traciłam nadzieję na to, że Harry wróci chociaż na chwilę do domu przed rozprawą.
Odwiedzałam go raz na dwa tygodnie. Udało mi się uzyskać częstsze widzenia ze względu na stare kontakty Adlera oraz pana Evansa.
Szkoda, że te kontakty nie pozwoliły wyjść Stylesowi za kaucją.
Ehh... Nie ważne.
Podczas nieobecności bruneta przewiozłam wszystkie jego rzeczy do swojego mieszkania. Oboje postanowiliśmy, że dalsze płacenie czynszu przez Harry'ego jest niepotrzebne, dlatego uregulowałam wszystkie sprawy związane z jego dotychczasowym miejscem zamieszkania i oddałam klucze właścicielowi. Poza tym i tak zamierzaliśmy razem zamieszkać, tylko nagłe aresztowanie Stylesa pokrzyżowało nam plany.
Wysiadłam z samochodu i przez pasy ruszyłam do budynku w którym znajdowała się moja kancelaria. Razem z Harrym postanowiliśmy przepisać ją wyłącznie na mnie na czas trwania procesu, gdyż tak doradził nam pan Adler.
Zatrudniłam kilku nowych prawników, by reputacja nie upadła, a Samuel pomagał mi wszystkim zarządzać, by miało ręce i nogi. Kancelaria hulała i cieszyłam się, że chociaż w tej kwestii wszystko idzie w dobrym kierunku.
Weszłam do budynku i ruszyłam od razu do windy po drodze mijając i witając się z kilkoma wynajemcami innych pomieszczeń. Weszłam do windy i nacisnęłam na odpowiedni numer piętra a zaraz później drzwi się zamknęły oddzielając mnie od pełnego ludzi holu.
Gdy dźwig zatrzymał się moim piętrze od razu wyszłam na korytarz i ruszyłam do kancelarii.
- Dzień dobry, szefowo - zaśmiałam się słysząc powitanie Stelli. - Masz gościa, Brooklyn - uśmiechnęła się, a ja spojrzałam na nią zdziwiona. - Po prostu idź do swojego biura.
- Okej, dzięki, Stella - uśmiechnęłam się i ruszyłam do pomieszczenia, które wskazała mi dziewczyna.
Przekroczyłam próg i zobaczyłam siedzącego na moim miejscu Adlera.
- Widzę, że wygodnie - zaśmiałam się i podeszłam do swojego biurka.
- Udało się, Brooklyn - zdziwiłam się słysząc jego słowa oraz widząc jak szczęśliwy był.
- Tęskniłem za twoim śmiechem, kochanie - zastygłam na chwilę, a w moich oczach pojawiły się łzy. Odwróciłam się i zauważyłam Stylesa, który stoi oparty o swoje biurko.
- Wiem, że późno, bo zostały niecałe dwa tygodnie do rozprawy, jednak Harry przez ten czas będzie mógł być w domu.
Podbiegłam do Harry'ego rzucając się w jego ramiona, a ten od razu mnie podniósł i mocno do siebie przytulił. Łkałam w jego ramię nie wierząc w nagły obrót spraw. Cieszyłam się na te dwa tygodnie razem i chciałam, by trwały jak najdłużej.
- Kocham Cię tak bardzo - odsunęłam się na moment od klatki Stylesa słysząc jego wyznanie i złączyłam nasze usta w czułym pocałunku.
- Ja Ciebie też kocham - opierając swoje czoło o jego czułam jak jak kolejne łzy spływają mi po policzku.
- Jedźcie do domu, zajmę się kancelarią - odwróciłam się do Adlera, którego głos rozbrzmiał chwilę wcześniej. - No nie patrzcie się tak, macie dwa tygodnie dzieciaki. Widzimy się na rozprawie - mężczyzna mrugnął, a zaraz później jego twarz przyozdobił uśmiech.
Dwa tygodnie.
Będzie w domu przez dwa tygodnie.
***
Jak tam skarby? ❤️
CZYTASZ
Lawyer || h.s ✔
Fanfiction- Jeśli mam Cię bronić to musisz powiedzieć mi prawdę, Brooklyn. - Mówię prawdę. - Nie jestem tak ślepy jak pozostali, by wierzyć w tę bajeczkę i nie widzieć, że coś ukrywasz... Treści zawierają wulgaryzmy jak i sceny przeznaczone dl...