następnego dnia
Brooklyn odkąd przyszła do pracy siedziała jak na szpilkach. Dziewczyna wciąż myślała o zapowiedzianej wizycie żony oraz dzieci ich szefa, która nie wiedzieć czemu bardzo ją stresowała, gdyż bała się o przyszłość kancelarii. Praca była dla Brooklyn bardzo ważna, lubiła to, że tutaj nigdy nie można było narzekać na nudę. Niektóre sprawy mroziły krew w żyłach, inne doprowadzały do smutku lub wściekłości, jednak najbardziej lubiła, gdy szef po zakończonej sukcesem rozprawie dziękował za pomoc mimo, iż wkład Brooklyn jako stażystki był niewielki.
- Brooklyn? - Dziewczyna spojrzała w stronę drzwi i ujrzała głowę Stylesa. - Już przyjechali. Czekają w biurze szefa chodź. - Brunetka wstała poprawiając czarną marynarkę i udała się w kierunku chłopaka.
Idąc korytarzem między parą panowała cisza, którą zakłócał jedynie stukot obcasów dziewczyny. Oboje chcieli jak najszybciej mieć to za sobą, by wiedzieć co dalej z kancelarią.
Para weszła do środka a oczy wszystkich skierowały się w ich stronę. Było to pierwsze spotkanie z rodziną pana Evans, gdyż nigdy nie zdarzyło się, by odwiedzali szefa w pracy.
- Witam, razem z koleżanką chcieliśmy złożyć państwu najszczersze kondolencje. - Harry przerwał ciszę, a serce Brooklyn zacisnęło się na słowo jakim ją określił, mimo, iż wiedziała, że przed rodziną szefa lepiej było nie ujawniać relacji, które ich łączyły, bo najzwyczajniej w świecie nie był to ich interes, to i tak zabolało.
- Jesteśmy już wszyscy, więc możemy zaczynać... Witam, nazywam się Samuel Adler, pan Evans upoważnił mnie do zapisania, jak i odczytania jego testamentu, ale zanim zaczniemy obejrzymy nagranie... - Prawnik odwrócił laptopa na którego ekranie pojawiła się tak dobrze znana zgromadzonym postać.
nagranie
- Miałem nowotwór. Zapewne wiecie już o tym. Lekarze podali go jako przyczynę mojej śmierci. - Mężczyzna na ekranie spuścił głowę, przecierając dłońmi zmęczoną twarz. - Nawet nie wiecie jakie to dziwne mówić do was tak jakby już mnie nie było. Perspektywa tego, że pewnego dnia zamknę oczy i się nie obudzę jest bardzo przygnębiająca... O tym, że mam złośliwego guza dowiedziałem się tydzień przed tym zanim poinformowałem was o moim wyjeździe. Tak naprawdę byłem nadal w mieście, tyle, że w szpitalu. Pobyt załatwił mi znajomy onkolog. Wiedziałem, że to tylko kwestia czasu, zanim to cholerstwo mnie zabije, dlatego nie chciałem byście musieli patrzeć na mnie w takim stanie. Sam ze sobą nie chciałem przebywać, więc postanowiłem oszczędzić wam widoku. - Evans na chwilę przestał mówić sycząc nagle i przymykając oczy. - Nagrywam się, by się z wami pożegnać, ale nie tylko... Stella... Alvin... - Mężczyzna zwrócił się do swoich dorosłych dzieci. - Pewnie zastanawiacie się, które z Was odziedziczy kancelarię, otóż... żadne z was. Niepojętym byłoby przekazanie dorobku mojego życia osobom, które nigdy nie chciały studiować prawa, dlatego wybrałem inne wyjście. Wybrałem osoby, które przez ostatnie tygodnie zajmowały się kancelarią i udowodniły mi, że moje najstarsze dziecko będzie w ich rękach bezpieczne. Kancelarię w prezencie ode mnie otrzymują Harry Styles i Brooklyn Tooker. Życzę Wam powodzenia w dalszym rozwoju kariery i mam nadzieję, że oboje ułożycie sobie wspólne, godne życie. O reszcie spraw majątkowych powiadomi was Samuel. Do zobaczenia.
koniec nagrania
Ekran zgasł, a w pomieszczeniu zapanowała cisza. Pan Evans zawsze lubił efekt zaskoczenia, ale nikt się nie spodziewał, że będzie to zaskoczenie tego pokroju.
CZYTASZ
Lawyer || h.s ✔
Fiksi Penggemar- Jeśli mam Cię bronić to musisz powiedzieć mi prawdę, Brooklyn. - Mówię prawdę. - Nie jestem tak ślepy jak pozostali, by wierzyć w tę bajeczkę i nie widzieć, że coś ukrywasz... Treści zawierają wulgaryzmy jak i sceny przeznaczone dl...