Harry'sPOV
Poprosiłem szefa o przeniesienie do innego pomieszczenia. Codziennie widywanie Brooklyn po wczorajszej rozmowie byłoby trudne. Poza tym nie chciałem psuć jej nerwów. Gorzkie słowa brunetki od poprzedniego dnia stale odbijały się echem w mojej głowie, dlatego po pracy zważywszy na to, iż był piątek, co oznaczało weekend postanowiłem choć na kilka godzin o niej zapomnieć.
Wróciłem do domu i od razu postanowiłem zamówić pizze na kolację, przy okazji nalewając sobie whisky do szklanki z dwiema kostkami lodu. Poczułem jak wszystkie moje problemy odchodzą razem z trunkiem,który przepłynął właśnie przez mój przełyk. Wiedziałem, że spotkanie z Brooklyn będzie trudne od momentu w którym postanowiłem ją odszukać. To, że dostałem pracę w tej samej kancelarii też nie było przypadkiem. Nie wierzę w przypadki, nie mogłem czekać, aż los postawiłby ją przede mną, bo najprawdopodobniej nigdy by to tego nie doszło.
Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk domofonu, dlatego podszedłem do urządzenia i wcisnąłem odpowiedni guzik.
- Witam, przywiozłem pana zamówienie.
- Już otwieram - wcisnąłem przycisk zwalniający blokadę w drzwiach przy których stał dostawca i wziąłem portfel kierując się do drzwi. Otworzyłem je i czekałem słysząc kroki na klatce schodowej.
- Prosze, należy się trzydzieści dwa dolary - biorąc od chłopaka pudełko z zamówieniem wręczyłem mu należność i dziękując wszedłem do mieszkania od razu wyciągając jeden kawałek pizzy. Byłem piekielnie głodny, a alkohol tylko potęgował mój głód, jednak nim zdążyłem znaleźć się ponownie w salonie w którym postanowiłem spędzić dzisiejszy wieczór usłyszałem dzwonek do drzwi. Zdziwiony tym, że ktoś postanowił odwiedzić mnie o tej godzinie udałem się do drzwi. Przekręcając gałkę, otworzyłem drzwi i poczułem jak robi mi się gorąco, jednak zwaliłem to na whiskey.
- Miło Cię widzieć, Harry...
***
Jak myślicie kto odwiedził Harrego? Piszcie w komentarzach <3
Tak bardzo się cieszę, że Was przybywa <3
CZYTASZ
Lawyer || h.s ✔
Fiksi Penggemar- Jeśli mam Cię bronić to musisz powiedzieć mi prawdę, Brooklyn. - Mówię prawdę. - Nie jestem tak ślepy jak pozostali, by wierzyć w tę bajeczkę i nie widzieć, że coś ukrywasz... Treści zawierają wulgaryzmy jak i sceny przeznaczone dl...