Sexy Lawyer: Part 6

6.5K 167 21
                                    

Harry'sPOV

Patrzyłem jak z piskiem opon odjeżdża w stronę wyjazdu z parkingu. Wiedziałem, że coraz mniej jest do mnie przekonana. Bałem się że w końcu zacznie mnie nienawidzić, a ja przecież robiłem wszystko dla niej. Zerwałem z Is, nie mogłem już dłużej się oszukiwać, że znajomość z Brooklyn nie robi na mnie wrażenia. Z początku chciałem się oszukiwać, że tak było, ale jak to się mówi im dalej w las tym więcej drzew, czyli w przełożeniu na naszą sytuację, im więcej czasu z nią spędzałem tym bardziej zależało mi na tej dziewczynie. Imponowała mi jej bezpośredniość, upór osła, bo jeśli czegoś chciała to zawsze to miała. Podobało mi się nawet to, że była rozpieszczona, bo była, choć potrafiła to dobrze ukryć. Wiedziałem, że nie lubiła w sobie tej cechy, lecz wiedziała, że ją ma i za wszelką cenę chciała się jej pozbyć.

Nie wiedząc nawet kiedy dotarłem do domu. Byłem cholernie zmęczony i zawiedziony, mimo, że wiedziałem, że Brooklyn mi szybko nie zaufa. To nie w jej stylu tak po prostu zapomnieć. Darując sobie kolejne robienie posiłku przebrałem się w wygodne spodnie dresowe i rzuciłem się z butelką piwa na kanapie. Zastanawiałem się co zrobić, by Brooke odpuściła, ale nie miałem pomysłu. W głowie panowała totalna pustka, która mnie przerażała, bo to nie było do mnie podobne. Czułem jak wpadam, po uszy, bo cały czas widziałem przed oczami jej twarz. To było kurewsko popierdolone.

***

Zaspałem. Szef mnie zakopie żywcem. Jechałem jak wariat podświadomie przygotowując się na zdjęcia z fotoradaru oraz zastanawiając się jak bardzo mój portfel ucierpi. Parkując szybko samochód przed sądem zacząłem biec w stronę drzwi wejściowych co rusz patrząc na zegarek i próbując ujarzmić krawat. Wpadłem z impetem na salę w progu siłując się z ochroniarzem, który uznał mnie pewnie za wariata.

- Wysoki sądzie ja z kancelarii adwokackiej Johnattana Evansa - oddychałem dość szybko przez bieg do sądu. Rozglądając się po sali złapałem spojrzenie Brooklyn, która siedziała na krześle, które zazwyczaj zajmował adwokat. Ona jest dzisiejszym obrońcą?! Co do...?

- Wysoki sądzie, mogę prosić o pięć minut przerwy? - Brooklyn wstała, patrząc na sędziego, a ten zgadzając się na jej prośbę opuścił swój fotel udając się w kierunku wyjścia.

***
Lecimy z tematem, moi drodzy!
Trzeba nadgonić stracony czas.
Dajcie znać, czy ktoś jeszcze tu został :)

Lawyer || h.s  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz