- A kto powiedział, że to ona ze mną zerwała?
- A niby dlaczego ty miałbyś zerwać? Przecież była Twoją narzeczoną. Skoro chciałeś spędzić z nią resztę życia to musiałeś być szczęśliwy...
- Idąc Twoim tokiem rozumowania to Is też nie miała podstaw do tego, żeby ze mną zerwać. – Tak troszkę mnie zagiął, ale tylko tak troszkę, żeby nie było. – To ja zakończyłem związek z Isabelle.
- Dlaczego? – Wyrwało mi się od razu. Nie, żeby mi zależało, po prostu jestem ciekawa.
- Powiedziałem Ci. Przez Ciebie.
- Ale ja nic nie zrobiłam! – Krzyknęłam kolejny raz przyciągając uwagę przechodniów.
- Nie musiałaś. To, że byłaś sobą wystarczyło...
- Wystarczyło do czego?
- Jakbyś mi nie przerywała to byś już wiedziała. Brooklyn, potrafisz zniszczyć moment. – Mężczyzna się zaśmiał, ale mi nie było do śmiechu.
- Moment?! Jaki kurwa moment, Harry? Po tylu latach wracasz i mówisz mi o jakiś pierdolonych momentach? Myślisz, że to cokolwiek zmieni?
- Nie, ale może to, że mi na Tobie zależy już tak... - Styles spojrzał na mnie tym kocim wzrokiem, ale nie działało to na mnie, nie teraz.
- Mylisz się, to niczego nie zmienia. – Odparłam i pokręciłam głową, śmiejąc się gorzko. – Wracam do biura, za 10 minut kończy się przerwa. – Dodałam i odwróciłam się ruszając w kierunku kancelarii. Dosyć wrażeń na dziś.
***
Brooklyn się trochę wkurwiła... XD
CZYTASZ
Lawyer || h.s ✔
Fanfiction- Jeśli mam Cię bronić to musisz powiedzieć mi prawdę, Brooklyn. - Mówię prawdę. - Nie jestem tak ślepy jak pozostali, by wierzyć w tę bajeczkę i nie widzieć, że coś ukrywasz... Treści zawierają wulgaryzmy jak i sceny przeznaczone dl...