Sexy Lawyer: Part 7

6.1K 164 19
                                    

Gdy ochroniarz mnie puścił zauważyłem jak w moim kierunku podąża wściekła Brooklyn. Gdyby to było możliwe to najprawdopodobniej ze wściekłości para ciskałaby z jej uszu.

- Gdzieś Ty do cholery był?! - Brooke wyrzuciła ręce w górę ze wściekłości.

- Zaspałem, przepraszam...

- Wiesz, gdzie mam Twoje przeprosiny? Kiedy wreszcie staniesz się odpowiedzialny. Do licha Harry, masz szczęście, że nasz szef utknął w korku i sprawa i tak stała w miejscu.

- Zaraz, to jednak nie Ty bronisz?

- Oszalałeś? Jestem stażystką.

- Ale masz toge ubraną, więc...

- Pan Evans czasami pozwala mi zabrać głos. Wtrącić swoje uwagi.

- Czyli sprawa się nie rozpoczęła?

- Nie, masz papiery o które Cię prosiłam?

- Jakie papiery?

- Harry, kurwa, dorośnij. Wysłałam Ci sms'a rano.

- Zaspałem... - wyciągnąłem urządzenie i spojrzałem na ekran widząc nieodczytane wiadomości od nieznanego numeru. - Czekaj, skąd masz mój numer?

- Słyszałeś o facebooku? Poza tym powinieneś bardziej dbać o prywatność. Każdy kto wejdzie na Twój profil może pozyskać Twój numer. - Dziewczyna zaśmiała się, a ja w głowie obiecałem sobie to sprawdzić. - Czyli rozumiem, że nie masz papierów o które Cię prosiłam?

- Sprawdzę w samochodzie, może jednak zabrałem aktówkę.

- Okej, pójdę z Tobą. - Dziewczyna ruszyła przodem, a ja pozwoliłem sobie dokładnie jej się przyjrzeć. Długie włosy upięte miała w niskiego kucyka, który kołysał się z każdym jej krokiem. Jej ciało było odziane w togę, jednak nawet toga nie zdołała ukryć tego jak bardzo seksowna była Brooklyn, a czarne buty na niebotycznie wysokim obcasie sprawiały, że dziewczyna jako pani adwokat pojawiła się w mojej głowie w postaci erotycznej fantazji, którą odgoniłem szybko słysząc głos brunetki, który mnie nawołuje.

- Co się stało?

- Mi nic, ale Ty mógłbyś zacząć ubierać luźniejsze spodnie - śmiejąc się rzuciła wzrokiem w kierunku mojego krocza. - Mieliśmy sprawdzić czy zabrałeś papiery, otwórz samochód. - Brooklyn wskazała na pojazd a ja przekręciłem kluczyk pozbywając się zabezpieczenia.

- Mam - powiedziałem wychodząc z samochodu i pokazując aktówkę, po którą tu przyszliśmy, na co Brooklyn odpowiedziała śmiechem. - No co?

- Weź rozwiąż ten swój problem - śmiejąc się wskazała wzrokiem znów na moje krocze a ja wywracając oczami pociągnąłem ją za rękę do siebie przez co oparliśmy się o samochód, a ja ułożyłem swoje dłonie na jej tali stykając nasze czoła razem.

- Harry, co Ty... - nie chcąc dać jej skończyć zamknąłem jej usta pocałunkiem.

 ***

To drugi dzisiaj! Mam nadzieję, że nie przeszkadza Wam kolejny rozdział :P W zamian proszę was moje robaczki o komentarze :) 

Lawyer || h.s  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz