Gdy ochroniarz mnie puścił zauważyłem jak w moim kierunku podąża wściekła Brooklyn. Gdyby to było możliwe to najprawdopodobniej ze wściekłości para ciskałaby z jej uszu.
- Gdzieś Ty do cholery był?! - Brooke wyrzuciła ręce w górę ze wściekłości.
- Zaspałem, przepraszam...
- Wiesz, gdzie mam Twoje przeprosiny? Kiedy wreszcie staniesz się odpowiedzialny. Do licha Harry, masz szczęście, że nasz szef utknął w korku i sprawa i tak stała w miejscu.
- Zaraz, to jednak nie Ty bronisz?
- Oszalałeś? Jestem stażystką.
- Ale masz toge ubraną, więc...
- Pan Evans czasami pozwala mi zabrać głos. Wtrącić swoje uwagi.
- Czyli sprawa się nie rozpoczęła?
- Nie, masz papiery o które Cię prosiłam?
- Jakie papiery?
- Harry, kurwa, dorośnij. Wysłałam Ci sms'a rano.
- Zaspałem... - wyciągnąłem urządzenie i spojrzałem na ekran widząc nieodczytane wiadomości od nieznanego numeru. - Czekaj, skąd masz mój numer?
- Słyszałeś o facebooku? Poza tym powinieneś bardziej dbać o prywatność. Każdy kto wejdzie na Twój profil może pozyskać Twój numer. - Dziewczyna zaśmiała się, a ja w głowie obiecałem sobie to sprawdzić. - Czyli rozumiem, że nie masz papierów o które Cię prosiłam?
- Sprawdzę w samochodzie, może jednak zabrałem aktówkę.
- Okej, pójdę z Tobą. - Dziewczyna ruszyła przodem, a ja pozwoliłem sobie dokładnie jej się przyjrzeć. Długie włosy upięte miała w niskiego kucyka, który kołysał się z każdym jej krokiem. Jej ciało było odziane w togę, jednak nawet toga nie zdołała ukryć tego jak bardzo seksowna była Brooklyn, a czarne buty na niebotycznie wysokim obcasie sprawiały, że dziewczyna jako pani adwokat pojawiła się w mojej głowie w postaci erotycznej fantazji, którą odgoniłem szybko słysząc głos brunetki, który mnie nawołuje.
- Co się stało?
- Mi nic, ale Ty mógłbyś zacząć ubierać luźniejsze spodnie - śmiejąc się rzuciła wzrokiem w kierunku mojego krocza. - Mieliśmy sprawdzić czy zabrałeś papiery, otwórz samochód. - Brooklyn wskazała na pojazd a ja przekręciłem kluczyk pozbywając się zabezpieczenia.
- Mam - powiedziałem wychodząc z samochodu i pokazując aktówkę, po którą tu przyszliśmy, na co Brooklyn odpowiedziała śmiechem. - No co?
- Weź rozwiąż ten swój problem - śmiejąc się wskazała wzrokiem znów na moje krocze a ja wywracając oczami pociągnąłem ją za rękę do siebie przez co oparliśmy się o samochód, a ja ułożyłem swoje dłonie na jej tali stykając nasze czoła razem.
- Harry, co Ty... - nie chcąc dać jej skończyć zamknąłem jej usta pocałunkiem.
***
To drugi dzisiaj! Mam nadzieję, że nie przeszkadza Wam kolejny rozdział :P W zamian proszę was moje robaczki o komentarze :)
CZYTASZ
Lawyer || h.s ✔
Fanfiction- Jeśli mam Cię bronić to musisz powiedzieć mi prawdę, Brooklyn. - Mówię prawdę. - Nie jestem tak ślepy jak pozostali, by wierzyć w tę bajeczkę i nie widzieć, że coś ukrywasz... Treści zawierają wulgaryzmy jak i sceny przeznaczone dl...