Sexy Lawyer: Part 63

2.8K 97 6
                                    

Następnego dnia już od szóstej rano byłam na nogach. Nie mogłam spać wiedząc, że Harry kolejną godzinę jest w areszcie a ja nadal nie mam pomysłu jak mu pomóc, dlatego z samego rana pojechałam do kancelarii.

W sumie sama nie wiem dlaczego się tam udałam. Zawsze czułam się tam bezpieczniej, więc miałam nadzieję, że z tym uczuciem jakoś łatwiej będzie mi się myśleć.

Siedziałam w naszym biurze na podłodze otoczona papierami, kodeksem karnym oraz innymi książkami, które miały dać mi jakieś wskazówki.

- Kurwa no, powiedzcie coś! - Oparłam łokcie na kolanach, a głowę schowałam w dłoniach. Mała ilość snu już zaczynała dawać mi się we znaki. - Brooklyn, zaczynasz wariować - mruknęłam i zaczęłam bawić się pierścionkiem zaręczynowym na palcu wpatrując się w odległy punkt przed sobą.

Nawet nie przykuwałam uwagi do tego na co patrzyłam, bo moja głowa huczała od nadmiaru myśli.

Czułam się jak zagubiona czterolatka w ogromnej galerii handlowej. Chciałam, żeby był przy mnie pan Evans. Wiem, że to niedorzeczne, że wolę, żeby był przy mnie obcy człowiek niż rodzice, ale pan Evans był dla mnie jak ojciec i jestem pewna, że teraz wiedziałby co mam zrobić.

- Brooklyn? - Do moich uszu dobiegł czyjś głos, dlatego nie myśląc wiele odwróciłam się szybko w kierunku z którego dobiegał.

- Stella? Co ty tutaj robisz? - Spojrzałam na zegarek na swojej ręce widząc, że dobiegła właśnie dziewiąta. Boże, siedzę tu już dwie godziny. - Spotkanie dopiero jutro, macie jeszcze jeden dzień wolnego.

- Tak, wiem, ale zostawiłam tu wczoraj swój dowód - podniosła rękę w której trzymała wspomniany plastik. - Potrzebuję go, bo mam do załatwienia kilka spraw - kiwnęłam głową dając jej znak, że rozumiem i wzrokiem wróciłam do papierów, które leżały przede mną.

- A ty? - Spojrzałam na nią ponownie zdziwiona - co tutaj robisz? Gdzie Harry? - Westchnęłam i kolejny raz dzisiejszego dnia złapałam się za głowę.

- W areszcie - mruknęłam drapiąc się po skroni.

- Coo?! - Skrzywiłam się na jej nagły krzyk, co chyba zauważyła, bo zaraz wymruczała ciche przeprosiny. - Jak to się stało? - Podeszła do mnie i usiadła obok skanując wzrokiem wszystko co leżało wokół nas.

- Postawili mu zarzuty za manipulacje dowodami na korzyść swojego klienta.

- O Boże, przecież może stracić przez to uprawienia!

- No przecież wiem - wyjęczałam rzucając kodeksem karnym w biurko Stylesa.

- Co teraz? - Stella wyszeptała, a ja spojrzałam na nią beznamiętnie.

- Nie wiem, Ella. Pierwszy raz nie wiem co robić. Siedzę nad tymi papierami już kilka godzin. Nie mogę spać w nocy, bo myślę o Harrym i o tym jak on się czuje siedząc na kratkami.

- Próbowałaś skontaktować się z Adlerem?

- Co?

- No z Samuelem Adlerem - powiedziała tak jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie, a mimo tego ja nadal nie wiedziałam po co miałabym się z kim kontaktować.

- Po co?

- Jest prawnikiem.

- Zajmuje się spadkami i rozwodami.

- Ale studiował z panem Evanse. Był jego przyjacielem, może akurat będzie umiał ci pomóc. - Stella wstała z podłogi i otrzepała tyłek z niewidzialnego pyłu. - Przecież nie masz już nic do stracenia, Brooklyn - i wyszła.

Miała rację - nie miałam już nic do stracenia.

Lawyer || h.s  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz