dzień rozprawy Sama Wilsona
Nadszedł ten najbardziej nerwowy dla wszystkich dzień. Rozprawa zaczynała się o dziesiątej, a mimo to Brooklyn nie spała już od czwartej rano. Przewracając się z boku na bok nawet nie zauważyła, że obudziła tym śpiącego obok Harrego.
- Masz owsiki? - Brunet przewrócił się na plecy przecierając dłońmi swoją twarz. - Dlaczego nie śpisz?
- Nie mogę zasnąć... - Tooker mruknęła i odwróciła się na bok, by móc swobodnie patrzeć na Harrego. Lubiła ten widok o poranku. Lubiła świadomość, że chłopak śpi obok, że po prostu jest.
- Zauważyłem - rzucił nie obdarzając Brooklyn nawet jednym spojrzeniem.
- Nie bądź wredny... prosze. - Dziewczyna szepnęła, jednak to wystarczyło, by przykuć uwagę chłopaka leżącego obok.
- Przepraszam, po prostu jestem zmęczony. - W pokoju zapanowała cisza zakłócona po chwili przez szuranie kołdry. Brunet przysunął się do dziewczyny wtulając głowę w jej brzuch.
Może to śmieszne, ale Harry czuł się wtedy niezwykle beztrosko. Mógł zapomnieć o swoich problemach jedynie wtulając się w ciało dziewczyny. Czuł wtedy spokój. Spokój, który pozwolił mu ponownie oddać się w objęcia Morfeusza.
***
- Zważywszy na nowe okoliczności, które zostały przedstawione przez obronę oskarżony zostaje uniewinniony.- Po sali rozległo się stuknięcie a zaraz później rozprawa dobiegła końca. Harry zamknął oczy i opierając się na dłoniach wypuścił z ust powietrze. Wiedział, że to co zrobił było niezgodne z prawem oraz, że może przez to stracić uprawnienia, ale zrobił to dla Brooklyn.
- No nieźle, panie prawnik - słysząc dziwne klaskanie Harry podniósł głowę i rozejrzał się po sali. Jego wzrok napotkał Sama, który szedł do niego nadal skuty kajdankami.
- Co ty tu robisz? - Styles wstał i spojrzał w kierunku drzwi szukając policjanta zajmującego się Wilsonem.
- Zaraz idę zdjąć bransoletki, spokojnie - po sali rozniósł się dźwięczny śmiech, na który prawnik jedynie zmrużył oczy. - Nie wiedziałem, że tak ładnie to rozegrasz, nie doceniałem cię, dziękuję. - Brunet dygnął lekko co wprowadziło Harrego w zakłopotanie, gdyż wiedział, że w głosie jego rozmówcy nie było ani krzty szczerości.
- Zrobiłem to tylko i wyłącznie dla Brooklyn - prawnik syknął, co wywołało kolejny napad śmiechu u Wilsona.
- Kochasz ją, prawda? - Styles nie odpowiedział, ale nie musiał, jego towarzysz doskonale znał odpowiedź na jego pytanie. - A czy ona kocha ciebie?
- Nie uważasz, że te sprawy cię nie dotyczą?
- Ale ciebie dotyczą - zdezorientowanie jakie poczuł Styles w tym momencie sięgało kosmosu. - Nie pomyślałeś dlaczego Brooklyn tak nagle wyznała ci uczucia? Dlaczego zrobiła to akurat, gdy trafiłem do więzienia? - Postawa Harrego dokładnie pokazywała jego zainteresowanie słowami Wilsona co tylko nakręcało go do dalszego mówienia. - Brooklyn Cię kocha, powiedziała to tylko dlatego byś wybronił mnie w sądzie i jak widać udało się. - Sam zaśmiał się kolejny raz wciąż utrzymując kontakt wzrokowy z stojącym naprzeciwko niego brunetem.
- Wilson! - W drzwiach sali pojawił się postawny policjant, który przykuł na moment uwagę mężczyzn.
- Kłamiesz...
- Nie sądziłem, że jesteś taki naiwny, Harry Stylesie.
***
Łapcie nowy rozdziałek, kochani! ❤️
Mam do was pewne pytanie, a mianowicie, czy chcielibyście coś mojego jeszcze przeczytać? 🤔🙊
CZYTASZ
Lawyer || h.s ✔
Fanfiction- Jeśli mam Cię bronić to musisz powiedzieć mi prawdę, Brooklyn. - Mówię prawdę. - Nie jestem tak ślepy jak pozostali, by wierzyć w tę bajeczkę i nie widzieć, że coś ukrywasz... Treści zawierają wulgaryzmy jak i sceny przeznaczone dl...