Wiem, że zawiodłam. Wiem, że schrzaniłam, nie wywiązując się z obietnicy. Niebawem minie rok, o ile już nie minął od ostatniego postu i czuję się cholernie źle, że Was zawiodłam.
Jeśli kogoś to interesuje to z moim zdrowiem w porządku, dlatego ostatnio zabrałam się znów za pisanie i mam nadzieję, że teraz tego nie spierdolę. Zapraszam na rozdział :)
Przez tego dupka przez resztę dnia nie umiałam się skupić. Cały czas po głowie chodziły mi jego słowa, że mu zależy. Co z tego do cholery?! Jakby mu zależało to by przez te kilka lat się odezwał, a nie zrobił tego ani razu i ja mam teraz wierzyć mu słowo? Nie mam ku temu żadnych powodów. Poza tym nie zauważyłam, żeby poza wyglądem jakkolwiek się zmienił. Chociaż przyznam się szczerze, że nigdy nie miałam o nim złego zdania, dopóki nie usłyszałam jego rozmowy z Is, wtedy moje spojrzenie na niego zmieniło się diametralnie.
- Co się dzieje, Brooklyn? - Mój szef wyrwał mnie z zamyślenia - od lunchu jesteś jakaś nieobecna. - Zauważyłam, że to zdanie przykuło uwagę Stylesa.
- Zdaje się panu, po prostu źle się czuje. - „Gdy na niego patrzę" - dodałam w myślach.
- Możecie już iść do domu, jutro Was widzę w sądzie o 9 i ani sekundy później. - Powiedział za ostro jak na niego, ale już za chwilę na jego twarzy pojawił się błysk rozbawienia. - Wasze miny bezcenne - zaśmiał się i wyszedł. Rozejrzałam się po biurku i zebrałam papiery związane z jutrzejszą sprawą. Wstałam i biorąc papiery i torebkę zaczęłam kierować się do wyjścia.
- Podwieść Cię? - Zza siebie usłyszałam cichy głos Stylesa.
- Nie, jestem samochodem. - Mruknęłam i podążyłam dalej przed siebie.
- Zrobiłaś prawo jazdy? - Harry dogonił mnie i zaczął iść ze mną na równi.
- Trochę czasu minęło, zdążyłam zdać egzamin - odpowiedziałam i resztę drogi na parking przeszliśmy w ciszy.
- To twój samochód? - Harry obszedl mojego Range Rovera przyglądając mu się. - Ciężko Ci będzie teraz zaimponować.
- Nawet jakbyś miał Ferrari to nie masz na co liczyć. - Odgryzłam się i wsiadłam do samochodu.
- Brooklyn... - Styles zatrzymał ręką drzwi, chcąc najwyraźniej kontynuować naszą rozmowę.
- Harry, po prostu odpuść. - Spojrzałam na niego wymownie i odpychajac go zatrzasnęłam szybko drzwi i odjechałam.
***
Jeśli wciąż jesteście to zostawcie znak :)
with love, richdiamondbtch
CZYTASZ
Lawyer || h.s ✔
Fanfiction- Jeśli mam Cię bronić to musisz powiedzieć mi prawdę, Brooklyn. - Mówię prawdę. - Nie jestem tak ślepy jak pozostali, by wierzyć w tę bajeczkę i nie widzieć, że coś ukrywasz... Treści zawierają wulgaryzmy jak i sceny przeznaczone dl...