- Brooklyn... - Stojący przede mną brunet wstrzymał oddech, co nie wiedzieć czemu ja również uczyniłam.
- Harry - wymawiając jego imię chciałam utwierdzić się w przekonaniu, że to co widzę jest prawdą. Nie sądziłam, że przyjdzie do mnie i to tego samego dnia. To był dla mnie szok, który sprawił mi dużo radości. Cieszyłam się, że go widzę.
- Mogę wejść?
- Tak, zapraszam - odsunęłam się lekko i gestem ręki zaprosiłam go do środka, a gdy wszedł zamknęłam za nim drzwi przekręcając gałkę. - Coś się stało? Coś nie tak z kance... - chciałam rozpocząć rozmowę, jednak Styles uniemożliwił mi to swoimi ustami. Powiedziałabym, że jestem zaskoczona, lecz to stanowczo za mało. Wryło mnie w ziemię tak, że nie mogłam się ruszyć, więc nie potrafiłam nawet oddać pocałunku.
- Nie możesz odejść, Brooke... - Harry wychrypiał w moje usta opierając swoje czoło o moje. - Wiem, że Cię odpychałem, że to było niedorzeczne, ale poczułem się cholernie zraniony, kochanie. - Brunet złapał moją twarz w swoje dłonie i pocierał kciukami moje policzki. Byłam jak zahipnotyzowana. - Wiem, że chwilę temu mówiłem inaczej, ale nie pozwolę Ci odejść, zwłaszcza, że słyszałem Twoją rozmowę z Samem, a raczej kłótnię. - Mimo, że byliśmy sami w mieszkaniu to Harry szeptał prosto w moje usta. Patrzyłam na niego i uważnie słuchałam co mówi czując jak powoli wraca do mnie szczęście.
- Słyszałeś?
- Każde słowo i jestem pod wrażeniem tego jak bardzo potrafić być czerwona ze złości. - Chłopak się zaśmiał, a ja czułam jak wszystkie nerwy, niepowodzenia i nieszczęścia ode mnie odchodzą. Czułam się jakby ktoś przywrócił mi możliwość latania i mogła wreszcie wznieść się ponad wszystkich i być szczęśliwą. - Przepraszam, Brooklyn, że nasza relacja jest taka...
- Jest idealna, Harry - uciszyłam go swoimi słowami, bo nie chciałam słuchać przeprosin. Nie był niczemu winny. - Nie masz mnie za co przepraszać, więc tego nie rób - uśmiechnęłam się i stając na palcach wpiłam się w jego usta. Poczułam jak brunet uśmiecha się przez pocałunek, a zaraz później końcówką języka próbuje wślizgnąć się do moich ust. Uchyliłam wargi i zaraz później poczułam jak nasze języki się łączą i napierają na siebie nawzajem.
- Zacznijmy od nowa... - Styles sapnął, gdy łapaliśmy oddech. Jego oczy wpatrywały się w moje czekając na jakąkolwiek reakcję, a ja mimo, iż byłam pewna swojej odpowiedzi to nie odezwałam się ani słowem patrząc zahipnotyzowana na jego malinowe usta. Byłam spragniona jego ciała i obecności, chciałam nacieszyć się wystarczająco bojąc się, że to co widzę jest jakimś pięknym snem. - Brooke?
- Od nowa... - odpowiedziałam zniecierpliwionemu brunetowi i ponownie złączyłam nasze spragnione pocałunków usta.
***
Zaczynamy obiecany maraton. Wiem, że trochę mi zeszło, ale mam ostatnio blokadę i dość opornie mi idzie pisanie, jednak nie chciałam Was zawieść i po długich kilku dniach udało się napisać 3 rozdziały, które pojawią się w odstępach około godzinnych.
Mam nadzieję, że nie zniechęciła Was ta cisza, robaczki ❤️
Miłego wieczoru ❤️
CZYTASZ
Lawyer || h.s ✔
Fanfiction- Jeśli mam Cię bronić to musisz powiedzieć mi prawdę, Brooklyn. - Mówię prawdę. - Nie jestem tak ślepy jak pozostali, by wierzyć w tę bajeczkę i nie widzieć, że coś ukrywasz... Treści zawierają wulgaryzmy jak i sceny przeznaczone dl...