Brooklyn'sPOV
Czując na sobie ciepłe słoneczne promienie zasłoniłam twarz ręką przeklinając w myślach brak zasłon w oknach. Przecierając oczy, ziewnęłam zasłaniając buzię próbując powoli rozbudzić się w myślach. Lubiłam takie poranki, gdy budziłam się sama bez irytującego dźwięku budzika, który nie dawał żyć przez pięć dni w tygodniu.
Otworzyłam oczy spotykając się z moją oddychającą poduszką. Uśmiech momentalnie wkradł się na moje usta przypominając sobie wczorajszy wieczór, który spędziliśmy zwyczajnie przy filmie i pizzy, ale nie kłócąc się oraz nie zamartwiając problemami. Szczerze mówiąc wolę nas w takiej relacji. Kłótnie i nienawiść zżerają dużo energii, a ja nie chcę wciąż jej tracić na walkę z Harrym oraz samą sobą próbując sobie wmówić, że chłopak jest mi obojętny.
-Brooklyn? - Słysząc lekko zachrypnięty głos chłopaka oraz czując drżenie klatki piersiowej pod moim policzkiem podniosłam głowę i opierając się na brodzie zaczęłam przyglądać się chłopakowi. Przypominając sobie całą naszą znajomość zauważyłam jak niewyobrażalnie bardzo byłam niezdecydowana. Nie potrafiłam dojść do porozumienia z samą sobą co w efekcie utrudniało mi kontakty z ludźmi, a Harry wciąż próbował się zbliżyć w ten swój dziwny, jednak pociągający sposób, bo nie zaprzeczę, że Harry pociąga mnie fizycznie, ale czy również go kocham?
- Złapałaś zastój - śmiech chłopaka rozniósł się po pomieszczeniu podczas, gdy on patrzył na mnie maślanym wzrokiem. Wpatrując się w niego zauważyłam jak układa dłoń na moim policzku stale utrzymując kontakt wzrokowy.
- Przepraszam - wtuliłam się w jego dłoń, na co zareagował uśmiechem. - Twoje włosy żyją własnym życiem - zaśmiałam się widząc jak Harry krzywi się na moją uwagę.
- Przyzwyczajaj się - odgryzł się, a mimo to rozczuliło mnie to co powiedział mimo, iż nie było to nic wielkiego to ja uważałam to za swego rodzaju obietnicę, że to dopiero początek.
- Wstajemy, jestem głodna - wyskoczyłam spod koca i zaczęłam szarpać bruneta za rękę, co spotkało się z jego śmiechem. - No chodź, Styles - dodałam marudnym tonem robiąc minę szczeniaczka nie zaprzestając siłowań z ręką chłopaka, który podniósł się do siadu.
- Jeszcze trochę - drocząc się znów szarpnęłam jego dłoń, jednak Harry pociągnął mnie w drugą stronę, dlatego wpadłam na niego, a ten łapiąc mnie pod uda zwinnie usadowił na swoich kolanach okrakiem. Spojrzałam na niego zdziwiona, jednak w myślach miałam sceny w których zrzucamy z siebie ubrania i uprawiamy seks właśnie w tej pozycji.
- Rozbieram Cię w myślach... - Harry mruknął w moją szyję składając na niej kilka pocałunków.
- A ja zastanawiam się co masz w lodówce - zaśmiałam się widząc jego naburmuszoną minę. Jego zaspany wzrok był uroczy, ale nie zamierzałam mu tego powiedzieć, niech sobie nie myśli.
Harry wstał z kanapy wciąż trzymając mnie na rękach, dlatego oplotłam jego biodra nogami zawieszając się na nim jak panda.
- Idziemy nakarmić mojego głodomora.
Jego...? Tak, chciałam być jego.
***
Co tam robaczki? Minęły dwa dni, więc czas na nowy rozdział :)
Miłego wieczoru, kochani <3
CZYTASZ
Lawyer || h.s ✔
Fanfiction- Jeśli mam Cię bronić to musisz powiedzieć mi prawdę, Brooklyn. - Mówię prawdę. - Nie jestem tak ślepy jak pozostali, by wierzyć w tę bajeczkę i nie widzieć, że coś ukrywasz... Treści zawierają wulgaryzmy jak i sceny przeznaczone dl...