Po podpisaniu odpowiednich papierów porozmawialiśmy chwilę jeszcze z przyjacielem pana Evansa i po pożegnaniu opuściliśmy kancelarię. Czekało nas jeszcze kilka spraw do załatwienia, ale byliśmy szczęśliwi, że mamy sprawę spadku już za sobą.
Wciąż jednak z tyłu głowy miałam strach, że Alvin będzie nam robił problemy.
- Nareszcie w domu - jęknęłam, gdy od razu po przekroczeniu progu mieszkania zdjęłam buty. Uwielbiałam chodzić w butach na obcasach i nie sprawiało mi to nigdy problemu, jednak po takim zabieganym dniu nawet moje stopy miały dosyć.
Odwróciłam się do Stylesa, gdy nie usłyszałam żadnej odpowiedzi i zobaczyłam jak stoi nieruchomo z zawieszoną na ręce marynarką.
- Kochanie? - Szepnęłam i podeszłam do niego niepewnie. - Co jest? - Objęłam jego twarz dłońmi i przyjrzałam się mu uważnie.
- Nie mogę uwierzyć, że teraz to nasza kancelaria - mruknął i objął mnie w talii. - Podołamy prawda?
- Tak - stanęłam na palcach i złączyłam nasze czoła, a Harry od razu przyciągnął mnie jeszcze bliżej i zaczął muskać moje usta swoimi.
- Jestem cholernie szczęśliwy, Brooklyn - sapnął, przytulając się do mojego ciała. - Zamówimy coś do jedzenia? - Spojrzałam od niego z uśmiechem na twarzy i zobaczyłam jak szczerzy się z jednym okiem przymkniętym.
- Zrobię kolację, nie mam ochoty na gotowe żarcie - odsunęłam się od niego i ruszyłam do kuchni, by przyrządzić posiłek.
- Znalazłem ideał - usłyszałam za sobą, a zaraz później usłyszałam jak włącza kanał muzyczny w telewizji.
***
- Było przepyszne - uniosłam wzrok znad talerza i ujrzałam Harry'ego, który akurat przeciera chusteczką usta.
- Uwielbiam włoską kuchnię, więc spodziewaj się makaronów dosyć często - zaśmiałam się biorąc w dłoń kieliszek z winem.
- Jeśli Ty będziesz je przygotowywać to idę w ciemno.
Patrzyłam na niego rozmarzona i dokładnie widziałam jaka beztroska towarzyszyła mu w tym momencie. Szczęście biło od niego z mocą, która mogła zarazić miliony przygnębionych ludzi.
- Brooklyn? Zamyśliłaś się?
- Tak, przepraszam - otrząsnęłam się nie odrywając od niego wzroku.
- Mam coś na twarzy? - Harry zrobił głupią minę, a ja wstałam i podeszłam do niego siadając mu na kolanach.
Zarzuciłam swoje ręce na jego szyję, a już po chwili poczułam jak Harry oplata swoimi dłońmi moją talię.
- Nie masz nic na twarzy - zaśmiałam się pocierając swoim nosem o jego. - Po prostu uwielbiam patrzeć na swojego chłopaka.
- Narzeczonego... - poprawił mnie a ja musnęłam jego usta.
- Tak, narzeczonego - znów połączyłam nasze wargi układając jedną dłoń na jego policzku, a drugą objęłam z tyłu szyję przyciągając go bliżej.
- Zamieszkajmy razem, kochanie.
***
Jest kolejny rozdział!
Kochani jak nastroje po sylwestrze?
U mnie pełen niespodzianek po których nadal nie mogę wyjść z szoku i ten stan nie opuści mnie chyba długi, długi czas.
Mamy 1 stycznia 2019 dlatego życzę Wam samych pozytywnych dni w tym roku, by zdrowie, szczęście i miłość Was nigdy nie opuszczały.
Jestem cholernie Wam wdzięczna za to co udało nam się osiągnąć w tym roku mianowicie 100 tysięcy wyświetleń. Nigdy bym nie sądziła, że będziecie czytać moje wypociny z takim przejęciem. Dziękuję i szczęśliwego nowego roku, kochani! 💗
CZYTASZ
Lawyer || h.s ✔
Fanfiction- Jeśli mam Cię bronić to musisz powiedzieć mi prawdę, Brooklyn. - Mówię prawdę. - Nie jestem tak ślepy jak pozostali, by wierzyć w tę bajeczkę i nie widzieć, że coś ukrywasz... Treści zawierają wulgaryzmy jak i sceny przeznaczone dl...