Weszłam do kancelarii lekko spóźniona niosąc w ręce dwa papierowe kubeczki wypełnione świeżo parzoną kawą. Idąc w stronę swojego biura przywitałam się z pracownikami nie zatrzymując się na dłuższe pogawędki, gdyż i tak zobaczymy się za chwilę.
Razem z Harrym postanowiliśmy dziś spotkać się z podwładnymi i przedstawić się im jako właściciele kancelarii oraz porozmawiać o współpracy.
Otworzyłam drzwi do pomieszczenia w którym miałam swoje biurko, ale było ono puste. Zdziwiona rozejrzałam się zastanawiając się czy na pewno się nie pomyliłam.
- Pani Tooker? - Podniosłam głowę zauważając uśmiechniętą twarz Stelli.
- Gdzie są moje rzeczy?
- Pan Styles panią woła. - Mrucząc ciche podziękowania od razu ruszyłam w kierunku biura Harry'ego. Byłam ciekawa gdzie ten przystojny kretyn wyniósł moje rzeczy.
Zapukałam w drewnianą powłokę i nie czekając na zaproszenie weszłam do środka i tak szybko jak otworzyłam usta by coś powiedzieć tak szybko je zamknęłam.
W gabinecie Stylesa naprzeciwko jego biurka stało moje a na nim ogromny bukiet białych róż. Uśmiechnęłam się do siebie i podeszłam do mebla przejeżdżając po nim palcami. Mimo, iż na mojej twarzy gościł jedynie mały uśmiech to w środku skakałam jak mała dziewczynka.
- Co myślisz? - Harry mruknął do mojego ucha, gdy jego dłonie oplotły mnie w talii.
- Dlaczego mnie przeniosłeś? - Szepnęłam, bo byłam bardzo ciekawa odpowiedzi.
- Brooke... - Styles odwrócił mnie przodem do siebie. - Jesteśmy właścicielami tej kancelarii. Oboje. Podejmujemy decyzje razem, dlatego pomyślałem, że gabinet też powinniśmy mieć wspólny. - Uśmiechnęłam się i rozejrzałam po pomieszczeniu. - Jeśli chcesz wrócić na swoje... - przerwałam mu przyciągając go szybko do siebie za poły marynarki, by pocałować jego usta.
- Tu jest moje miejsce - uśmiechnęłam się i oparłam czoło o jego ramię. - Dziękuję za kwiaty. Są przepiękne.
- Zobacz liścik - oderwałam się i uniosłam na niego wzrok, lecz on już stał przy drzwiach.
- Jaki liścik?
- Idę zwołać spotkanie - brunet mrugnął okiem na odchodne, a ja odwróciłam się z powrotem do biurka przyglądając się białym kwiatom.
Rozchyliłam delikatnie łodygi kwiatów szukając wspomnianej przez chłopaka karteczki i rzeczywiście po chwili rzuciła mi się oczy. Uśmiechnęłam się biorąc do ręki czerwony kartonik z moim imieniem.
Jestem wdzięczny za każdy spędzony z Tobą dzień, kochanie.
Zaczynamy nowy etap w życiu, dlatego nie daj się prosić i pozwól zabrać się do restauracji.
Czekam na odpowiedź.
H.
Uśmiechnęłam się pod nosem i odłożyłam liścik obok wazonu nadal przyglądając się białym kwiatom do czasu, gdy do moich uszu nie dobiegły głosy współpracowników, którzy zaczęli się schodzić do naszego biura. Spotkanie czas zacząć.
***
Rozdziałek z poślizgiem, mam nadzieję, że jeszcze tu jesteście! ❤️
Kocham Was! ❤️
CZYTASZ
Lawyer || h.s ✔
Fanfiction- Jeśli mam Cię bronić to musisz powiedzieć mi prawdę, Brooklyn. - Mówię prawdę. - Nie jestem tak ślepy jak pozostali, by wierzyć w tę bajeczkę i nie widzieć, że coś ukrywasz... Treści zawierają wulgaryzmy jak i sceny przeznaczone dl...