35. "Tak myślałam.."

361 10 0
                                    

       Zmierzamy właśnie w stronę opuszczonego budynku. Z każdym krokiem ,moje zdenerwowanie rosło. Moje ręce się trzęsły ,a dolna warga drżała. Lydia pomagała mi się nie bać ,dodając mi lekko otuchy.
                                                      Punktualnie byliśmy pod opuszczonym budynkiem. Szybko przejrzałam wzrokiem po całym budynku ,i poczułam jak moje serce przyśpiesza. Zaczęłam się rozglądać po całym stadzie ,i patrzyłam na ich spokojne twarze.

-Gotowi na wszystko?-zapytał Scott ,a my skinęliśmy głową.

           Brunet popchnął wielkie, metalowe drzwi ,które wydały z siebie głośne skrzypnięcie. Weszliśmy do budynku ,i od razu zaczęłam się rozglądać. Ściany oskubane były z farby ,a podłogi praktycznie nie było. Wszędzie widniało wiele graffiti ,o różnych treściach. W końcu przeszliśmy przez długi korytarz ,i gdy chcieliśmy skręcić w kolejny ,zatrzymaliśmy się gwałtownie.

-Jesteście..-usłyszałam męski głos.

-Co..on..-zająkała się Lydia ,a ja nadal patrzałam na młodego człowieka.

-Kto to?-zapytałam.

-Jordan.-odpowiedziała.

-Ale..mówiłaś ,że nie żyję..-wydukałam przerażona.

-Tak myślałam..-powiedziała.

-Poznaliście już moich przyjaciół?-zapytał Jordan ,a w tym momencie z pomieszczeń wyszły nieznane mi istoty ,których 'zbroja' zkładała się z kości różnych zwierząt ,więc nie można było zobaczyć co tak naprawdę się za nią kryje. - Słodcy prawda?-zakpił z uśmiechem. -Myśleliście ,że ujdzie wam płazem ,to co zrobiliście rok temu? Otóż nie..Czas abyście wy poczuli ,co to jest śmierć.-dodał ,po czym wokół niego pojawiła się aura ognia.

          Z krzykiem wszyscy rzuciliśmy w ich stronę ,nie zwarzając na konsekfencje. Od razu zaczęliśmy walkę z istotami ,które posiadały dziwne pazury. Nie przejmowaliśmy się ranami na naszych ciałach ,tylko próbowaliśmy coś zdziałać.

       Kiedy pokonałam jedno stworzenie ,zostałam popchnięta do tyłu. Poczułam ,że na kogoś wpadłam ,a skóra na moich barkach stała się ciepła. Odwróciłam się i zobaczyłam Jordana ,który patrzał na mnie z mordem w oczach. Mężczyzna chciał zadać mi cios ,lecz ja go uniknęłam. Gdy ja go chciałam uderzyć ,brunet popchał mnie na ziemię ,przez co uderzyłam głową w ścianę. Wszystko się rozmazało ,a głosy słyszałam jak przez mgłę.

-Lydia!-usłyszałam krzyk Stilesa.

       Po chwili do moich uszu dotarł naprawdę przeraźliwy krzyk. Poczułam jak krew wypływa z moich ran ,a żyły się napinają. Ten krzyk rozpoznałam od razu. Lydia. Zauważyłam jak wszyscy padają na ziemię ,i zakrywają swoje uszy. Nagle zostaje podniesiona ,i czuję jak osoba biegnie. W końcu zatrzymuje się w jakimś pomieszczeniu ,i siada na ziemi ,aby położyć moje ciało na kolanach.

-Wszystko dobrze?-usłyszałam głos.

-Isaac?-zapytałam ledwo przytomna.

-Tak. Wszytko w porządku?-odpowiedział pytaniem.

-Głowa mnie strasznie boli..-powiedziałam powoli otwierając oczy.

-Nie bój się ,wyjdziemy stąd.-założył mój kosmyk włosów za ucho.

-Nie! Chcę tu zostać! I walczyć!-krzyknęłam ,i poderwałam się do pozycji siedzącej.

-Jesteś pewna?-zapytał ,a ja skinęłam głową.

-Choćmy zabić trochę ludzi!-odpowiedziałam z uśmiechem.

Teach Me How To Live |teen wolf|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz