65. "Niech pan nie robi mi krzywdy.."

241 5 0
                                    

VESS POV'S

-To wszystko?-zapytała kasjerka ,kiedy chowałam produkty do reklamówki.

-Tak.-mruknęłam ,patrząc jak pani wbija liczby na kasę.

-Poproszę 23 złote i 43 grosze..-powiedziała obojętnie.

         Położyłam kwotę na ladę i dziękując ,wyszłam ze sklepu. Nabrałam do płuc świeżego powietrza i rozejrzałam się dookoła. Skręciłam w prawą stronę ,kierując się z powrotem do domu.

      Nagle zostałam mocno przycisnięta do ściany. Poczułam silny ból w plecach ,przez co zacisnęłam oczy. Kiedy znów je otworzyłam ,przede mną zobaczyłam nieznajomego mi mężczyznę. Rozejrzałam się ,lecz nie było tutaj nikogo. Chciałam się wyrwać ,lecz jego dłonie mocno trzymały mnie przy ścianie.

-Znamy się?-zapytałam ,głośno przełykając ślinę.

-Może ty mnie nie znasz ,lecz ja znam cię bardzo dobrze ,ślicznotko..-odpowiedział ,a coś ostrego błądziło po moim policzku.

-Proszę mnie puścić.-wydukałam ,chociaż wiedziałam ,że on tego nie zrobi.

-Nie powinnaś się tutaj znajdować. Mogłaś dalej gnić w lesie.-stwierdził ,a moja klatka piersiowa unosiła się w bardzo szybkim tempie.

-Niech pan nie robi mi krzywdy..-poprosiałam ,patrząc w jego niebieskie oczy.

-Oh ,skarbie. Nie chcę zrobić ci krzywdy ,chcę abyś tylko coś ode mnie przekazała.-odpowiedział ,podnosząc wolno moją bluzkę.

      Kiedy coś ostrego spotkało się z moją skórą ,cichy krzyk wydobył się z moich ust ,lecz szybko je zamknęłam. Mężczyzna przecinął mi brzuch ,robiąc przy tym jakiś wzór. Czułam jak krew spływa po mojej skórze ,lecz jego nie ruszało.

     W pewnym momencie wbił się w mocniej w moją skórę ,na co zareagowałam głośnym krzykiem. Mężczyzna spojrzał na mnie ze złością w oczach.

-Zamknij się!-warknął i przyłożył ostrą rzecz do mojej wargi ,rozcinając ją.

-Niech pan ją zostawi!-usłyszałam krzyk starszego pana ,więc szybko się odwróciłam.

   Nieznajomy szybko zniknął ,a mój wybawca podbiegł do mnie. Podziękowałam szybko i zabrałam leżącą na ziemi reklamówkę ,po czym odbiegłam. Łzy spływały po moich policzkach i lekko drażniły moją ranę na dolnej wardzę.

        Po kilku minutach byłam już pod moim domem. Szybko wbiegłam do środka i walnęłam zakupy na środek salonu ,po czym wbiegłam schodami na górę. Udałam się do łazienki i zamknęłam drzwi na klucz. Odetchnęłam z ulgą i podeszłam do blatu ,opierając się o niego.

         Spojrzałam na swoje odbicie. Krew rozprzestrzeniała się na dolnej wardzę ,a koszulka nasiąkała czarną cieczą. Podniosłam lekko materiał i zobaczyłam kawałek rany. Podciągnęłam wyżej koszulkę i zobaczyłam wzór spirali ,wyrysowany na moim brzuchu.

           Szybko sięgnęłam po apteczkę i oczyściłam brzuch z krwi. Opatrzyłam ranę i schowałam torbę z powrotem do szafki. Wytarłam krew z ust i poprawiłam swoje włosy. Biorąc uspokojający oddech ,wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się do swojego pokoju. Rzuciłam się na swoje łóżko i przymknęłam oczy.

-Przeszkadzam?-usłyszałam głos Lydii ,na co uchyliłam oczy.

-Szczerze? Tak.-stwierdziłam ,a ruda prychnęła.

-Chciałam ci tylko podziękować ,że poszłaś do sklepu..-odpowiedziała ,a ja skinęłam głową.

-Nie ma za co..-mruknęłam i zamknęłam oczy.- Ale za to liczę na dobry obiad.-dodałam ,kiedy dziewczyna wychodziła z pokoju.

Teach Me How To Live |teen wolf|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz