36. "Uciekaj!"

331 9 0
                                    


-Wszystko w porządku?-zapytał Scott ,kiedy wraz z Isaaciem wbiegliśmy na holl.

-Ta.-odpowiedziałam ,i od razu zaczęłam pomagać przyjaciołom.

         Wszystko zdawało się pogarszać. Wszyscy byliśmy zmęczeni ,i chyba dla nas innego wyjścia ,jak się poddać. Na naszych ciałach znajdowały się liczne rany ,i były pokryte potem. Dyszeliśmy ciężko ,a w naszych gardłach panowała susza.

-Musisz stąd wyjść!-krzyknął do mnie Scott ,a ja zwróciłam na niego uwagę.- Biegnij przez tajny korytarz do wyjścia!-dodał ,a ja skinęłam glową. Rzuciłam się do biegu ,lecz zauważyłam ,że ktoś za mną biegnie.

-Uciekaj!-usłyszałam krzyk Stilesa ,po czym przyśpieszyłam bieg.

       Zaczęłam biec wzdłuż korytarza ,próbując nie oglądać się za siebie. Słyszałam szybkie kroki ,i wiedziałam ,że ktoś mnie ściga. W pewnym momencie nogawka moich spodni zaczepiła się o jakiś metalowy korek ,a ja runęłam na ziemię.

-Cholera!-krzyknęłam ,i poczułam jak moja noga zaczyna coraz bardziej boleć.

         W ty momencie zauważyłam ,że zbliża się do mnie jedna z tych kościstych istot. Zaczęłam się cofać do tyłu ,ciągnąć moje nogi po podłodze. W końcu zauważyłam jakiś sznur ,po który szybko siegnęłam. Z bólem wstałam na równe nogi ,i pobiegłam w stronę istoty. Walnęłam go ,przez co ten odwrócił się do mnie plecami. Złapałam za końce sznura ,po czym zarzuciłam mu go na szyję ,dusząc go lekko. Podskoczyłam lekko ,i dając naciśk na głowę, z całej siły kopnęłam istotę w plecy. Jego głowa odleciała ,a ciało spadło przede mną.

         Gdy to wszystko zobaczyłam zaczęłam panikować. Mój oddech stał się urywany ,a ręce zaczęły się trząść. Nagle zostałam popchana na ziemię ,tak ,że nie widziałam mojego napastinka. Poczułam mocny ból w dole pleców ,ktory rozprzestrzeniał się w moim całym ciele. Zaczęłam głośno krzyczeć ,aby zwrócić na siebię uwagę. W końcu poczułam jak mój napastnik został odciągnięty do tyłu ,a ja od razu podniosłam się do pozycji siedzącej.

-Wszystko dobrze?-usłyszałam głos Scotta ,po czym wzrokiem wyszukałam chłopaka.

-Zostawiłeś mnie! Posłałeś mnie na śmierć! Jak mogłeś tak zrobić?!-zaczęłam krzyczeć spanikowana ,a brunet mnie uciszył.

-Przepraszam..-szepnął ,i oparł swoje czoło ,o moje. Mój oddech zaczął się uspokajać ,a panika opuszczała moje ciało.

-Ooo! Jak romantycznie!-męski głos rozniósł się po korytarzu ,a my od razu zwróciliśmy na niego uwagę. Przy framudzę drzwi stał Jordan ,z uśmiechem. -Możecie się od razu ze sobą pożegnać..

          W szybkim tempie znalazł się już obok nas. W tym samym czasie złapał nas ,i rzucił o ściny. Z wielkim bólem upadłam na ziemię. Syknęłam ,i wygięłam się w łuk. Czułam ,że Jordan do mnie podchodzi ,ponieważ moja skóra zaczęła robić się ciepła.

-A teraz..Dobranoc na zawsze.-powiedział.

       Gdy mężczyzna chciał mnie już zabić ,głośny krzyk rozległ się w pomieszczeniu. Był on silniejszy niż wcześniejszy ,przez co Jordan padł na ziemię z krzykiem. Szybko się podniosłam ,i wbiłam swoje pazury w jego ciało. Po chwili kolejna ręką wylądowała obok mojej. Ostatni wdech wydobył się z ust mężczyzny ,po czym jego oczy się zamknęły ,a serce przestało bić.

    Ogień z jego ciała zaczął rozprzestrzeniać po całej podłodzę. Z bólem podbiegłam do leżącej na podłodzę Lydii. Wzięłam dziewczynę pod rękę ,i wraz z całym stadem zaczęłam uciekać z budynku. Ogień zaczął nas doganiać ,przez co przyśpieszyliśmy. Gdy już wychodziliśmy z budynku ,ten wybuchł ,wyrzucając nasze ciała w powietrze.

Teach Me How To Live |teen wolf|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz