-Gotowa na pierwszy trening od kilku miesięcy?-zapytał Scott.
Skinęłam głową i zjadałam kolejne łyżki płatków śniadaniowych. W końcu wstawiłam pustą miskę do zlewu i poprawiłam swoją skórzaną kurtkę. Pokazałam Scott'owi ,że możemy iść i całą czwórką wyszliśmy z naszego domu.
Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu i powitaliśmy się ze stadem. Usiadłam pod drzewem i obserwowałam walkę przede mną. Po chwili obok mnie przysiadł się Scott ,posyłając mi szczery uśmiech.
Kiedy walka pomiędzy Ethan'em i Derek'iem się skończyła ,szczęśliwa Lydia ustała na polu ,naprzeciwko Malii. Przymknęłam delikatnie oczy ,kiedy rozbrzmiał głośny krzyk. Nagle dziewczyna poruszyła się niespokojnie ,patrząc na swoje ramię ,z którego zaczęła lecieć krew. Spojrzałam w lewą stronę ,gdzie w ziemię była wbita strzała.
Ustałam na równe nogi i patrzyłam jak nieznajomi ludzie zbliżają się do naszego miejsca. Niektórzy z nich trzymali w rękach kuszę ,a niektórzy pistolety. Strzała wystrzeliła w stronę Scotta ,lecz brunet szybko złapał strzałę.
Był to znak. Kiedy tylko ludzie podeszli ,zaczęliśmy walczyć. Walnęłam z łokcia jednemu mężczyźnie i spojrzałam w stronę Scotta ,który był przemieniony w alfę. Zaryczałam na gościa zbliżającego się do mnie ,po czym kopnęłam go w szyję.
-Musicie uciekać. Ty i Lydia ,to was chce dorwać..-usłyszałam głos Scotta ,lecz nie było go obok mnie.
Spojrzałam w jego stronę ,a ten tylko kiwnął głową. Podbiegłam do rudo włosej i chwyciłam ją za rękę ,biegnąc w jakąś inną stronę.
-Co ty robisz?-zapytała ,biegnąc za mną.
-Musimy uciekać. To nas chcą dorwać.-odpowiedziałam.
Bez żadnych komplikacji ,udało nam się uciec od pola. Dotarliśmy pod jeden z opuszczonych budynków i wbiegłyśmy do środka. Wyszłyśmy do losowego pomieszczenia i usiadłyśmy pod zniszczoną ścianą ,pełną graffiti.
-Boję się o nich..-szpenęła Lydia ,a ja oparłam głowę o ścianę.
-Wszystko będzie dobrze..-odszepnęłam i złapałam jej dłoń.
-Ile tutaj będziemy?-zapytała ,a ja wzruszyłam ramionami.
-Aż do końca.-powiedziałam ,a ruda skinęła głową.
Minęło dość sporo czasu. Moja głowa leżała na ramieniu Lydii ,a dziewczyny leżała na mojej. Moje oczy co chwilę przymykały się ze zmęczenia ,lecz szybko otrzeźwiałam ,kiedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Od razu podniosłyśmy głowy i wymieniłyśmy się spojrzeniami. Serce dziewczyny przyśpieszyło ,co mogłam wyraźnie usłyszeć.
-Dziewczyny?-usłyszałam znajomy głos ,po czym odetchnęłam z uglą.
Wstałyśmy na równe nogi i wyszłyśmy z pomieszczenia ,napotykając ciało Dereka. Uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam czarno włosego ,po czym nie czekając na dwójkę ,wyszłam z budynku. Całe stado stało i przypatrywało się mi.
Ich koszulki były przemokniętę krwią ,a miny dość smutne. Podeszłam do każdego i przytuliłam mocno ,uważając na ich rany. Cieszyłam się jak wariatka ,że nikt nie ucierpiał na skalę śmierci. Ale..wiedziałam ,że chcę zabić tego jebanego Petera.
-Wszystko dobrze?-zapytałam ,podchodząc do Aidena.
-Tylko kilka zadrapań..-stwierdził ze śmiechem ,którym zaraził także mnie.
-Zadrapań? Chyba ran..-poprawiłam go ,a ten wzruszył ramionami.
-Najważniejsze ,że wy byłyście bezpieczne.-powiedział ,a ja się uśmiechnęłam.
CZYTASZ
Teach Me How To Live |teen wolf|
Novela JuvenilScott McCall to z natury bardzo pomocny chłopak i śpieszy z pomocą każdej nadprzyrodzonej osobie. Ale...czy pomoże jej ,aby narazić się na wiele problemów? UWAGA!! -książka inspirowana jest Teen Wolfem! -(dla hejterów ,i nie tylko) niektóre momenty...